Takie ujęcie prawnej ochrony dóbr osobistych w zestawieniu z roszczeniami o zadośćuczynienie lub zapłatę na cele społeczne stawia poszukujących ochrony swoich dóbr osobistych w uprzywilejowanej pozycji.
W naszym odczuciu sytuacja taka była jednym z hamulców rozwoju twórczości filmowej, w szczególności kina historycznego. Obawa przed lekkomyślnie wytaczanymi procesami mogła skutecznie blokować śmiałe projekty filmowe. Jak się wydaje, sytuacja zaczyna się zmieniać, także dzięki orzecznictwu sądowemu.
Samo pojęcie dóbr osobistych i roszczeń z nimi związanych ma charakter dynamiczny. Upewniają w tym ostatnie działania SN zmierzające do uporządkowania tego zagadnienia poprzez zwiększenie ochrony podmiotu naruszającego. Jeszcze do niedawna nie było jasności, czy bezprawność jest jedyną przesłanką uzasadniającą zasądzenie zadośćuczynienia bądź zapłatę na cele społeczne na podstawie art. 448 k.c. (wyrok SN z 12 grudnia 2002, V CKN 1581/00, OSN 2004/4/53). Wyrazistym orędownikiem takiego stanowiska jest prof. Jan Błeszyński, który swój pogląd wyraził w glosie do wyroku SN z 27 lutego 2003 r. (IV CKN 1819/2000, OSP 2004/6/75), pisząc, że „roszczenie o zadośćuczynienie pieniężne sprowadzone zostało (na skutek nowelizacji z 1996 r.) do właściwego wymiaru, tzn. do nadania mu charakteru uniwersalnego”. W tym kontekście „wprowadzenie, niejako dodatkowo, przesłanki winy stanowi interpretację nie tylko nieuzasadnioną, ale nawet sprzeczną z funkcją tego roszczenia”. Oznaczałoby to, że poszkodowany określoną ekranizacją filmową mógłby żądać zapłaty, nie wykazując po stronie twórcy czy producenta winy, np. przy zbieraniu materiałów, ustalaniu faktów i osób etc.
Nie analizując dogłębnie tej problematyki, opowiadamy się za stanowiskiem, zgodnie z którym odpowiedzialność z tytułu naruszenia dobra osobistego powinna być oparta na zasadzie zawinienia. Tylko wtedy ochrona wszystkich uczestników obrotu będzie należyta i zrównoważona. Z jednej strony art. 24 k.c. przyznaje pokrzywdzonemu prawo niemajątkowej ochrony (np. dotkliwy zakaz dystrybucji filmu lub przeprosiny na łamach prasy). Z drugiej twórca lub producent filmu ponoszą konsekwencję dalszych dolegliwości finansowych (zapłata zadośćuczynienia bądź zapłata na cel społeczny) jedynie w wypadku udowodnienia im winy. Ewentualne straty poszkodowanego w wyniku zawinionego naruszenia jego dóbr zostają w ten sposób zrekompensowane. Warto w tym miejscu podkreślić znaczenie jednej z ostatnich uchwał SN z 9 września 2008 r. (III CZP 31/08, niepubl.). Dopuszczono w niej możliwość kumulacji roszczeń z art. 448 k.c. Ponieważ jednak uchwale nie została nadana moc zasady prawnej, istnieje ryzyko, że nie będzie ona powszechnie stosowana. Jak się jednak wydaje, spór o możliwość kumulacji należy już do przeszłości. Obecnie jego przedmiotem pozostają funkcje zadośćuczynienia i zapłaty na cele społeczne oraz związane z tą ostatnią postaci winy.
Spór ten jest naszym zdaniem dyskusją, której celem jest pogłębienie uprzywilejowania pozycji naruszyciela, jeśli by uznać, że istnieje podstawa do stopniowania jego winy, a więc tym samym większa trudność w jej udowadnianiu przez dochodzącego ochrony swych dóbr. Wydaje się, że nowe orzecznictwo skłania się za uznaniem, że dodatkowe komplikowanie życia poszukującemu ochrony i narażanie go na większe trudności przy dochodzeniu zapłaty na cele społeczne w związku z koniecznością wykazania winy kwalifikowanej po stronie naruszyciela, jest niepotrzebne. W niedawnym orzeczeniu SN z 24 stycznia 2008 r. (I CSK 319/07, niepubl.) padło stwierdzenie: „związek między art. 24 i 448 k.c. przemawia za jednolitymi przesłankami żądania zadośćuczynienia i zasądzenia zapłaty na cel społeczny, w ramach reżimu naprawienia szkody czynem niedozwolonym”. Przesądzenie o stopniowaniu winy byłoby zdaniem SN niewskazane: „Niezrozumiałe byłyby (…) rozwiązania legislacyjne wymagające w tych wypadkach udowodnienia winy umyślnej i prowadzące do tego, że pokrzywdzony kierujący się pobudkami powszechnie aprobowanymi (żądając zapłaty na cel społeczny) musiałby pokonywać większe trudności w uzyskaniu satysfakcji”. Trudno ten spór jednoznacznie rozstrzygnąć, w szczególności mając na uwadze stan orzecznictwa. Ocena ta jest zależna od konkretnego przypadku. Paradoksalnie, wzmożone zainteresowanie tematyką historyczną w przemyśle filmowym może być szansą na ustalenie jasnych rozwiązań w tym zakresie.