Rezerwa obowiązkowa to pieniądze, które banki muszą utrzymywać na rachunku w NBP. Jest to określony procent depozytów zgromadzonych w bankach komercyjnych. Zgodnie z wczorajszą decyzją RPP od końca czerwca stopa rezerwy spadnie z 3,5 proc. do 3 proc. Dla banków oznacza to, że wartość środków trzymanych przez nie w NBP (część zebranych depozytów) spadnie z 22,8 mld zł do około 19,6 mld zł. W ten sposób instytucje finansowe dostaną ponad 3 mld zł w gotówce.
– To dobra decyzja – mówi „Rz” Józef Wancer, prezes Banku BPH. – W Polsce stopa rezerwy obowiązkowej była najwyższa spośród krajów UE. Teraz banki będą mogły wykorzystać część pieniędzy, które były właściwie bezproduktywne – dodaje. Wancer zastrzega jednak, że banki niekoniecznie udzielą dodatkowych kredytów w takiej właśnie wysokości.
– Będziemy obserwować, jak zasilenie tą niemałą przecież kwotą wpłynie na działalność banków. Oczekujemy zwiększenia ich aktywności – mówił wczoraj prezes NBP Sławomir Skrzypek. – Od tego będą zależały kolejne decyzje w zakresie rezerwy obowiązkowej – dodał Dariusz Filar, członek RPP.
To już kolejna próba zachęcenia instytucji finansowych do większej aktywności kredytowej. W styczniu bank centralny wykupił od banków obligacje za 7,8 mld zł. Na niewiele się to jednak zdało, mimo że banki cały czas dysponują nadwyżkami finansowymi. Świadczą o tym dokonywane przez nie co tydzień zakupy siedmiodniowych bonów pieniężnych NBP. W ostatni piątek banki zainwestowały w nie blisko 20 mld zł. – Środki, które teraz uwolni NBP, i tak pewnie wrócą do niego. Zbyt duże jest dziś ryzyko kredytowe – mówi Piotr Kalisz, główny ekonomista banku Citi Handlowy.
– Ta decyzja RPP to krok w dobrą stronę, ale niewystarczający – oświadczyli wspólnie prezesi największych banków w Polsce – PKO BP i Pekao SA.