W tym roku sytuacja budżetu państwa jest lepsza od planów. Deficyt może być nawet o 10 mld zł niższy od planowanych 40,2 mld zł.
Nie będzie to jednak zasługa wysokich wpływów podatkowych. Te – jak ocenia Mirosław Gronicki, były minister finansów – mogą być o 3 – 5 mld zł niższe od kwoty 242,7 mld zł, zapisanej w budżecie. To efekt zwalniającej w drugim półroczu gospodarki. Niższy deficyt rząd osiągnie dzięki ponadplanowej, wyższej wpłacie z zysku NBP i wyższym dywidendom.
Gorzej z gospodarką
– Gorsza dynamika wpływów podatkowych w tym roku spowoduje, że uzyskanie w przyszłym roku wzrostu dochodów z podatków o 8,9 proc., jak chce minister finansów, może być niemożliwe. Tym bardziej że gospodarka może jeszcze bardziej przyhamować i rosnąć w tempie niższym niż 3 proc. – wyjaśnia Gronicki.
Ekonomiści są zgodni, że minister finansów powinien zweryfikować przygotowany w kwietniu projekt i urealnić wyliczenia. Wzrost PKB niższy o 1 pkt proc., gorsza sytuacja na rynku pracy i słabnąca konsumpcja mogą spowodować, że zamiast spodziewanych blisko 270 mld zł z podatków do kasy państwa może wpłynąć o 15 – 20 mld zł mniej. Jeśli rząd zamierza utrzymać zaplanowany deficyt na poziomie 35 mld zł, wówczas wydatki powinny być niższe. – Wydarzenia ostatnich tygodni, groźba wystąpienia recesji w krajach rozwiniętych, nakazują rewizję w dół założeń makroekonomicznych – mówi Dariusz Rosati, były członek RPP i kandydat na posła z listy PO. – Jednak gdyby rząd zdecydował się na taki krok teraz, naraziłby się na falę przedwyborczej krytyki ze strony opozycji. Zapewne z tego powodu minister finansów nie zamierza tego robić. Co więcej, twierdzi, że nieco niższy wzrost PKB niż obecnie prognozowany nie powinien wpłynąć w zasadniczy sposób na wyniki sektora finansów publicznych.
Cięcia będą konieczne
– Jeśli rząd nie będzie szukał już teraz oszczędności, deficyt finansów publicznych w przyszłym roku nadal będzie wyższy niż wymagane przez Brukselę 3 proc. PKB i przekroczy 4 proc. PKB – mówi Piotr Kalisz, główny ekonomista Banku Handlowego. Dodaje jednak, że jest realistą i nie sądzi, aby ktokolwiek dziś rozpoczął dyskusję na temat zmian. – Mamy wybory, gdyby rząd zaczął teraz zmieniać budżet, nie byłoby to korzystne dla samej ustawy budżetowej – twierdzi Kalisz.