Zaleski, historia rodzinnego biznesu

Kryjący się za włoskim inwestorem Carlo Tassara ród Zaleskich jedną ze swoich głównych działalności prowadzi dziś w Polsce. Jest nią Alior Bank

Publikacja: 29.04.2011 04:11

Najcenniejsze aktywa w portfelu firmy Carlo Tassara to udziały we francuskim konglomeracie przemysło

Najcenniejsze aktywa w portfelu firmy Carlo Tassara to udziały we francuskim konglomeracie przemysłowym Erametu. Są warte niemal 1,3 mld dol. Na zdjęciu należący do Eramet największy na świecie zakład produkcji żelazoniklu w Doniambo, w Nowej Kaledonii

Foto: Bloomberg News

Firma Carlo Tassara, włoski gigant inwestycyjny, która odwróciła losy wielu spółek z kluczowych sektorów w Europie, skupia się dziś na naszym rynku.

O włoskiej spółce, która w ostatnich 20 latach wiele razy wywoływała w europejskiej gospodarce prawdziwe trzęsienia ziemi, niewiele wiadomo. Jej witryna internetowa Carlotassara.it jest ciągle w przebudowie, a jej głównym właścicielom – pochodzącej z Polski rodzinie Zaleskich oraz włoskiej rodzinie Tassara – nigdy specjalnie nie zależało na rozgłosie.

– Fakt, że Carlo Tassara znajduje się w posiadaniu rodziny Zaleski, Tassara i Cocchi, trochę czyni z tej firmy przedsiębiorstwo rodzinne. Do nas należy trochę mniej niż 50 proc. udziałów w firmie – mówi „Rz" Helene Zaleski, córka Romaina Zaleskiego, francuskiego finansisty inwestora polskiego pochodzenia, który mieszka we Włoszech.

Helene Zaleski jest szefową rady nadzorczej Alior Banku, który firma Carlo Tassara postanowiła otworzyć w Polsce w 2008 roku, mimo rozpędzającego się już wtedy kryzysu finansowego.

– Nasze plany od początku były związane z Polską. Rodzice mają polskie korzenie, ja także wcześniej pracowałam tu w firmie AGF Ubezpieczenia Życie. Natomiast wybór sektora bankowego jako obszaru naszej działalności był naturalny. Mam wykształcenie finansowe, jestem aktuariuszem. Bankowość jest też bliska memu ojcu, który uważa, że ten sektor będzie się rozwijał w przyszłości – mówi Helene Zaleski.

Od hutnictwa do finansów

Carlo Tassara jeszcze do początku lat 80. był hutniczym konglomeratem. Dziś jest wehikułem inwestycyjnym, który według informacji „Rz" ma w europejskich spółkach z sektora finansowego (w tym 99,6 proc. udziałów w Alior Banku; 0,375 proc. udziałów należy do osób z zarządu) i energetycznego udziały, których wartość szacujemy na ok. 3,45 mld dol.

– Dziś firma ma głównie udziały w Intesa Sanpaolo oraz innych bankach notowanych na giełdzie w Mediolanie, w Eramecie i Edisonie. Alior Bank jest dla nas bardzo ważną inwestycją. Jest to jedyna organizacja, którą zbudowaliśmy od podstaw, dając zatrudnienie ponad 3,6 tys. osób – mówi o działalności Carlo Tassara Helene Zaleski.

Najwięcej wart jest pakiet 12,81 proc. udziałów, jakie spółka ma we francuskim Eramecie (górnictwo i metalurgia). Według naszych wyliczeń jest wart prawie 1,28 mld dol. 2,3 proc. we włoskim banku Intesa Sanpaolo to inwestycja rzędu 949 mln dol., a 10 proc. udziałów, jakie Carlo Tassara ma w Edisonie, włoskim producencie energii, to dziś walory o wartości 620 mln dol.

