Popularne wśród żołnierzy porzekadło „obrońca granic nie płaci za nic" sprawdza się nie tylko w polskiej armii. Gdy w Polsce stacjonowały wojska ZSRR, władze nakłaniały państwowe przedsiębiorstwa do bezpłatnych dostaw żywności czy opału dla Armii Radzieckiej. Dawało to pole do popisu spekulantom polskim i radzieckim. Nawet po wycofaniu tej armii w okolicach Bornego-Sulinowa można było kupić tani węgiel z wielkich radzieckich zapasów trzymanych tam na wypadek wojny.
Jednostki armii USA przybywające w tych dniach do Polski nie mogą liczyć na tak hojne wsparcie, ale państwo daruje im podatki. Z preferencji skorzystają zresztą nie tylko Amerykanie, ale też polskie firmy – wykonawcy kontraktów na dostawę towarów czy usług dla wojsk USA.
Ułatwienia wynikają z umowy o statusie sił zbrojnych USA, zawartej w 2009 r. Przewiduje ona, że dochód otrzymany przez podmioty amerykańskie od sił zbrojnych USA nie podlega opodatkowaniu w Polsce. Będą się one rozliczały z amerykańskim fiskusem.
Zakupy dokonywane w Polsce przez jednostki sił zbrojnych USA są tańsze o VAT. W ustawie o tym podatku oraz w rozporządzeniach wykonawczych przewidziano bowiem tryb jego zwrotu dla wojska amerykańskiego oraz dla polskich wykonawców kontraktów z US Army. Termin zwrotu podatku to tylko 30 dni.
Podobne reguły przewidziano dla akcyzy. Amerykańskie wojsko poniesie więc znacznie niższe koszty kupna paliw do swoich aut i czołgów, oraz wódki, piwa i papierosów do kantyn. Nawet gdyby Amerykanie zdecydowali się kupić w Polsce nie tylko paliwo, ale i auta do celów służbowych, dostaną od nich zwrot akcyzy. Nie przewidziano żadnych wyłączeń dla aut z dużymi silnikami, od których akcyza sięga 20 proc. wartości auta.