Uchwała Sądu Najwyższego rozstrzygnęła spór trwający od wielu lat. Do tej pory towarzystwa ubezpieczeniowe często odmawiały sfinansowania auta zastępczego na czas naprawy samochodu uszkodzonego w wypadku.
W 2010 r. Polska Izba Ubezpieczeń we współpracy z Komisją Nadzoru Finansowego wydała wytyczne w tej sprawie. Wynikało z nich, że prawo do zwrotu kosztów wynajmu pojazdu zastępczego przysługuje tylko w określonej sytuacji. Poszkodowany powinien wykazać, że nie mógł korzystać ze swojego pojazdu w takim zakresie, w jakim korzystałby z niego, gdyby mu szkody nie wyrządzono; że poniósł wydatki na inne auto; że „nie mógł zaspokoić swoich potrzeb konsumpcyjnych i życiowych w inny sposób, w szczególności poprzez korzystanie z ogólnodostępnych środków transportu" (dotyczyło to osób nieprowadzących działalności gospodarczej).
Ze stanowiskiem tym nie zgadzał się rzecznik ubezpieczonych. Jego zdaniem już sam fakt, że nie możemy korzystać z naszego auta, jest szkodą. I już z tego powodu należy się odszkodowanie (w tym przypadku zwrot kosztów wypożyczenia auta zastępczego). To, do czego używamy samochodu, nie ma znaczenia.
Właściciel uszkodzonego pojazdu wynajmował więc auto zastępcze na własne ryzyko. Nigdy nie miał pewności, czy ubezpieczyciel zwróci mu pieniądze.
Nie musimy jeździć autobusem
W listopadzie ubiegłego roku sporną kwestię rozstrzygnął Sąd Najwyższy (sygn. akt III CZP 05/11) na wniosek rzecznika ubezpieczonych. Ostatnio opublikował uzasadnienie, które ostatecznie rozwiało wątpliwości.