Mniej niż w tym roku Kreml wyda natomiast na ochronę zdrowia, obsługę długu publicznego, edukację, administrację i bezpieczeństwo wewnętrzne. Mniej dostaną regiony i mniej będzie na kulturę czy sytuacje nadzwyczajne (m.in. koszty katastrof).
Kreml nie tłumaczy obywatelom, dlaczego ponad jedną piątą kasy państwowej wyda na obronność. Gazeta „Kommiersant", która dotarła do szczegółów przyszłorocznego budżetu, nie znalazła tam żadnych wyjaśnień. Powody większych wydatków na zbrojenia mogą być jednak dwa: ratowanie gospodarki i unowocześnienie branży, która daje budżetowi znaczne dochody z eksportu.
Tymczasem nadchodzący rok będzie ciężki dla zwykłych Rosjan. Sankcje Zachodu odcięły rosyjską gospodarkę od zagranicznego finansowania, maszyn i urządzeń wydobywczych, od technologii i inwestycji. A od zagranicznej żywności odciął Rosjan sam Kreml. W polskich gminach graniczących z obwodem kaliningradzkim sklepy przeżywają oblężenie spragnionych towarów przybyszów z kraju Putina. Podobnie jest w strefie małego ruchu granicznego rosyjsko-litewskiego.
Tylko nowoczesna broń
Trzy lata temu Władimir Putin zdecydował o półtorakrotnym zwiększeniu finansowania przez państwo programów wspierających rodzimy przemysł zbrojeniowy i przezbrojenie armii. W latach 2011–2020 Kreml wyda na to 22,5 bln rubli (dwa lata temu było to 720 mld dol.). Putin zapowiedział, że rząd interesuje tylko nowoczesna broń. Zakłady produkujące przestarzałe modele nie mają szans na pieniądze z kasy państwa.
Ale rosyjska zbrojeniówka jest przestarzała. Udział nowoczesnego uzbrojenia w armii rosyjskiej wynosił trzy lata temu ok. 10 proc. Głównym celem zwiększenia wydatków na obronność było podniesienie tego udziału do 70–80 proc.