Rozmowa z Tomaszem Karolakiem

Rozmowa z Tomaszem Karolakiem, aktorem, dyrektorem Teatru IMKA, w którym w niedziele odbędzie gala Węży przyznawanych dla najgorszych twórców i aktorów filmowych

Aktualizacja: 12.04.2013 19:31 Publikacja: 12.04.2013 19:19

Tomasz Karolak

Tomasz Karolak

Foto: Fotorzepa, dp Dominik Pisarek

 

Nagrody za najgorsze filmy i najgorsze role wywołują u twórców oburzenie, często wręcz irytację. Pan jako jeden z nielicznych przyjmuje je z pokorą a nawet uśmiechem.

Tomasz Karolak:

Myślę, że dystans powinien być wpisany w każdy zawód, także aktora. W naszym przypadku jest to szczególnie trudne, bo uczelnie artystyczne uczą czegoś przeciwnego. Lecząc własne kompleksy nabieramy poczucia, że jesteśmy wyjątkowi, najważniejsi. Ostatnio chciałem zaprosić do nas człowieka dwa lata po szkole teatralnej na spektakl dyplomowy „Harce młodzieży polskiej", by pokazać, jak młodym ludziom udało się stworzyć ciekawy zespół. On ze zdziwieniem, odparł: - Jaki zespół? Dyplom to popisy solowe, ma pokazać możliwości poszczególnych studentów. A przecież jednostki najlepiej widać w dobrze skomponowanym zespole!. Ten egocentryzm posunięty do absurdu ma potem swoje skutki. Aktor czasem wbrew sobie uczestniczy w czymś, co okaże się niewypałem a zachowuje się tak, jakby współtworzył arcydzieło.

Pan nigdy nie ma wątpliwości, że warto angażować się w dany film, czy serial?

Czasem ciekawy, a przynajmniej zabawny projekt okazuje się całkowicie niewypałem. I nie ma co udawać, że jest inaczej. Kilka razy przyjmowałem propozycję bez przekonania, choć nie zdawałem sobie sprawy, że wdepnę w takie g... Być może byłem zbyt zadufany, a moja próżność została ukarana. Dlatego nie tylko zaprosiłem Galę Węże do swego teatru, ale też jako ten, który zagrał w kilku bardzo złych filmach, będę ją prowadził.

Zobaczymy, kto przyjdzie...

Cieszy mnie, że potwierdzają to nominowani, wśród nich wiele znanych nazwisk. Piotr Adamczyk z przyjemnością przyjdzie. Samojłowicz, który jest kooproducentem „Kac Wawy" przybędzie z pieskiem. Piesek ma wręczać jedną z nagród. Podoba mi się, że stać nas na dystans. Śmieszy mnie, gdy o naszej kinematografii mówimy wyłącznie jak o wielkiej narodowej epopei. Mam zresztą nadzieję, że w następnym roku powinno się przyznać nagrody Węża dla złych filmów poruszających ważne tematy, bo u nas nadal nie można krytykować czegoś kiepskiego, co mówi o czymś istotnym. To wręcz targanie świętości.

Sam się przekonałem, że krytyka „Tajemnicy Westerplatte" to wręcz sprawa polityczna. Nie bierze się pod uwagę niedostatków reżyserskich ani aktorskich...

Paradoks polega na tym, że często tymi najgorszymi okazują się najlepsi. Tak jak w życiu. Aktorstwo bywa misją, a nie zawsze nią jest, każdemu może powinąć się noga.

O panu jako aktorze filmowym mówiło się, że przyjmował zbyt wiele propozycji, by zarobić na teatr.

Pewnie coś było na rzeczy, choć nie chciałbym traktować tego jak zbyt łatwego wytłumaczenia.

Ale trzeba przyznać, że w Teatrze IMKA nie uznaje pan „drogi na skróty". Pokazał pan, że można robić teatr prywatny stawiając na jakość, na ambitne wydarzenia.

Na pewno nie jesteśmy teatrem eksperymentu jak Nowy Krzysztofa Warlikowskiego. Nawet nie mam takich ambicji, aspiracji. Chcemy, i dążymy do tego, by w IMCE prezentować spektakle, które przynoszą radość, ale też refleksję nad tym, co nas dotyczy. Reżyserzy filmowi i telewizyjni uważają mnie najczęściej za aktora komediowego, co nie jest dla mnie obrazą. Teraz jednak do propozycji zacząłem podchodzić selektywnie. Po przeczytaniu kolejnego scenariusza pytam producenta: - Dlaczego filmy komediowe, które produkujecie, są takie same? I zwykle otrzymuje odpowiedź: - Dobrze się sprzedają, a polski widz lubi co, już zna. Wydajemy więc na świat kolejne klony, a warto byłoby coś pokombinować, cos dodać nowego.

Karolak to nazwisko, które przyciąga publiczność...

Być może. Mam świadomość, że chcąc egzystować w zawodzie i zarabiać pieniądze, przyjmowałem różne rolę. Nie ze wszystkich jestem dumny, ale każda z nich czegoś mnie nauczyła. Popularność i tzw. znana gęba pomagały w założeniu Teatru IMKA, tu inwestowałem wszystkie pieniądze. IMKA stała się dla mnie pewnym wytłumaczeniem, wentylem, ale też moim życiem.

Wywodzi się pan ze szkoły krakowskiej, tam się cały czas mówi o tym zawodzie jak o pewnej misji.

Myślę, że już coraz mniej. Młode pokolenie jest praktyczne, trzeźwo stąpa po ziemi. A do tego ma świadomość, że nasze środowisko jest bardzo rozbite. Ciągle towarzyszą nam dyskusje o tym, jaki teatr jest słuszny, jakie kino jest słuszne, a nic z tego nie wynika. Zgadzając się na taką imprezę jak „Węże" chcemy pokazać, że nie warto zadawać głupich pytań i bardzo się napinać. Te Orły, gale, nadęte imprezy przyznają kolejne tytuły, nagrody pocieszenia na otarcie łez, głosowania, wysyłane sms-y, a wszystko jest strasznie poważne i podniosłe, choć czasem towarzyszy temu idea „Chwalmy siebie, bo inaczej nikt nas nie pochwali". Filmy zawsze będą bardzo dobre, dobre i słabe. Trzeba zaakceptować, że nie za każdym razem powstaje arcydzieło, nie obrażać się, gdy inni nie docenią naszego geniuszu i nie uznają naszych poczynań za rewolucyjne. Po prostu trzeba mieć zdrowy dystans...

Rozmawiał Jan Bończa-Szabłowski

Nagrody za najgorsze filmy i najgorsze role wywołują u twórców oburzenie, często wręcz irytację. Pan jako jeden z nielicznych przyjmuje je z pokorą a nawet uśmiechem.

Tomasz Karolak:

Pozostało 96% artykułu
Film
Europejskie Nagrody Filmowe: „Emilia Perez” bierze wszystko
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Film
Harry Potter: The Exhibition – wystawa dla miłośników kultowej serii filmów
Film
Stanisław Tym: Ryszard Ochódzki jest dziś prezesem spółki Skarbu Państwa
Film
Nie żyje Stanisław Tym
Materiał Promocyjny
Jak budować współpracę między samorządem, biznesem i nauką?
Film
Rekomendacje filmowe na weekend: „Kina i Yuk”, „Wicked”, „Trzy kilometry do końca świata”