Przedłużająca się niepewność co do przyszłości europejskiej gospodarki i popytu krajowego sprawiają, że uczestnicy konkursu „Rz" i NBP z kwartału na kwartał obniżają swoje prognozy wskaźników ekonomicznych.
Jeszcze we wrześniu ubiegłego roku ekonomiści spodziewali się średnio, że w II kw. PKB wzrośnie o blisko 2 proc., a kwartał później wzrost przyspieszy do 2,3 proc. Trzy miesiące później średnia prognoz obniżyła się już odpowiednio do 1,1 proc. i 1,5 proc. W turze marcowej rynkowa zgoda pozostała praktycznie bez zmian.
Prognozy Ignacego Morawskiego, głównego ekonomisty PBP Banku, który w ubiegłym roku najlepiej przewidywał wzrost PKB, są takie jak średnia wskazań. – Ten rok ze względu na silne cięcie inwestycji publicznych będzie słaby. Pytanie, co się stanie w drugiej połowie tego roku – czy wchodzimy już na górkę, czy grzęźniemy w dołku – mówi Morawski. Jego zdaniem dopiero I kw. przyszłego roku może przynieść wzrost powyżej 2 proc. Według średniej prognoz będzie to 2,3 proc.
To jednak wciąż zbyt wolny wzrost, aby odczuły go gospodarstwa domowe i firmy. Według prognoz wartość inwestycji przez cały obecny rok będzie spadać, a początek 2014 r. przyniesie wzrost jedynie o 1,3 proc. W rezultacie wciąż trudna będzie sytuacja na rynku pracy. Ekonomiści prognozują, że bezrobocie w ostatnich miesiącach tego roku i na początku przyszłego znowu przekroczy 14 proc.
Zaskoczeniem dla większości ankietowanych ekonomistów był w ostatnich miesiącach szybki spadek inflacji. W I kw. ceny były wyższe tylko o 1,3 proc. niż rok temu. W kwietniu inflacja wyhamowała do 0,8 proc. – Niewykluczone, że już jesteśmy w dołku, jeśli chodzi o inflację. Na koniec roku wzrost cen przyspieszy do dolnego ograniczenia celu inflacyjnego, czyli 1,5 proc., ze względu na to, że popyt konsumpcyjny będzie powoli ożywał – mówi Janusz Dancewicz z DZ Banku. Według średniej prognoz inflacja w II kw. wyniesie 1,2 proc. i aż do początku przyszłego roku zostanie poniżej celu inflacyjnego NBP.