Poza tym ma jeszcze warte ok. 129 mln dol. udziały m.in. we włoskim Ubi Banca oraz 19 proc. akcji w holdingu private equity Mittel. W przeszłości Carlo Tassara miał udziały w wielu innych spółkach, chociażby w Telecom Italia czy włoskim ubezpieczycielu Generali.

Udziały w Aliorze „Rz" wycenia na 1,89 mld zł. Oprócz tego mały, 3,73-proc., pakiet Carlo Tassara ma w notowanej na parkiecie w Hongkongu spółce technologicznej Shougang Concord Technology Holdings. Jego wartość giełda wycenia na 4,14 mln dol.

Romain Zaleski przez lata figurował na listach najbogatszych ludzi magazynu „Forbes". W ostatniej edycji jednak pismo go nie wymienia. W 2008 roku z fortuną szacowaną na 2 mld dol. w był uważany za 12. najbogatszego Francuza i 488. najbogatszego przedsiębiorcę na świecie.

Mistrz biznesowych rozgrywek

Po pracy w administracji publicznej Romain Zaleski w 1972 r. przeszedł do sektora prywatnego. Przez siedem lat był dyrektorem zarządzającym firmy Reveillon specjalizującej się w handlu futrami.

Do wielkiego biznesu jako inwestor wszedł na początku lat 80., gdy francusko-gaboński konglomerat górniczy Comilog, w którym wtedy pracował, wysyłał go do Włoch. Miał za zadanie przyjrzeć się sytuacji w bankrutującym koncernie metalurgicznym... Carlo Tassara.

– Udziały w Carlo Tassara nabył od tych właścicieli, którzy nie zgadzali się z wizją dalszego rozwoju spółki i zdecydowali się je sprzedać. Pamiętam, jak w 1983 r., jako pracownik Comilogu, podejmował decyzję, czy pojechać do Włoch. Początki w Carlo Tassara to 15 lat ciężkiej pracy – mówi Helene Zaleski.

Romain Zaleski stopniowo przejmuje w Carlo Tassara kolejne udziały (pierwsze udziały to 25 proc. akcji, ale szybko przejął pakiet kontrolny) i zaczyna rozszerzać działalność na kolejne spółki z sektora energetycznego i finansowego. W latach 90. wciąga do współpracy córkę.

– Kiedy pracowałam w AGF, urodziłam syna. Wówczas zdecydowałam się rozpocząć współpracę z ojcem przy nowych przedsięwzięciach inwestycyjnych. Dało mi to na początku możliwość elastycznego kształtowania czasu pracy. Potem działalność inwestycyjna się rozwinęła, było coraz więcej obowiązków. Jedną z pierwszych dużych transakcji był zakup udziałów spółki Falck-Sondel – mówi Helene.

Jak dodaje, jej ojciec dopiero na początku lat 90. mógł podjąć się wyzwania związanego z inwestowaniem zysków Carlo Tassara w inne firmy z branży metalurgicznej, potem energetycznej, ale w miarę upływu lat coraz bardziej skłaniał się ku operacjom kapitałowym, poprzez giełdę. – I one przyniosły największe sukcesy – podsumowuje.

W 1996 r. Zaleski kupił 38,5 proc. udziałów w także wymagającej nowego pomysłu na biznes firmie z sektora energetycznego Falck. Jak pisze w książce „Family capitalism: Wendels, Haniels, Falcks, and the continental European model" Harold James, Zaleski kupuje Falcka po mniej niż 1,5 euro za walor, a cztery lata później sprzedaje udziały z 300-proc. zyskiem. Według informacji podawanych przez media – za 300 mln euro.

Chwilę później, kiedy Carlo Tassara miał już w koncernie Falck-Sondel niewielkie udziały, wraz z innymi mniejszościowymi udziałowcami udało mu się odeprzeć próbę przejęcia koncernu przez energetycznego giganta Montedison wraz z Mediobanca, które najpierw skupiły z rynku 80 proc. udziałów spółki, a następnie próbowały dokonać całkowitego jej przejęcia. Jak pisze James, na początku 2001 r. oparli się temu mniejszościowi udziałowcy, którzy reprezentowali zaledwie niecały procent udziałów w spółce, ale dawało to im aż 42,7 proc. głosów na walnym zgromadzeniu. O sprawie pisały wtedy wszystkie włoskie media.

