Monitoring w przebieralniach miał chronić uczniów przed kradzieżami, a ten zamontowany w łazienkach – szkołę przed zniszczeniami. Po interwencji rodziców został jednak wyłączony.
– Mieliśmy do czynienia z konfliktem między ochroną mienia a prawem do prywatności – przyznaje Łukasz Wantuch, krakowski radny. I dodaje, że na kamerach w łazienkach było widać tylko umywalki. Zamontowano je po tym, jak uczniowie zatykali odpływy papierem toaletowym.
Jednak stanowisko krakowskiego magistratu jest jasne – mienie można chronić w inny sposób, a kamery nie mogą być montowane w pomieszczeniach sanitarnohigienicznych.
Czytaj więcej
Wolno zamontować monitoring przed drzwiami mieszkania albo w budynku, tylko trzeba wiedzieć, jak to zrobić legalnie.
– Bezpieczeństwo można zapewnić poprzez dyżury pracowników szkoły lub doraźne kontrole takich pomieszczeń. Nie do przyjęcia jest sytuacja, w której nastoletni uczniowie nagrywani są w trakcie czynności higienicznych, przebierania się po zajęciach sportowych lub korzystania ze szkolnych toalet, nawet gdy jednoznacznie nie można potwierdzić tożsamości ucznia – mówi Małgorzata Tabaszewska z urzędu miasta. I dodaje, że rozwiązanie takie narusza prawo do prywatności i godzi w godność. Nagranie z monitoringu jest też bezużyteczne z punktu widzenia funkcji dowodowej. Szkoła, decydując się na montaż kamer w łazience, musiałaby bowiem zastosować rozwiązania techniczno-organizacyjne uniemożliwiające rozpoznanie przebywających tam osób.