Film "Italiani" od dziś w kinach

Publikacja: 10.03.2011 19:00

„Italiani" Łukasza Barczyka. Film od kinach

„Italiani" Łukasza Barczyka. Film od kinach

Foto: Gutek Film

Łukasz Barczyk przywraca nam wiarę w to, że w kinie wciąż jest miejsce na poszukiwanie nowego języka i oryginalnej estetyki. "Italiani" to współczesna refleksja na temat "Hamleta". Jednak reżysera nie interesują dylematy władzy, choć akcja toczy się we Włoszech Mussoliniego. Barczyk po raz kolejny (jak we wcześniejszych filmach "Patrzę na ciebie, Marysiu" i "Przemiany") drąży relacje rodzinne.

Zobacz galerię fotosów z filmu

W "Italiani" opowiada o miłości, pożądaniu, zabójstwie, kazirodztwie, śmierci. I milczeniu, które może kryć mroczne tajemnice. W pierwszej scenie młody mężczyzna pcha po plaży wózek inwalidzki, na którym siedzi sparaliżowana, niema kobieta. Mężczyzna też nic nie mówi, ale jest między nimi głębokie porozumienie. To matka i syn. W filmie zobaczymy ich historię przypominającą szekspirowski dramat. Opowiedziany niemal bez słów. Hamlet pytał: "Być albo nie być?", bohater Barczyka popada w szaleństwo inaczej: od śmierci ojca nie odzywa się. Nawet wtedy, gdy zabija wuja, pożąda własnej matki, bezgłośnie płacze po jej samobójczej próbie.

W "Italiani" z wielkimi namiętnościami kontrastuje powolny rytm narracji. Barczyk daje widzowi czas na przetrawienie tej historii. Nie narzuca mu interpretacji i wniosków. Chce tylko, by się zaniepokoił. I na tym też polega wartość tego filmu.

 

Reklama
Reklama

Film "Italiani" trywializuje Szekspira i twórczość Luchino Viscontiego.

W "Italiani" niepokorny reżyser Łukasz Barczyk spotkał się z mistrzem teatru Krzysztofem Warlikowskim. Niestety, ich współpraca nie ma wiele wspólnego z wydarzeniem artystycznym.

Po niszczejącym zamku – i okolicach – snuje się mężczyzna, który na wieść o śmierci ojca wrócił w rodzinne strony. A to pogrzebie patyczkiem w piasku, a to poleży w cieniu rzucanym przez kamienny mur. Czasami pożądliwie spojrzy w kierunku matki przypominającej kukłę w peruce blond. Z tych enigmatycznych obrazków Barczyk układa historię na wzór Hamleta. Tyle że rozterki egzystencjalne bohatera są zastąpione napięciami seksualnymi między nim a matką, jakby esencją szekspirowskiego arcydramatu była kazirodcza chuć. Równie trywialnie wypada nawiązanie do "Zmierzchu bogów" Viscontiego. Akcja "Italiani" osadzona jest w czasach Mussoliniego. Widmo faszyzmu niby symbolizuje rozpad starego świata, ale mam wrażenie, że przede wszystkim jest traktowane jako fetysz zagęszczający erotyczną grę. Udręczonym seksualnie Hamletem jest Krzysztof Warlikowski. Gra na dwa sposoby. W koszulce i spodniach lub bez. Plotki, Pudelki i inne portale będą miały o czym pisać. I tylko one.

Łukasz Barczyk przywraca nam wiarę w to, że w kinie wciąż jest miejsce na poszukiwanie nowego języka i oryginalnej estetyki. "Italiani" to współczesna refleksja na temat "Hamleta". Jednak reżysera nie interesują dylematy władzy, choć akcja toczy się we Włoszech Mussoliniego. Barczyk po raz kolejny (jak we wcześniejszych filmach "Patrzę na ciebie, Marysiu" i "Przemiany") drąży relacje rodzinne.

Zobacz galerię fotosów z filmu

Pozostało jeszcze 83% artykułu
Reklama
Film
Trudne wyzwania imigranckich dzieci z wiedeńskiej podstawówki
Film
Jak Vera Brandes zorganizowała słynny solowy koncert Keitha Jarretta w Kolonii?
Patronat Rzeczpospolitej
19. BNP Paribas Dwa Brzegi: Złota Palma z Cannes na otwarcie, Marcin Dorociński bohaterem retrospektywy
Film
Zmarł Michael Madsen, znany aktor filmów Quentina Tarantino
Film
Dinozaury, Superman i „Vinci 2" Machulskiego. Co czeka na nas w kinach latam?
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama