Bitwa z gwiazdami

Na planie najnowszego filmu Jerzego Hoffmana

Publikacja: 15.08.2010 01:01

Natasza Urbańska filmu Jerzego Hoffmana „Bitwa Warszawska 1920”

Natasza Urbańska filmu Jerzego Hoffmana „Bitwa Warszawska 1920”

Foto: Fotorzepa, Przemysław Wierzchowski

Jerzy Hoffman, który w ubiegłym roku w Gdyni otrzymał nagrodę „za upór i determinację w tworzeniu filmów historycznych”, pytany, ile uporu i determinacji wymagało przygotowanie do realizacji filmu „Bitwa Warszawska 1920”, przyznał krótko: – Mniej, niż można się było spodziewać. Bo jeśli przez 11 lat musiałem z Jerzym Michalukiem starać się o pieniądze na „Ogniem i mieczem”, to teraz dyrektor banku zgłosił zainteresowanie filmem i chęć jego finansowania wcześniej, niż powstał scenariusz.

[wyimek][link=http://www.rp.pl/galeria/123162,2,522408.html]Zobacz fotosy z planu filmu Jerzego Hoffmana „Bitwa Warszawska 1920” [/link][/wyimek]

Zdjęcia potrwają do końca września. Reżyser, jak zwykle, starannie dobierał obsadę, by zgromadzić wiele gwiazd. Sięgnął zarówno do aktorów modnych, jak Borys Szyc czy Natasza Urbańska, jak i znanych od lat. Danielowi Olbrychskiemu zaproponował zagranie Józefa Piłsudskiego.

– Hoffman zawsze stawia przede mną takie wyzwania, że nie wiem, czy Bogu dziękować, czy myśleć: „A niech to szlag!” – mówi Daniel Olbrychski. – W przypadku Kmicica odbyła się wręcz narodowa dyskusja, teraz jest inaczej. Wiem, że każdy, kto otrzymałby propozycję zagrania roli Marszałka, czułby ogromną odpowiedzialność. W czasach PRL w wielu domach przy nazwisku Piłsudskiego ściszało się głos. U mnie na szczęście tak nie było. Jestem wychowany na legendzie Piłsudskiego. A historia, oprócz sportu, zawsze była moją wielką pasją. Oglądając w lustrze swoją twarz, uświadomiłem sobie, że jest ona dość plastyczna, o czym świadczą role Pana Młodego z „Wesela” Wajdy czy Azji. Waldemar Pokromski, znakomity charakteryzator, nie miał więc nadzwyczajnego zadania. Choć jego zabiegi bardzo mi pomogły. Na pewno nie budował maski, bo to w 3D byłoby widoczne.

Olbrychski przyznaje, że bardzo starannie przygotowywał się do roli. Oglądał stare kroniki, by poznać charakterystyczny sposób poruszania się Marszałka, jego sposób salutowania, zwracania się do ludzi. Z rozmów z żoną Janusza Onyszkiewicza – wnuczką Piłsudskiego – wywnioskował, że Marszałek miał dokładnie taki sam kolor oczu jak on.

Kolejną kwestią był sposób mówienia. – Z tak charakterystycznym dla Marszałka akcentem wileńskim nie miałbym żadnych kłopotów, bo sam pochodzę ze Wschodu – mówi Olbrychski. – W czasach Piłsudskiego ten akcent nikogo nie raził, bo mówiło nim pół Polski. Dziś brzmiałby jak z opowieści o Kargulach i Pawlakach. A przecież nie gramy komedii. Mój Piłsudski będzie więc mówił z bardzo lekkim akcentem.

– Niestety, postacie, które gramy z Danielem, są tylko tłem dla całej opowieści – mówi z nutką żalu Bogusław Linda, któremu Jerzy Hoffman powierzył rolę pułkownika Bolesława Wieniawy-Długoszowskiego, adiutanta Józefa Piłsudskiego.

Linda nie kryje satysfakcji, że dane mu jest grać u Hoffmana. Na planie zawsze promienieje uśmiechem. Mundur wojskowy leży na nim, jak ulał. Mówiąc o Wieniawie, przyznaje, że przygotowując się do filmu, słyszał o swym bohaterze wiele anegdot, czasem dość pikantnych.

– Żałuję, że teraz nie będzie okazji przekazania informacji o kilku interesujących przygodach mojego bohatera związanych zarówno z wojskiem i Marszałkiem, jak też z kobietami i alkoholem. O tym można by spokojnie nakręcić osobny film. Tu bohaterami są Krynicki i Raniewska grani przez Borysa Szyca i Nataszę Urbańską. Urbańska, czego można się było spodziewać, wygląda olśniewająco w historycznym kostiumie. Mówi jednak, że jej bohaterka Aleksandra Raniewska nie będzie typową nimfą omdlewającą w ramionach mężczyzny.

