Niedawny przykład pani Izabeli, która na kilka dni zaginęła, o czym rozpisywały się media, pokazuje, że każdy dziś może stać się osobą publiczną. Teraz z kolei w sieci rozpowszechniane są zdjęcia i nazwisko prawdopodobnego sprawcy wypadku na moście Łazienkowskim. To oczywiście inna sytuacja, bo wystawiono za nim list gończy, ale czy prywatność w ogóle jeszcze istnieje?
Istnieje. W dużej mierze jest ona jednak uzależniona od naszej decyzji, bo jak widać pani Izabeli udało się przez parę dni ukryć. Dlaczego? Po prostu pozostawiła telefon w samochodzie. Myślę, że policja nie miałaby najmniejszych problemów z jej znalezieniem, gdyby miała przy sobie telefon, w którym włączona jest geolokalizacja – zajęłoby to parę godzin. Zresztą nawet jej wyłączenie ma małe znaczenie, bo w telefonie wbudowane są też inne systemy pozwalające namierzyć aparat. Technologie cyfrowe, a w szczególności nasze smartfony w dużej mierze sprawiają, że się tej prywatności wyzbywamy, bo monitorowane jest praktycznie wszystko, co robimy w sieci, a także to, gdzie się znajdujemy fizycznie.