Sprawę opisuje Helsińska Fundacja Praw Człowieka, która prowadziła tę sprawę jest w ramach Programu Spraw Precedensowych.
Dwóch panów P.
Tuż przed Świętami Bożego Narodzenia do jednego ze śląskich szpitali trafił mężczyzna, który nie miał przy sobie dokumentów tożsamości. Trzy dni później zmarł, jednak przed śmiercią przekazał personelowi szpitala swoje imię, nazwisko i datę urodzenia. Dane te były zbieżne z danymi R.P., który wcześniej korzystał z usług jednej ze szpitalnych poradni. Ponieważ zmarły nie miał dokumentów tożsamości, pracownicy szpitala podjęli decyzję o wstawieniu karty zgonu na R.P. i przekazaniu jej do urzędu stanu cywilnego.
O śmierci R.P. został poinformowany jego ojciec, z którym syn nie utrzymywał kontaktu. Ojciec nie chciał zidentyfikować ciała, tylko zaraz po otrzymaniu aktu zgonu postanowił zorganizować uroczystości pogrzebowe.
Dzień przed pogrzebem szwagier R.P. postanowił zatelefonować do jego partnerki, by zapytać o jej samopoczucie. Kobieta nie rozumiała o co chodzi i przekazała telefon R.P., który oczywiście był zaskoczony informacją o swej śmierci i pogrzebie.
Policyjne postępowanie ujawniło, że szpital popełnił błąd. O tyle brzemienny w skutki, że cała procedura unieważnieniu aktu zgonu trwała prawie rok, a w tym czasie R.P. nie mógł podjąć żadnej pracy, ani załatwić jakiejkolwiek sprawy wymagającej posługiwania się dokumentem tożsamości. Dopiero po unieważnieniu przez sąd aktu zgonu i przekazaniu tej informacji do urzędu stanu cywilnego, mężczyzna odzyskał swą tożsamość.