– Początkowo jest wschodzącą gwiazdą kabaretu. Jak inni cieszy się z odzyskania przez Polskę niepodległości. Po wkroczeniu bolszewików, kiedy jej mężczyzna wyrusza na front, decyduje się przerwać karierę i wstępuje do kobiecej brygady jako sanitariuszka.

Natasza przyznaje z ulgą, że krwawe sceny na szczęście ma już za sobą. Przed nią pogodniejsze – kręcone w kabarecie, i wiele pięknych, przejmujących piosenek skierowanych także do filmowego męża.

Borys Szyc w swoim bohaterze dostrzega wiele cech bliskich Kmicicowi. Bo tak jak tamten zostaje fałszywie posądzony o zdradę i musi walczyć o przywrócenie dobrego imienia. Szyc przyznaje, że jego Jan Krynicki przechodził ciekawą metamorfozę.

– W pierwszej wersji scenariusza miałem grać brata Nataszy Urbańskiej, a ktoś inny miał być jej mężem. Potem obie postacie się połączyły. Z brata zostało mi to, że jestem poetą, z męża – że ułanem. W tym filmie spełniają się moje młodzieńcze marzenia. Kilkanaście lat trenowałem jazdę konną i właściwie dotąd w filmie nie dane mi było tymi umiejętnościami się pochwalić.

Co ciekawe, Szyc ma do dyspozycji trzy konie. W czasie bitwy jeździć będzie na najbardziej wyćwiczonym, wręcz cyrkowym, który na rozkaz umie stanąć dęba, kopać kopytami czy gryźć. Na nieco mniejszym filmowy Krynicki będzie się przewracał. Po doświadczeniach z „Wojną polsko-ruską”, kiedy musiał schudnąć i grał ogolony na zero, przyzwyczajony jest do poświęceń. Śmieszą go jednak wąsy, które specjalnie do filmu musiał zapuścić.

Jak ryba w wodzie czuje się na koniu Aleksander Domogarow. Przyznaje, że aby zagrać w filmie Jerzego Hoffmana, musiał zmienić wcześniejsze plany w Rosji. Słynny Bohun z „Ogniem i mieczem” na plan „Bitwy Warszawskiej 1920” przyjechał kilka dni przed swoimi zdjęciami, aby poznać atmosferę, przywitać się ze znajomymi.

Polki, które wzdychały za filmowym Bohunem, i tym razem nie stracą sympatii do Domogarowa. Rosyjski aktor gra bowiem Kryszkina, sotnika kozackiego, który – po zdobyciu Kijowa przez Piłsudskiego i po zawarciu paktu z Petlurą – przy kontrataku sowieckim przechodzi na polską stronę. Domogarow po raz kolejny świetnie sprawdza się na koniu, a – jak przyznają członkowie ekipy – sceny z jego udziałem wyglądają bardzo malarsko.

Wiele pracy ma Andrzej Haliński, scenograf. – Film jest pięknym kłamstwem i trzeba o tym pamiętać. Zachowując realia historyczne, musimy dbać o atrakcyjność obrazu. Wśród obiektów zdjęciowych znalazła się twierdza Modlin, która dzięki Halińskiemu i obróbce komputerowej nie będzie wyglądać jak ruina. Na ulicach Piotrkowa powstały sceny podwarszawskie. Dla potrzeb filmu zrekonstruowano słynne niegdyś, a dziś wyglądające dość zabawnie malutkie francuskie czołgi Renault. Po zakończeniu zdjęć trafią do Muzeum Wojska Polskiego. Sceny w kremlowskim gabinecie Lenina kręcone będą w warszawskim Pałacu Prymasowskim, potem dołączone zostaną widoki autentycznego Kremla z zewnątrz. Jerzy Hoffman zażyczył sobie, by w filmie pojawił się pociąg pancerny, a jego wjazd ma robić ogromne wrażenie. Ale największym wyzwaniem dla całej ekipy będzie scena bitwy rozgrywana we wrześniu na poligonie w Zielonce.

 

 

 

 

 

Jerzy Hoffman, który w ubiegłym roku w Gdyni otrzymał nagrodę „za upór i determinację w tworzeniu filmów historycznych”, pytany, ile uporu i determinacji wymagało przygotowanie do realizacji filmu „Bitwa Warszawska 1920”, przyznał krótko: – Mniej, niż można się było spodziewać. Bo jeśli przez 11 lat musiałem z Jerzym Michalukiem starać się o pieniądze na „Ogniem i mieczem”, to teraz dyrektor banku zgłosił zainteresowanie filmem i chęć jego finansowania wcześniej, niż powstał scenariusz.

Pozostało 93% artykułu
Film
„28 lat później”. Powrót do pogrążonej w morderczej pandemii Wielkiej Brytanii
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Film
Rekomendacje filmowe: Wchodzenie w życie nigdy nie jest łatwe
Film
Kryzys w polskiej kinematografii. Filmowcy spotkają się z ministrą kultury
Film
Najbardziej oczekiwany serial „Sto lat samotności” doczekał się premiery
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Film
„Emilia Perez” z największą liczbą nominacji do Złotego Globu