Partner relacji: Orlen

Jakub Safjański z Konfederacji Lewiatan, otwierając dyskusję, przypomniał, że „Green Deal to umowa, którą współtworzyły państwa członkowskie, a nie narzucony z góry porządek z Brukseli”. Zwrócił uwagę, że dziś celem Unii Europejskiej musi być nie tylko dekarbonizacja, ale również konkurencyjność i odporność gospodarki.

W tym kontekście prof. Dorota Niedziółka, prorektor ds. rozwoju i kierownik Katedry Geografii Ekonomicznej SGH, wskazała, że największym wyzwaniem dla Polski pozostają koszty systemu ETS oraz niestabilność regulacyjna. – To, co stanowi wyzwanie, to konieczność sprostania wymogom ograniczenia emisji i bardzo wysokim kosztom ETS-ów. To problem, który rzutuje na konkurencyjność działalności produkcyjnej i usługowej – mówiła.

Dodała też, że brak jednoznacznych decyzji dotyczących miksu energetycznego – „czy większy udział będą miały OZE, czy energia atomowa” – sprawia, że Polska nadal stoi „na rozdrożu, które nie powinno już istnieć”.

Europoseł Krzysztof Hetman (PSL) potwierdził, że w samym Parlamencie Europejskim (PE) rośnie przekonanie, iż Zielony Ład wymaga przeglądu. – Dzięki presji PE udało się zrewidować sporą część Zielonego Ładu, choć wciąż zbyt płytko. Dziś panuje przekonanie, że te regulacje należy rewidować, bo często brakuje im zdrowego rozsądku – ocenił.

Hetman zwrócił uwagę, że coraz więcej państw sprzeciwia się szybkiemu wprowadzeniu systemu ETS2, a także zapowiedział, że zakaz sprzedaży aut spalinowych od 2035 roku może zostać przesunięty. Jego zdaniem „cele Zielonego Ładu były słuszne, ale dojście do nich jest zbyt szybkie, zbyt kosztowne i często nierealne w wyznaczonych ramach czasowych”. Kluczem do ratowania europejskiej konkurencyjności jest dla niego ograniczenie biurokracji i deregulacja.

– Komisja Europejska na każdy problem ma jedną odpowiedź: nowa regulacja. W efekcie 25 proc. środków na badania i rozwój w Unii wydaje się na dostosowanie do przepisów, nie na innowacje – podkreślił.

Dyskusję o skutkach nowych regulacji klimatycznych kontynuował Witold Literacki, wiceprezes Orlen S.A., wskazując, że ani firmy, ani konsumenci nie są gotowi na wprowadzenie ETS2. – Obudzimy się wszyscy, kiedy dostaniemy rachunki za ogrzewanie i ciepłą wodę dużo wyższe niż dziś – wtedy zrozumiemy, co znaczy ETS2 – ostrzegał.

Zwrócił uwagę, że w Polsce 45 proc. budynków nadal ogrzewanych jest paliwami kopalnymi, a ok. 60 proc. energii elektrycznej pochodzi z węgla. – To oznacza, że jeśli ETS2 wejdzie w życie w 2027 r., doprowadzi do wzrostu kosztów i pogłębienia ubóstwa energetycznego. Wciąż nie zdajemy sobie sprawy, jakie gigantyczne nakłady będą potrzebne, żeby to zmienić – mówił.

Jednocześnie zapewnił, że Orlen realizuje ambitną strategię inwestycyjną – od gazowych bloków energetycznych po produkcję wodoru – ale „same pieniądze nie załatwią problemu czasu i dostępności firm budowlanych”. – Jeśli nie przesuniemy terminu ETS2, będziemy płacić wszyscy – zapowiadał.

W dyskusji pojawił się też wątek dekarbonizacji transportu. Uczestnicy panelu oceniali, że forsowanie wyłącznie elektromobilności jest nierealne i zbyt kosztowne. Potrzebna jest – jak mówiono – „neutralność technologiczna”, czyli uwzględnienie w miksie także biopaliw, biometanu czy paliw syntetycznych. Zwrócono uwagę na paradoks, w którym Europa, dążąc do niezależności energetycznej, wymienia jedno uzależnienie od paliw kopalnych na nowe: od chińskich technologii i surowców.

Europoseł Hetman z kolei przestrzegał przed naiwnością w relacjach handlowych, podając przykład umowy handlowej UE z krajami Mercosuru. Jego zdaniem, oprócz deregulacji, kluczowa dla przetrwania unijnej gospodarki jest „większa ochrona rynku wewnętrznego Unii, bo niestety zbyt słabo chronimy nasz rynek przed napływem” tanich produktów z zewnątrz. Sytuację, w której „w Ameryce Południowej będą jeździć europejskimi samochodami, a my będziemy jeździć chińskimi”, skonstatował jako „absolutne szaleństwo”.

Stanowisko administracji publicznej prezentował Hubert Różyk, dyrektor Departamentu Edukacji i Komunikacji w Ministerstwie Klimatu i Środowiska. – Jeślibym miał znaleźć element Zielonego Ładu, w którym ogniskują się wszystkie problemy, to byłby to ETS2 – wskazał, zaznaczając, że Polska nie kwestionuje celu dekarbonizacji, lecz postuluje realizm w tempie zmian.

– Potrzebujemy przesunięcia ETS2 o trzy lata – po to, by przygotować społeczeństwo i uniknąć gwałtownego wzrostu kosztów. Transformacja musi być społecznie akceptowalna, bo koszty zaniechania będą jeszcze większe – tłumaczył Hubert Różyk.

Zwrócił też uwagę na konieczność uodpornienia opinii publicznej na dezinformację. – Rozmowa o Zielonym Ładzie została przejęta przez aktorów państwowych i parapaństwowych, którzy prowadzą działania dezinformacyjne. To powoduje, że Europa wolniej odchodzi od uzależnienia od paliw kopalnych, za co płaci setki miliardów rocznie – stwierdził przedstawiciel resortu klimatu.

Podsumowując debatę, Jakub Safjański zauważył, że potrzebna jest „korekta kursu bez rezygnacji z celu”. – Chcemy, żeby ten zielony garnitur pasował wszystkim krajom, a nie tylko niektórym – by Polska mogła się w nim dobrze czuć i pięknie prezentować – mówił.

Z wypowiedzi uczestników wyłaniał się wspólny wniosek: Europa potrzebuje Zielonego Ładu realistycznego, przewidywalnego i społecznie akceptowalnego – takiego, który łączy ochronę klimatu z ochroną konkurencyjności gospodarki.

Partner relacji: Orlen