Zaleski gładko wchodzi w kolejne transakcje i m.in. za pieniądze pozyskane ze sprzedaży pokaźnego pakietu Falck-Sondel kupuje udziały w... Montedisonie. W 2001 r. rozegrała się walka o pakiet kontrolny w spółce, którą kontrolował wówczas Mediobanca.

Italenergia, konsorcjum stworzone przez Fiata i Electricité de France (EdF) we współpracy z Zaleskim, mimo oporów ze strony Mediobanca dopięła swego i przejęła kontrolę nad jednym z największych dostawców energii we Włoszech. Stało się tak mimo niechęci włoskiego rządu i oficjalnego stanowiska zarządu Montedisona, że za niska była cena zaoferowana w wezwaniu mającym doprowadzić do przejęcia uważanego za wrogie. Ta transakcja miała dać Zaleskiemu 1,4 mld euro, które – uzyskane po wyjściu ze spółki kilka lat później – otworzyły mu drogę do inwestycji w kolejnego, tym razem metalurgicznego giganta.

Zarejestrowany w Luksemburgu koncern Arcelor w 2006 r. miał mocno rozdrobniony akcjonariat. Zaleski – poprzez Carlo Tassara – skupując te drobne udziały, uzyskał pakiet 7,4 proc. akcji spółki i stał się udziałowcem o największym stanie posiadania.

To okazało się kluczowe, gdy koncern chciał nabyć rosyjski Siewierstal. Właściciel Siewierstalu Aleksiej Mordaszow miał jednak poważnego kontrkandydata w osobie Lakszmi Mittala. W atmosferze politycznego napięcia przy kluczowym głosie Carlo Tassara do Arcelora wszedł jednak Mittal.

– Udziały w Arcelorze kupiliśmy przed transakcją ze spółką Mittal, która ogłosiła publiczne wezwanie do sprzedaży akcji. Uznaliśmy, że oferta Mittala jest atrakcyjna, i odpowiedzieliśmy na wezwanie – mówi Helene Zaleski, która już wtedy od lat pracowała z ojcem.

Jak podawał francuski magazyn gospodarczy „Challenges", za sprzedaż lwiej części swoich udziałów w Arcelor-Mittal w 2008 r. firma Carlo Tassara uzyskała ponad 1,1 mld euro.

Dziś Carlo Tassara na razie nie planuje nowych inwestycji w Polsce. Włoską firmę, która zainwestowała na starcie 1,5 mld zł w Alior Bank, to przedsięwzięcie zaprząta wystarczająco.

– W tym roku chcemy utrzymać dynamiczne tempo rozwoju i jednocześnie umacniać pozycję Alior Banku w strategicznych segmentach rynku usług bankowych dla klientów detalicznych i biznesowych. Równie ważny będzie intensywny rozwój produktów kredytowych dla segmentu klientów indywidualnych. Planujemy też wypracowanie 100 mln zł zysku netto – mówi Helene Zaleski.

Po 22 miesiącach od startu (w listopadzie 2008 r.) Alior osiągnął rentowność operacyjną. Z jego usług korzysta ponad 660 tys. klientów (w tym 60 tys. biznesowych). W grudniu ubiegłego roku pozyskane depozyty przekroczyły 7,3 mld zł, a kwota udzielonych kredytów 5,7 mld zł.

– Inwestycję w Alior Bank traktujemy długoterminowo. Wielkość zainwestowanego kapitału umożliwia Alior Bankowi samodzielne funkcjonowanie i realizację założonych planów biznesowych oraz finansowych. Natomiast zgłaszają się do nas zainteresowani inwestorzy, z którymi rozmawiamy o możliwościach współpracy na różnych polach – mówi Helene Zaleski.

