Ochrona nie przysługuje – to sedno najnowszego wyroku Sądu Najwyższego (sygn. IV CSK 270/12) w sprawie, jaką Włodzimierz K., adwokat z Legnicy, wytoczył właścicielowi portalu www.znanyprawnik.eu. Domagał się skasowania pomawiającej go opinii. Sąd nie tylko odmówił jej usunięcia, ale nawet przeprosin.
Wpis umieścił użytkownik o nicku „kika". Napisał: „Odradzam tego adwokata. Kompletnie nie zna się na tym, co robi. Niepoukładany i niekompetentny". Prawnik zwrócił się do właściciela portalu Łukasza Kozikowskiego o udostępnienie danych „kika" i usunięcie wpisu. Ten odmówił. Tłumaczy w rozmowie z „Rz", że może to zrobić tylko w skrajnym wypadku, np. gdyby wpis zawierał wulgaryzmy.
To szerszy problem: o usunięcie danych z portalu znanylekarz.pl walczy np. dr Witold Pokojski z Warszawy. Zawiadomił właściciela portalu, że nie zgadza się na gromadzenie i wykorzystywanie swoich danych. Ten odmówił, uzasadniając, że lekarz to zawód zaufania publicznego.
W sprawie legnickiego adwokata sądy trzech instancji oddaliły jego pozew. Na co wskazał Sąd Najwyższy? – Powód ma rację, że ta opinia narusza jego godność i poczucie wartości. Naraża go też na utratę zaufania potrzebnego w jego zawodzie – tłumaczy sędzia Mirosława Wysocka. Zaraz jednak dodaje: jeżeli ktoś wykonuje zawód zaufania publicznego, nie może żądać milczenia. Musi się zgodzić na poddanie swej aktywności jawnej krytyce. Istotne jest, że ocena zamieszczona jest na forum internetowym, bo właściwości takiej debaty uzasadniają większe przyzwolenie na ostrzejsze, często skrótowe i przejaskrawione opinie.
To orzeczenie jest kontrowersyjne. Nawet Katarzyna Szymielewicz, prezes fundacji Panoptykon walczącej z inwigilacją społeczeństwa, ma wątpliwości. Mówi, że właściciel serwisu powinien zareagować na wiarygodną wiadomość o naruszeniu dóbr osobistych osoby, której dotyczy wpis.