W tym roku spadek polskiego PKB wyniesie 1,4 proc. – prognozuje Komisja Europejska. A jeszcze w styczniu przewidywała wzrost o 2 proc. Rewizja w dół jednak nie dziwi, bo w coraz głębszej recesji pogrąża się cała Unia. Niemcy wyhamują w tempie 5,4 proc., co negatywnie odbije się na wynikach naszych eksporterów. – Mam nadzieję, że to już ostatnia rewizja w dół naszych prognoz w czasie obecnego kryzysu – powiedział Joaquin Almunia, unijny komisarz ds. polityki gospodarczej i walutowej. Według niego podjęte już decyzje o budżetowym wsparciu i czyszczenie bilansów banków powinny w końcu położyć podwaliny pod ożywienie gospodarcze.
W Polsce na recesję będzie miało wpływ zarówno osłabienie eksportu o 11 proc., jak i spadek inwestycji i konsumpcji. Brak euro w Polsce będzie miał pozytywne skutki dla eksporterów – słabszy złoty pomoże im w walce z konkurencją na unijnym rynku i ograniczy spadek sprzedaży. Ale może negatywnie się odbić na poziomie konsumpcji, bo gospodarstwa domowe będą wydawały więcej pieniędzy na spłatę kredytów walutowych. Zwiększy też koszty firm, a poprzez droższy import wpłynie negatywnie na inflację.
Komisja Europejska prognozuje znaczące pogorszenie się sytuacji budżetowej. Już w 2008 roku Polska przekroczyła dozwoloną w Unii granicę 3 proc. deficytu finansów publicznych mierzonego w stosunku do PKB. W 2009 roku deficyt sięgnie 6,6 proc., a rok później nawet 7,3 proc. PKB. – Zgodnie z traktatem zawnioskuję o wszczęcie przeciw Polsce procedury nadmiernego deficytu – zapowiedział wczoraj Almunia. Komisja zobowiąże polski rząd do przedstawienia planu zmniejszenia dziury w finansach publicznych.
Tymczasem przedstawiciele polskiego Ministerstwa Finansów zdecydowanie nie zgadzają się z wyliczeniami UE. – Szacunki KE dotyczące deficytu finansów publicznych są w dużej mierze oparte na bardzo pesymistycznym założeniu dotyczącym skurczenia się gospodarki w tym roku o 1,4 proc. My podtrzymujemy naszą prognozę dotyczącą wzrostu PKB na poziomie 1,7 proc. – zapewnił minister finansów Jacek Rostowski. – A przy takiej prognozie deficyt całego sektora w absolutnie najgorszym scenariuszu wyniesie 4,6 proc. PKB.
Minister Rostowski wykluczył, aby w kasie państwa mogło zabraknąć w tym roku kilkunastu czy kilkudziesięciu miliardów złotych z tytułu niższych od zakładanych dochodów podatkowych. – Nie przewidujemy wzrostu deficytu z 18,2 mld zł założonych na ten rok – zapewnił. – Obniżanie dochodów i zwiększanie deficytu to rozwiązanie najmniej pożądane.