Polskie korzenie i herb Lubicz

Rodzina oprócz spółki Carlo Tassara prowadzi od lat fundację Zygmunt Zaleski Stichting, noszącą imię ojca Romaina Zaleskiego. Ze względu na polskie korzenie rodzinna fundacja często inwestuje w projekty związane z Polską.

Przekazała np. środki na remont Biblioteki Polskiej w Paryżu, gdzie pod naporem książek zawaliły się stropy. Ufundowała też arrasy z indykami dla Muzeum na Wawelu oraz kobierce dla Zamku Królewskiego w Warszawie. Jest też właścicielem spółki Tanagra, która ma udziały w Carlo Tassara.

Rodzice Romaina Zaleskiego byli Polakami. Miał trójkę rodzeństwa – braci Andrzeja (zginął w czasie II wojny światowej) i Kazimierza (także brał udział w walkach w czasie II wojny jako żołnierz AK, obecnie mieszka we Francji, jest znanym fizykiem jądrowym) oraz siostrę Monikę.

Matka, Maria Zdziarska Zaleska, podczas I wojny światowej działała w Związku Harcerstwa Polskiego i współpracowała z Polską Organizacją Wojskową. Była lekarką, zaczęła studia na Wydziale Lekarskim Uniwersytetu Warszawskiego, ale przerwała je, by na froncie opatrywać rannych w czasie konfliktu polsko-bolszewickiego.

Brała udział m.in. w obronie Lwowa i ofensywie na Kijów, w końcu trafiła do rosyjskiej niewoli, skąd jednak udało jej się zbiec. Po wojnie została odznaczona m.in. Krzyżem Walecznych i Orderem Virtuti Militari V klasy.

Jej mąż, Zygmunt Lubicz-Zaleski, był historykiem literatury polskiej i francuskiej oraz dyplomatą i animatorem życia kulturalnego Polonii we Francji. Był doktorem filozofii, profesorem Uniwersytetu Warszawskiego.

Do Francji trafił w 1910 r. po tym, jak zmuszono go do opuszczenia kraju po więzieniu w Cytadeli (odbywał tam karę za uczestnictwo w konspiracyjnej organizacji akademickiej Związek Młodzieży Polskiej Zet). Współpracował z Komitetem Narodowym Polski w Paryżu, wykładał na Sorbonie, gdzie m.in. współtworzył sekcję polską w L'Institut d'Études Slaves.

– Przed II wojną światową moi dziadkowie spędzali w Polsce całe wakacje, zastała ich tu też wojna. Babcia bardzo zaangażowała się wtedy w pomoc rannym, była lekarzem, którzy wszędzie byli wówczas potrzebni. W czasie wojny dziadek był przetrzymywany w obozie Buchenwald, a babcia w Ravensbrück, skąd została wykupiona przez Czerwony Krzyż – mówi Helene Zaleski.

Działający na rzecz ruchu oporu Zygmunt Zaleski do Buchenwaldu trafił po aresztowaniu w Grenoble. W czasie wojny prezesował Towarzystwu Opieki nad Polakami we Francji. Rozbita w czasie wojny rodzina spotkała się we Francji dopiero po wojnie.

– Ojciec jako jeden z dziesięciu najlepszych absolwentów ukończył École Polytechnique, elitarną szkołę inżynierską we Francji, co pozwoliło mu dalej studiować na École Nationale Supérieure des Mines de Paris. Ukończenie tych uczelni niesie za sobą obowiązek pracy dla instytucji publicznych. Działalnością w firmach prywatnych zajął się dopiero w wieku 40 lat. Wówczas rozpoczął pracę dla Compagnie Internationale de Banque – mówi Helene Zaleski.

Rodzinne interesy

Finansowo kształciła się też Helene, która jednak na początku w ogóle nie myślała o karierze w biznesie. Studiowała w Instytucie Statystyki Uniwersytetu Paryskiego im. Pierre'a i Marii Curie. – Mnie zawsze bardzo interesowała matematyka, dlatego postanowiłam zostać aktuariuszem, czyli specjalistą od ryzyka – tłumaczy.

