Wiceprzewodnicząca Komisji Europejskiej Margrethe Vestager stwierdziła, że sytuacja jest wyjątkowa: pogarsza się kondycja spółek, spadają ich wyceny, w efekcie mogą one stać się obiektem przejęć, dlatego UE powinna pozwalać państwom Unii na blokowanie tego typu działań. Podzielam tę opinię.
Państwa starej Europy z eksportera kapitału mogą stać się importerem. Wiele krajów przed pandemią borykało się z wielkim długiem. Jego finansowanie było możliwe dzięki dostępności rodzimego kapitału. Konieczność ratowania miejsc pracy w firmach z wykorzystaniem środków publicznych to wyzwanie nawet dla najbogatszych.
Kraje, które cieszyły się rozwojem kapitalizmu przez wiele pokoleń, miały wyższy produkt narodowy brutto (PNB) niż produkt krajowy brutto (PKB). W uproszczeniu: ich obywatele uzyskiwali większe dochody ze inwestycji w innych krajach niż oddawali tym, którzy inwestowali u nich.
Wygląda na to, że kraje azjatyckie lepiej poradzą sobie ze skutkami pandemii i poniosą relatywnie mniejsze straty niż europejskie i amerykańskie. Przybliża to do sytuacji sprzed XVIII w., kiedy ponad połowa światowego PKB powstawała w Azji. Na Indie przypadało 25 proc., na Chiny – 23 proc., a na Japonię – 4 proc. światowej wartości dodanej.
Niektóre kraje Azji mogą zwiększyć swoje znaczenie na mapie inwestycyjnej świata. Składają się na to: szybszy niż w Europie i Ameryce wzrost gospodarczy, duża skłonność do oszczędzania, polityka gospodarcza nastawiona na utrzymanie kontroli lokalnego kapitału nad firmami i ich promocja. Europa zdaje sobie sprawę z zagrożenia, stąd coraz więcej protekcjonistycznych pomysłów.