Wykonują misje ratownicze ale też komercyjne - przeciwpożarowe i transportowe w Polsce i kilkunastu krajach na świecie.
Śmigłowiec W-3 nazwany później Sokołem powstawał w ramach Centralnego Programu Badawczo Rozwojowego w innej epoce, gdy rodzimą konstrukcję trzeba było konsultować z moskiewskim biurem Mila a dostępu do zachodnich technologii strzegło szczelne embargo. Tym większy należy się respekt dziełu Stanisława Kamińskiego, głównemu konstruktorowi tego średniego helikoptera. To on na kolejne dekady wyznaczył pułap ambicji śmigłowcowych zakładów w Świdniku.
Odporny na warunki, przyjazny pilotom
Mieczysław Majewski prezes firmy, która jest dziś elementem włoskiej grupy Leonardo Helicopters wspomina, że konstrukcja oblatana w drugiej połowie połowie lat 80-tych zeszłego wieku mimo ówczesnych międzynarodowych ograniczeń była na wskroś nowoczesna. Jako jedna z pierwszych w Europie miała już w pełni kompozytowe łopaty. Pod wieloma względami, przede wszystkim osiągów polski W-3 bił na głowę wiropłaty powstające na Wschodzie|: latał szybciej i łatwiej osiągał rekordowe w tym czasie pułapy przelotów.
Do dziś ma też cechę , która robi wrażenie na pilotach nie tylko polskich: łatwo go prowadzić – mówi Majewski. Inne zalety maszyny na co dzień doceniają zwyczajni użytkownicy: Sokół to wyjątkowo solidna, odporna konstrukcja, wszechstronnie przetestowana w swoim czasie w ekstremalnych, nawet w syberyjskich warunkach.
- W-3 rzeczywiście daje sobie radę w temperaturach od minus 40 do plus 50 st. Celsjusza i nie jest to wyłącznie slogan marketingowy – mówi Majewski.