Czy rodzinna spółka rozszerzy się o kolejne osoby? – Mam dwóch młodszych braci, ale żaden z nich nie pracuje ze mną i ojcem. Nie robi tego także mój przyrodni starszy brat, który jest tłumaczem. Nie wiem, czy mój syn, który dzisiaj uczy się w szkole średniej, będzie chciał pracować w rodzinnej firmie. To będzie jego decyzja – mówi Helene Zaleski.

Media podawały jednak, że Carlo Tassara to niejedyna działalność rodziny Zaleskich. Dwóch synów Romaina Zaleskiego (obaj urodzili się w latach 80.), Konstantin i Wladimir, wraz z rodziną Tassara zarządza spółką Argepa, która ma udziały w Carlo Tassara, inwestowała też niegdyś w sektor metalurgiczny w Hongkongu. Jak podawała w 2009 r. agencja Thomson Financial, holding Argepa został założony w 2000 r.; jego kapitał zakładowy wynosił 150 mln euro.

Z kolei żona Romaina Zaleskiego, Hélene de Prittwitz Zaleski, pasjonuje się operą i jest wiceprezydentem fundacji Milano per la Scala, mającej na celu wspieranie mediolańskiej opery „bez ingerencji w jej artystyczne wybory".

Romain też ma zresztą wiele pasji. – Ojciec, podobnie zresztą jak matka, jest osobą bardzo żywą, energiczną, o wszystkim zawsze pamięta. Nie widać po nim jego wieku. Gra w tenisa, jeździ na nartach, uprawia wspinaczkę górską, świetnie gra w brydża – mówi Helene Zaleski.

W latach 60. Romain Zaleski był w reprezentacji Francji w brydżu. W 2006 r. jego zespół był 21. w klasyfikacji światowej, a w ubiegłym roku wygrał puchar Włoch.

Romain nie udziela wywiadów, przez co ma opinię osoby bardzo tajemniczej. Włoskie i francuskie gazety ukuły mu nawet przydomek Monsieur Z.

Po salonach krążą plotki, że jest bardzo skromny, nie czuje potrzeby epatowania drogimi samochodami czy kolejnymi willami. Mimo swego wieku i możliwości, jakie daje zgromadzona fortuna, wciąż często jeździ po mieście metrem.

– Faktycznie po Paryżu nadal jeździ komunikacją miejską, ale we Włoszech ma już kierowcę, gdyż mieszka poza miastem – mówi Helene.

Willa Zaleskiego mieści się na przedmieściach Mediolanu. Choć on sam w tym roku skończy 78 lat, na razie nic nie wskazuje też na to, żeby wybierał się na biznesową emeryturę.

Niewykluczone więc, że rodzina herbu Lubicz, która tak skutecznie przeprowadzała dotychczas swoje biznesowe posunięcia, jeszcze nie raz zaskoczy świat w momentach kluczowych przejęć w strategicznych sektorach.

Firma Carlo Tassara, włoski gigant inwestycyjny, która odwróciła losy wielu spółek z kluczowych sektorów w Europie, skupia się dziś na naszym rynku.

O włoskiej spółce, która w ostatnich 20 latach wiele razy wywoływała w europejskiej gospodarce prawdziwe trzęsienia ziemi, niewiele wiadomo. Jej witryna internetowa Carlotassara.it jest ciągle w przebudowie, a jej głównym właścicielom – pochodzącej z Polski rodzinie Zaleskich oraz włoskiej rodzinie Tassara – nigdy specjalnie nie zależało na rozgłosie.

Pozostało 96% artykułu
Ekonomia
Witold M. Orłowski: Słodkie kłamstewka
Ekonomia
Spadkobierca może nic nie dostać
Ekonomia
Jan Cipiur: Sztuczna inteligencja ustali ceny
Ekonomia
Polskie sieci mają już dosyć wojny cenowej między Lidlem i Biedronką
Ekonomia
Pierwsi nowi prezesi spółek mogą pojawić się szybko
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił