Reklama

„Złodziej z przypadku”. Darren Aronofsky kradnie bazę

Wprawdzie „Złodziej z przypadku” często jest porównywany z twórczością Guya Ritchiego czy braci Safdie, to w większym stopniu jest hołdem dla lat 80., kina z nurtu tzw. ucieczek w noc.

Publikacja: 12.09.2025 15:20

„Złodziej z przypadku”, reż. Darren Aronofsky, dystr. UIP Polska

„Złodziej z przypadku”, reż. Darren Aronofsky, dystr. UIP Polska

Foto: Warner Bros

Jest rok 1998. Hank Thompson (naładowany adrenaliną Austin Butler) pracuje w obskurnym barze gdzieś na Lower East Side, jednej z najstarszych części Nowego Jorku, słynącej m.in. z tego, że to właśnie tu, począwszy od lat 70. XIX wieku, osiedlali się żydowscy imigranci. Chłopakowi wróżono niegdyś wielką karierę baseballową, ale jego ambitne plany – a także plany mieszkającej na Zachodnim Wybrzeżu matki, do której codziennie dzwoni, by pogadać o poczynaniach San Francisco Giants – pokrzyżowała poważna i śniąca mu się po nocach kontuzja. Pewnie już dawno skończyłby w rynsztoku, zwłaszcza że za kołnierz nie wylewa, gdyby nie Yvonne (Zoë Kravitz), ratowniczka medyczna, z którą łączy go więź nie tylko erotyczna, ale i emocjonalna.

Pozostało jeszcze 80% artykułu

Już za 19 zł miesięcznie przez rok

Jak zmienia się świat i Polska. Jak wygląda nowa rzeczywistość polityczna po wyborach prezydenckich. Polityka, wydarzenia, społeczeństwo, ekonomia i psychologia.

Czytaj, to co ważne.

Reklama
Plus Minus
Jan Maciejewski: Zaczarowana amnestia
Plus Minus
Agnieszka Markiewicz: Dobitny dowód na niebezpieczeństwo antysemityzmu
Plus Minus
Świat nie pęka w szwach. Nadchodzi era depopulacji
Plus Minus
Pierwszy test jedności narodu
Plus Minus
Wirtualni nielegałowie ruszają na Zachód
Reklama
Reklama