Reklama

Aleksandra Fandrejewska: Istnienie „a” nadaje sens alfabetowi

Siłą „polskiej marki” w świecie ma być specjalistyczna wiedza i umiejętności pracowników, a nie niska cena ich zatrudnienia. Nie sposób zaprzeczać temu stwierdzeniu. To tak jakby podważać istnienie litery „a” na początku alfabetu.

Publikacja: 10.09.2025 04:30

Aleksandra Fandrejewska: Istnienie „a” nadaje sens alfabetowi

Foto: Damian Lemanski/Bloomberg

Jeśli Polska ma się dalej prężnie rozwijać, to powinna postawić na branże, w których produktywność jest największa. Siłą „polskiej marki” w świecie ma być specjalistyczna wiedza i umiejętności pracowników, a nie niska cena ich zatrudnienia. Powinniśmy postawić na usługi związane z wiedzą i na nowoczesny przemysł. To sposób na utrzymanie konkurencyjności polskiej gospodarki, a także na zmiany demograficzne. Jest nas coraz mniej, społeczeństwo się starzeje, powinniśmy więc mieć coraz lepsze kwalifikacje. Nie sposób nie zgodzić się z głównymi myślami ekonomistów Polskiego Instytutu Ekonomicznego, które zawarli w raporcie „Transformacja strukturalna polskiej gospodarki w latach 2014-2024”. To tak jakby zaprzeczyć istnieniu litery „a” na początku alfabetu.

Raport ukazuje się kilka dni po rozpoczęciu roku szkolnego i niespełna trzy tygodnie przed rozpoczęciem roku akademickiego. Gdy go przeglądałam, najpierw pomyślałam: co stało się w ostatnich dniach głównym tematem debaty publicznej poświęconej edukacji? Przypomniałam sobie. Są to ważne i potrzebne: edukacja obywatelska i zdrowotna. Czy była jakaś dyskusja na temat przedmiotów ścisłych? Nie mogłam sobie przypomnieć.

Młodzi powinni umieć liczyć. Nie tylko na siebie

Z ciekawości popatrzyłam na wyniki matur. Co piąty abiturient jej nie zdał. Zaciekawiło mnie też, ilu maturzystów wybrało przedmioty ścisłe na poziomie rozszerzonym. Niby nie jest źle: matematykę zdawał co czwarty abiturient, ale chemię już co dwudziesty, podobnie jak fizykę. Jednak gdy popatrzymy głębiej, to średni wynik z rozszerzonej matematyki wyniósł 33 proc. Znacznie lepiej (choć wciąż poniżej 50 proc.) oceniono maturzystów zdających chemię (43 proc.) czy fizykę (52 proc.). Po co ta wyliczanka? Ano dlatego, że mam nadzieję, iż na lekcjach edukacji obywatelskiej młodzi ludzie dowiedzą się, jak ważne jest to, by zadbali o swoją przyszłość, umieli liczyć nie tylko na siebie, ale także umieli policzyć czy zrozumieć różne zjawiska fizyczne czy chemiczne. 

A co z dorosłymi, ze starszymi? Jeśli mamy doszlusować do nowoczesnych gospodarek, to powinniśmy móc zadbać o nowe kompetencje, umiejętności. Co prawda pokolenie wychowane z telefonem stacjonarnym, na którym numery „wykręcano” na tarczy, a nie wystukiwano na klawiaturze, zbliża się do wieku emerytalnego, ale czy to oznacza, że mamy przestać być aktywni zawodowo? Czy taki los ma spotkać także dzisiejszych pięćdziesięciolatków? Zadając sobie to dość naiwne pytanie, z ciekawością popatrzyłam na plan finansowy Funduszu Pracy na 2026 r. Tego, na który składki są odprowadzane od każdej pensji czy od honorariów samozatrudnionych.

Szkolenia dla młodych, nie starszych pracowników

I proszę: na dopłaty „od państwa” do Pracowniczych Planów Kapitałowych przeznaczono 710 mln zł, a na Krajowy Fundusz Szkoleniowy – niespełna 420 mln zł. Przy 10 mld zł, które ma w przyszłym roku wydać FP na wszystkie swoje działania, 4,6 mld zł na różne formy pomocy i na aktywność zawodową – nie wygląda źle. Ale najpoważniejszymi kwotami są: refundacja wynagrodzeń pracowników młodocianych (czyli staże, praktyki zawodowe i staże rzemieślnicze) i dofinansowanie, które mogą otrzymać pracodawcy kształcący znów młodych pracowników.

Reklama
Reklama

Nie ma więc pomysłu na to, jak wesprzeć zmianę kwalifikacji osób dojrzałych. Może warto o tym pomyśleć, jeśli w kasie FP na koniec roku ma zostać ponad 11 mld zł (dokładnie tyle, ile mamy wpłacić składek). A może warto zmniejszyć składki w zamian za to, że firmy i instytucje zainwestują w nowoczesne technologie i unowocześnią kwalifikacje pracowników?

Jedno jest pewne, jak „a” na początku alfabetu – jeśli mamy być nowoczesną gospodarką, to w kwestiach edukacyjnych i społecznych sporo musimy zmienić. 

Jeśli Polska ma się dalej prężnie rozwijać, to powinna postawić na branże, w których produktywność jest największa. Siłą „polskiej marki” w świecie ma być specjalistyczna wiedza i umiejętności pracowników, a nie niska cena ich zatrudnienia. Powinniśmy postawić na usługi związane z wiedzą i na nowoczesny przemysł. To sposób na utrzymanie konkurencyjności polskiej gospodarki, a także na zmiany demograficzne. Jest nas coraz mniej, społeczeństwo się starzeje, powinniśmy więc mieć coraz lepsze kwalifikacje. Nie sposób nie zgodzić się z głównymi myślami ekonomistów Polskiego Instytutu Ekonomicznego, które zawarli w raporcie „Transformacja strukturalna polskiej gospodarki w latach 2014-2024”. To tak jakby zaprzeczyć istnieniu litery „a” na początku alfabetu.

Pozostało jeszcze 80% artykułu
/
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Opinie Ekonomiczne
Prof. Sławomir Mikrut: Jak AI może przyspieszyć inwestycje w infrastrukturę
Opinie Ekonomiczne
Wojciech Warski: O przywódcach i narzędziach przymusu ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Brak zaufania podcina nam skrzydła. Jest źle
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Napięty budżet i spóźniony refleks Adama Glapińskiego
Opinie Ekonomiczne
Polska czy urzędnicza racja stanu?
Reklama
Reklama