Giertych i Fakt: Sprawa obraźliwych komentarzy wraca do sądu - uznał SN

Sąd apelacyjny musi jeszcze raz zbadać sprawę obraźliwych komentarzy dotyczących Romana Giertycha, zamieszczonych na stronie internetowej fakt.pl - uznał w piątek Sąd Najwyższy. Sąd nie wykluczył, że wydawca strony internetowej wiedział o tych komentarzach.

Publikacja: 10.01.2014 17:44

Giertych i Fakt: Sprawa obraźliwych komentarzy wraca do sądu - uznał SN

Foto: www.sxc.hu

Roman Giertych w kwietniu 2011 r. złożył pozew przeciwko Ringer Axel Springer, wydawcy strony internetowej fakt.pl. W pozwie domagał się usunięcia obraźliwych komentarzy zamieszczonych pod artykułem pt. "Giertych chce odebrania immunitetu Kaczyńskiemu". Chciał też, żeby wydawca opublikował przeprosiny na kilku stronach internetowych i zapłacił mu 8 tys. zł zadośćuczynienia.

Wydawca fakt.pl był natomiast zdania, że nie ponosi odpowiedzialności za opublikowane pod artykułem komentarze, bo brak takiej odpowiedzialności wynika z ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną. Poza tym - dodał - regulamin zamieszczania komentarzy na stronie wyłącza odpowiedzialność wydawcy za komentarze wulgarne lub obraźliwe.

Sąd Okręgowy w Warszawie, do którego sprawa trafiła, oddalił powództwo Giertycha. Zdaniem sądu komentarze zamieszczone pod artykułem rzeczywiście naruszyły godność i dobre imię Giertycha, jednak wydawca strony internetowej nie może ponosić odpowiedzialności za wypowiedzi innych osób, które nie są dziennikarzami. Poza tym - dodał sąd - komentarze takie umieszczane są automatycznie, a administrator strony może je usunąć dopiero wtedy, gdy dowie się, że naruszają one prawo.

Sąd Apelacyjny w Warszawie oddalił też skargę Giertycha, pomimo tego, że powołał w tej sprawie biegłego. Giertych żądał powołania biegłego, by ten wykazał, że wydawca strony internetowej jeszcze przed wniesieniem pozwu do sądu wiedział o obraźliwych komentarzach, ale ich nie usunął. Jeśli Giertych udowodniłby, że tak było, Ringer poniósłby odpowiedzialność za naruszenie dóbr osobistych. Zdaniem warszawskiego sądu, z opinii biegłego nie wynika, że wydawca strony wiedział już wcześniej o obraźliwych komentarzach, a jedynie opinia wykazała, że system, który ma cenzurować komentarze, jest nieszczelny, bo w komentarzach dotyczących Giertycha znalazły się wulgaryzmy. W związku z tym Giertych wniósł skargę kasacyjną do Sądu Najwyższego.

Podczas piątkowej rozprawy przed Sądem Najwyższym pełnomocnik Romana Giertycha był zdania, że komentarze pod artykułami na stronie internetowej powinny być traktowane jak listy do redakcji, a wydawca strony internetowej powinien ponosić odpowiedzialność za ich treść - argumentował.

Pełnomocnik Ringer Axel Springer był natomiast zdania, że komentarze pod artykułem nie są tym samym co listy do redakcji, bo wydawca strony nie może się z nimi zapoznać przed publikacją na stronie.

Sąd Najwyższy uwzględnił w piątek skargę kasacyjną Giertycha (sygn. I CSK 128/13). Jak wyjaśnił sędzia Jan Górowski, skoro w komentarzach znalazły się wulgaryzmy, które system powinien był usunąć, ale ich nie usunął, to należy uznać, że wydawca strony internetowej mógł wiedzieć o obraźliwych komentarzach. Jeśli wiedział, ale ich nie usunął - wyjaśnił sędzia - to ponosi odpowiedzialność za naruszenie dóbr osobistych Giertycha. SN stwierdził też, że sąd apelacyjny, ponownie rozpatrując sprawę, będzie musiał dokładnie zbadać relację pomiędzy prawem prasowym i ustawą o świadczeniu usług drogą elektroniczną.

Niezależnie od skargi kasacyjnej Roman Giertych złożył w tej sprawie także skargę do Trybunału Konstytucyjnego. Domaga się w niej, by TK rozstrzygnął, czy art. 14 ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną jest zgodny z zasadą demokratycznego państwa prawnego, z prawem do ochrony życia prywatnego, rodzinnego, czci i dobrego imienia.

Roman Giertych w kwietniu 2011 r. złożył pozew przeciwko Ringer Axel Springer, wydawcy strony internetowej fakt.pl. W pozwie domagał się usunięcia obraźliwych komentarzy zamieszczonych pod artykułem pt. "Giertych chce odebrania immunitetu Kaczyńskiemu". Chciał też, żeby wydawca opublikował przeprosiny na kilku stronach internetowych i zapłacił mu 8 tys. zł zadośćuczynienia.

Wydawca fakt.pl był natomiast zdania, że nie ponosi odpowiedzialności za opublikowane pod artykułem komentarze, bo brak takiej odpowiedzialności wynika z ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną. Poza tym - dodał - regulamin zamieszczania komentarzy na stronie wyłącza odpowiedzialność wydawcy za komentarze wulgarne lub obraźliwe.

Pozostało 81% artykułu
Konsumenci
Pozew grupowy oszukanych na pompy ciepła. Sąd wydał zabezpieczenie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Sądy i trybunały
Dr Tomasz Zalasiński: W Trybunale Konstytucyjnym gorzej już nie będzie
Konsumenci
TSUE wydał ważny wyrok dla frankowiczów. To pokłosie sprawy Getin Banku
Nieruchomości
Właściciele starych budynków mogą mieć problem. Wygasają ważne przepisy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Prawo rodzinne
Przy rozwodzie z żoną trzeba się też rozstać z częścią krów