Giertych przeciera drogę do postów

Przy ustaleniu odpowiedzialności portalu internetowego za wypisywane na nim posty istotna jest staranność portalu, czyli jego wina bądź jej brak.

Publikacja: 13.01.2014 08:26

Roman Giertych

Roman Giertych

Foto: Fotorzepa/Robert Gardziński

Formalne dochowanie wymagań ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną nie zwalnia z odpowiedzialności.

To sedno piątkowego wyroku Sądu Najwyższego (sygnatura akt I CSK 128/13), który nakazał ponowne rozpatrzenie pozwu Romana Giertycha. Od wydawcy strony internetowej fakt.pl domaga się przeprosin i 8 tys. zł zadośćuczynienia (to ma być kwota symboliczna) za tolerowanie przez kilka miesięcy obraźliwych komentarzy na jego temat.

Chodzi o tekst „Giertych chce odebrania immunitetu Kaczyńskiemu" z 17 sierpnia 2010 r., pod którym, pośród kilkudziesięciu, były posty wyjątkowo ostre i wulgarne, którymi ten kiedyś znany polityk, a teraz adwokat, poczuł się dotknięty. Proces jest precedensowy, gdyż dotyczy granic odpowiedzialności portalu (hostingodawcy) za zamieszczone na nim posty.

Sądy Okręgowy i Apelacyjny w Warszawie oddaliły pozew, chociaż wpisy niewątpliwie naruszyły godność i dobre imię Giertycha. Uznały, że portal spełnia wymagania ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną, która w art. 14 stanowi, że portal nie odpowiada za zamieszane dane, jeśli nie wie o ich bezprawności, a gdy się dowie o tym, niezwłocznie je usunie.

W tym wypadku Giertych zgłosił zastrzeżenia dopiero po ośmiu miesiącach i portal natychmiast wpisy usunął. Sądy zaangażowały też biegłego informatyka, ale Sąd Apelacyjny nie zlecił mu zbadania, czy portal wcześniej, przed zawiadomieniem, nie widział o wpisach.

W tle rozprawy przed Sądem Najwyższym był niedawny wyrok (w podobnej sprawie) Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w sprawie Delfi kontra Estonia, mówiący, że internetowy serwis informacyjny ponosił odpowiedzialność za obraźliwe posty pod artykułem.

Mec. Anna Cichońska, pełnomocnik portalu, wskazywała, że taki rygoryzm może mieć mrożący wpływ na debatę publiczną. Pełnomocnik Giertycha adwokat Katarzyna Leder-Salguiero replikowała, że nie do pomyślenia jest, by takie wulgaryzmy znalazły się w prasie papierowej, nie ma więc powodu, żeby inaczej traktować i zwalniać z odpowiedzialności wydawcę internetowego.

Roman Giertych, który wystąpił także ze skargą do Trybunału Konstytucyjnego o skontrolowanie wspomnianego art. 14 ustawy, twierdzi, że chodzi mu o zwiększenie odpowiedzialności za słowa w Internecie. W piątek odniósł w sukces.

Formalne dochowanie wymagań ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną nie zwalnia z odpowiedzialności.

To sedno piątkowego wyroku Sądu Najwyższego (sygnatura akt I CSK 128/13), który nakazał ponowne rozpatrzenie pozwu Romana Giertycha. Od wydawcy strony internetowej fakt.pl domaga się przeprosin i 8 tys. zł zadośćuczynienia (to ma być kwota symboliczna) za tolerowanie przez kilka miesięcy obraźliwych komentarzy na jego temat.

Pozostało 82% artykułu
W sądzie i w urzędzie
Czterolatek miał zapłacić zaległy czynsz. Sąd nie doczytał, w jakim jest wieku
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Spadki i darowizny
Podział spadku po rodzicach. Kto ma prawo do majątku po zmarłych?
W sądzie i w urzędzie
Już za trzy tygodnie list polecony z urzędu przyjdzie on-line
Zdrowie
Ważne zmiany w zasadach wystawiania recept. Pacjenci mają powody do radości
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Sądy i trybunały
Bogdan Święczkowski nowym prezesem TK. "Ewidentna wada formalna"