Droga duma marynarki

Korweta Gawron będzie droższa, niż sądzono. Jej budowa ma pochłonąć nawet 1,2 mld zł. To trzy razy więcej, niż zakładano. Ale i tak nie wiadomo, czy w ogóle powstanie

Publikacja: 05.12.2007 05:23

Po dziesięciu latach budowy okręt, który miał być dumą Marynarki Wojennej, nie dość, że jest coraz bardziej kosztowny, to staje się także coraz bardziej technologicznie przestarzały.

Wiadomo już, że nie będzie to dochodowe przedsięwzięcie Stoczni Marynarki Wojennej w Gdyni. Kiedy uruchamiano tzw. projekt 621 i adaptowano do polskich wymagań niemieckie założenia konstrukcyjne wykorzystujące technologie stealth, planowano budowę siedmiu okrętów. Ale już rok po uroczystym położeniu stępki przez premiera Leszka Millera w 2001 roku z braku funduszów MON zrezygnowało z pięciu korwet.

Przygotowania w stoczni ruszyły, zainstalowano nowe maszyny, ale potem i te okrojone zamiary okazały się ponad siły budżetu. Dziś plan zakłada wodowanie jednego okrętu po 2010 roku. Jeśli pierwszy gawron przejdzie pomyślnie morskie testy, MW będzie mogła zlecić budowę kolejnej jednostki. Złośliwi komentują, że wykonanie niewielkiego okrętu 90-metrowej długości, o wyporności ok. 2 tys. ton, zajmuje naszym wojskowym inwestorom tyle, ile francuskim stoczniowcom budowa lotniskowca.

Robertowi Rochowiczowi, ekspertowi w dziedzinie morskich broni w fachowym piśmie „Nowa Technika Wojskowa”, nie chce się nawet żartować. – Koszty budowy jednego okrętu urosły do astronomicznych rozmiarów, bo miliony trzeba było wydać na przygotowanie produkcji okrętu powstającego w jednym egzemplarzu. Kalkulacje opłacalności robione dla siedmiu jednostek wzięły w łeb – mówi.

Sytuacja jest jednak poważna z innego względu. Większość naszych bojowych okrętów, w tym dwie używane fregaty klasy Oliver Hazard Perry, przejęte w latach 90. od Amerykanów, skończy techniczny żywot w połowie przyszłej dekady. Jeśli nie pojawią się na horyzoncie nowsze okręty podwodne, liniowe i niszczyciele min, wojenne porty RP opustoszeją.

Sztab Generalny i MON informowały w zeszłym tygodniu posłów Sejmowej Komisji Obrony, że na budowę korwety poszło już z budżetu resortowego 360 mln zł. Trwają przygotowania do przetargu na elektroniczny mózg i serce okrętu, czyli system walki. Pochłonie niebotyczną kwotę ok. 650 mln złotch.

– Rozstrzygnięcie konkursu, już kiedyś przesuwane, zaplanowano na koniec lutego przyszłego roku – mówi Jerzy Wawrzyniak, szef zespołu budowy korwety w gdyńskiej Stoczni Marynarki Wojennej.

Stocznia MW potwierdza, że gotowe są już podstawowe moduły struktury okrętu, zaawansowana jest też instalacja napędu: to potężne diesle niemieckiego producenta MTU i turbiny gazowe General Electric zintegrowane przez włoską firmę Avio.

Okręt rozwinie prędkość 30 węzłów, ale niewykluczone, że na pokładzie oprócz zachodnich rakiet będzie nosił systemy artyleryjskie rosyjskiej konstrukcji wcześniej zdemontowane ze starszych okrętów wycofywanych ze służby.

-będzie kosztował system walki korwety Gawron

Po dziesięciu latach budowy okręt, który miał być dumą Marynarki Wojennej, nie dość, że jest coraz bardziej kosztowny, to staje się także coraz bardziej technologicznie przestarzały.

Wiadomo już, że nie będzie to dochodowe przedsięwzięcie Stoczni Marynarki Wojennej w Gdyni. Kiedy uruchamiano tzw. projekt 621 i adaptowano do polskich wymagań niemieckie założenia konstrukcyjne wykorzystujące technologie stealth, planowano budowę siedmiu okrętów. Ale już rok po uroczystym położeniu stępki przez premiera Leszka Millera w 2001 roku z braku funduszów MON zrezygnowało z pięciu korwet.

Biznes
Kolejny bałtycki kabel uszkodzony. To nie przypadek
Biznes
Podcast „Twój Biznes”: Polacy niegotowi na AI
Biznes
Wojny napędzają światowy przemysł zbrojeniowy. PGZ pnie się w górę
Biznes
Kontrolowany przez francuski rząd bukmacher wycofuje się z Polski
Materiał Promocyjny
Przewaga technologii sprawdza się na drodze
Biznes
MON przyznaje: W tym roku na obronność trafi o 20 mld zł mniej niż zakładano
Walka o Klimat
„Rzeczpospolita” nagrodziła zasłużonych dla środowiska