Miałby on wejść w życie zamiast planowanej przez rząd podwyżki VAT z 22 do 23 proc. - Chcemy wzorem Węgier opodatkować 45 setnych aktywów banków oraz 5,2 proc. przypisu składek w przypadku firm ubezpieczeniowych - wyjaśniła wiceprezes PiS, wiceszefowa komisji finansów publicznych Beata Szydło. W pierwszym przypadku wpływy do budżetu wyniosłyby 4,7 mld zł, w drugim firmy ubezpieczeniowe musiałyby wpłacić 2,4 mld zł, co daje w sumie 7,1 mld zł dodatkowych pieniędzy w kasie państwa. Szydło wyjaśniła, że prace nad ustawą jeszcze trwają, a kontrpropozycją dla wariantu węgierskiego jest opodatkowanie sumy zysków, co proponują Brytyjczycy.
Podwyżka VAT - jak wylicza resort finansów ma dać około 5-5,5 mld zł, tak więc podatek od banków mógłby być alternatywną propozycją ratowania budżetu. - Projekt ustawy ma być gotowy na początku września - poinformowała Beata Szydło. - Oczekujemy, że rząd zajmie szybko stanowisko w tej sprawie. Ustawa miałaby wejść w życie z początkiem 2011 r., wówczas nowy podatek obciążyłby zyski, czy też stan aktywów za 2010 rok.
Podatek bankowy wprowadzają obecnie kraje reformujące swoją gospodarkę - Wielka Brytania i Węgry, a pozytywne stanowisko w tej sprawie zajęły też Francja oraz Niemcy. We wszystkich tych krajach podatek ma jednak na celu niwelowanie deficytów narosłych w wyniku kryzysu. Na ich powstanie wpłynęły jednak programy rządowe, których celem było ratowanie banków. W Polsce system bankowy nie został dotknięty kryzysem, nie było więc potrzeby przeznaczania żadnych publicznych środków na ich ratowanie.
- Zdajemy sobie z tego sprawę i spodziewamy się protestów ze strony instytucji finansowych, tak jak to już miało miejsce wcześniej, gdy z podobnym pomysłem wystąpiła Lewica i resort finansów - mówi posłanka PiS. - Jednak podatek bankowy byłby znacznie mniej dotkliwy i nie wiązał się z tak ogromnym obciążeniem gospodarstw domowych, jak planowana podwyżka VAT. Wzrost stawek podatku od towarów i usług spowoduje bowiem podniesienie cen różnych grup towarów, w tym książek i żywności na które de facto stawka ma spaść, bo w górę pójdą np. ceny energii, paliw i półproduktów.
Prawo i Sprawiedliwość wyliczyło, że przeciętne gospodarstwo domowe - jakim jest czteroosobowa rodzina - wyda z powodu podwyżki VAT-u około 600 złotych więcej w ciągu roku. Instytut Badań nad Gospodarką Rynkową Przewiduje zaś, że w przypadku najuboższych możemy obserwować ograniczenie konsumpcji nawet o 30 proc.