To sedno wyroku Sądu Najwyższego z 22 styczna br. (sygnatura: III CSK 123/13). Byli już licealiści (wtedy uczniowie klasy maturalnej) napisali petycję w sprawie usunięcia krzyża ze szkoły. Wystąpili z nią po wyroku Trybunału w Strasburgu w sprawie Lautsi przeciwko Włochom (orzekł, że wieszanie krzyży w klasach narusza prawo rodziców do wychowania dzieci zgodnie z własnym przekonaniem i wolność religijną).
Uczniowska petycja
Licealiści domagali się usunięcie symboli religijnych z terenu szkoły. Dyrektor zadecydował, że symbole zostaną, a w szkole odbyła się debata z udziałem uczniów na ten temat. Niemal następnego dnia napisała o tym lokalna gazeta, a wkrótce „Gazeta Wyborcza". A oto inkryminowana wypowiedź byłego już ministra edukacji: „To jest typowa szczeniacka zadyma. To nic innego jak robienie chytrej, cynicznej, ideologicznej zadymy przez tych rozwydrzonych i rozpuszczonych przez rodziców smarkaczy".
Sądy niższych instancji nakazały prof. Legutce przeprosiny, dzisiaj Sąd Najwyższy to potwierdził.
Adwokat Andrzej Kubas przekonywał SN, że intencją profesora było „wygaszenie" jątrzącej dyskusji na drażliwy w Polsce temat obecności symboli religijnych w przestrzeni publicznej, którą to dyskusję młodzi ludzie rozniecili. Pisząc petycję na tak nośny społecznie temat, stali się osobami publicznymi. Pozwany nie atakował ich, ale przeciwdziałał zagrożeniu, jakie wiąże się z podważaniem kompromisu wokół tej kwestii. Na tle coraz ostrzejszego języka debaty publicznej w Polsce jego słowa były wręcz niewinne.
Granice debaty
Sąd Najwyższy nie podzielił tej argumentacji i utrzymał wyrok nakazujący przeprosiny. Sędzia Anna Owczarek powiedziała, że wystosowanie przez osobę prywatną petycji nawet w głośnej społecznie kwestii nie czyni z niej osoby publicznej. W debacie publicznej politycy muszą znosić mocniejszą krytykę, nie oznacza to jednak, że mają więcej swobody w wypowiedziach. Przeciwnie: jako osoby eksponowane muszą bardziej ważyć słowa. Komentarz polityczny nie może deprecjonować osób, krytyka nie może naruszać godności człowieka.