Matka, Maria Zdziarska Zaleska, podczas I wojny światowej działała w Związku Harcerstwa Polskiego i współpracowała z Polską Organizacją Wojskową. Była lekarką, zaczęła studia na Wydziale Lekarskim Uniwersytetu Warszawskiego, ale przerwała je, by na froncie opatrywać rannych w czasie konfliktu polsko-bolszewickiego.
Brała udział m.in. w obronie Lwowa i ofensywie na Kijów, w końcu trafiła do rosyjskiej niewoli, skąd jednak udało jej się zbiec. Po wojnie została odznaczona m.in. Krzyżem Walecznych i Orderem Virtuti Militari V klasy.
Jej mąż, Zygmunt Lubicz-Zaleski, był historykiem literatury polskiej i francuskiej oraz dyplomatą i animatorem życia kulturalnego Polonii we Francji. Był doktorem filozofii, profesorem Uniwersytetu Warszawskiego.
Do Francji trafił w 1910 r. po tym, jak zmuszono go do opuszczenia kraju po więzieniu w Cytadeli (odbywał tam karę za uczestnictwo w konspiracyjnej organizacji akademickiej Związek Młodzieży Polskiej Zet). Współpracował z Komitetem Narodowym Polski w Paryżu, wykładał na Sorbonie, gdzie m.in. współtworzył sekcję polską w L'Institut d'Études Slaves.
– Przed II wojną światową moi dziadkowie spędzali w Polsce całe wakacje, zastała ich tu też wojna. Babcia bardzo zaangażowała się wtedy w pomoc rannym, była lekarzem, którzy wszędzie byli wówczas potrzebni. W czasie wojny dziadek był przetrzymywany w obozie Buchenwald, a babcia w Ravensbrück, skąd została wykupiona przez Czerwony Krzyż – mówi Helene Zaleski.
Działający na rzecz ruchu oporu Zygmunt Zaleski do Buchenwaldu trafił po aresztowaniu w Grenoble. W czasie wojny prezesował Towarzystwu Opieki nad Polakami we Francji. Rozbita w czasie wojny rodzina spotkała się we Francji dopiero po wojnie.
– Ojciec jako jeden z dziesięciu najlepszych absolwentów ukończył École Polytechnique, elitarną szkołę inżynierską we Francji, co pozwoliło mu dalej studiować na École Nationale Supérieure des Mines de Paris. Ukończenie tych uczelni niesie za sobą obowiązek pracy dla instytucji publicznych. Działalnością w firmach prywatnych zajął się dopiero w wieku 40 lat. Wówczas rozpoczął pracę dla Compagnie Internationale de Banque – mówi Helene Zaleski.
Rodzinne interesy
Finansowo kształciła się też Helene, która jednak na początku w ogóle nie myślała o karierze w biznesie. Studiowała w Instytucie Statystyki Uniwersytetu Paryskiego im. Pierre'a i Marii Curie. – Mnie zawsze bardzo interesowała matematyka, dlatego postanowiłam zostać aktuariuszem, czyli specjalistą od ryzyka – tłumaczy.
Czy rodzinna spółka rozszerzy się o kolejne osoby? – Mam dwóch młodszych braci, ale żaden z nich nie pracuje ze mną i ojcem. Nie robi tego także mój przyrodni starszy brat, który jest tłumaczem. Nie wiem, czy mój syn, który dzisiaj uczy się w szkole średniej, będzie chciał pracować w rodzinnej firmie. To będzie jego decyzja – mówi Helene Zaleski.
Media podawały jednak, że Carlo Tassara to niejedyna działalność rodziny Zaleskich. Dwóch synów Romaina Zaleskiego (obaj urodzili się w latach 80.), Konstantin i Wladimir, wraz z rodziną Tassara zarządza spółką Argepa, która ma udziały w Carlo Tassara, inwestowała też niegdyś w sektor metalurgiczny w Hongkongu. Jak podawała w 2009 r. agencja Thomson Financial, holding Argepa został założony w 2000 r.; jego kapitał zakładowy wynosił 150 mln euro.
Z kolei żona Romaina Zaleskiego, Hélene de Prittwitz Zaleski, pasjonuje się operą i jest wiceprezydentem fundacji Milano per la Scala, mającej na celu wspieranie mediolańskiej opery „bez ingerencji w jej artystyczne wybory".
Romain też ma zresztą wiele pasji. – Ojciec, podobnie zresztą jak matka, jest osobą bardzo żywą, energiczną, o wszystkim zawsze pamięta. Nie widać po nim jego wieku. Gra w tenisa, jeździ na nartach, uprawia wspinaczkę górską, świetnie gra w brydża – mówi Helene Zaleski.
W latach 60. Romain Zaleski był w reprezentacji Francji w brydżu. W 2006 r. jego zespół był 21. w klasyfikacji światowej, a w ubiegłym roku wygrał puchar Włoch.
Romain nie udziela wywiadów, przez co ma opinię osoby bardzo tajemniczej. Włoskie i francuskie gazety ukuły mu nawet przydomek Monsieur Z.
Po salonach krążą plotki, że jest bardzo skromny, nie czuje potrzeby epatowania drogimi samochodami czy kolejnymi willami. Mimo swego wieku i możliwości, jakie daje zgromadzona fortuna, wciąż często jeździ po mieście metrem.
– Faktycznie po Paryżu nadal jeździ komunikacją miejską, ale we Włoszech ma już kierowcę, gdyż mieszka poza miastem – mówi Helene.
Willa Zaleskiego mieści się na przedmieściach Mediolanu. Choć on sam w tym roku skończy 78 lat, na razie nic nie wskazuje też na to, żeby wybierał się na biznesową emeryturę.
Niewykluczone więc, że rodzina herbu Lubicz, która tak skutecznie przeprowadzała dotychczas swoje biznesowe posunięcia, jeszcze nie raz zaskoczy świat w momentach kluczowych przejęć w strategicznych sektorach.