– Bezpieczeństwu dostaw węgla zagraża nieracjonalne, a czasem wręcz rabunkowe wydobycie – mówi „Rz" Jacek Jezierski, prezes NIK. – Kopalnie prowadzą nieracjonalną gospodarkę złożami węgla obliczoną na maksymalizację zysku bez koncepcji ochrony zasobów. Wybiórczo eksploatują złoża, pomijają trudniejsze ich części i nie wykorzystują całości zasobów w danym miejscu.
Izba zbadała bezpieczeństwo zaopatrzenia Polski w węgiel. Wnioski z raportu, który poznała „Rz", są alarmujące.
Zaliczone do strat
Kontrola NIK (za lata 2007 – 2009) objęła pięć spółek (Jastrzębską Spółkę Węglową – JSW, Katowicki Holding Węglowy – KHW, Kompanię Węglową – KW, Południowy Koncern Węglowy – PKW i Lubelski Węgiel Bogdanka), do których należy 27 kopalń. Sprawdzono też decyzje ministrów: gospodarki i środowiska oraz Wyższego Urzędu Górniczego (WUG).
Od początku lat 90. kopalnie działają na zasadach rynkowych. Nie rozlicza się ich – jak za czasów Edwarda Gierka – tylko z ilości wydobywanego węgla. Teraz bierze się pod uwagę też koszt wydobycia. Dlatego, jak wynika z raportu, pozbywały się trudno dostępnych złóż, zmieniając ich kwalifikację z „nadających się do wydobycia" na nienadające się. Np. z przemysłowych – czyli takich, których wydobycie jest dziś ekonomiczne – na nieprzemysłowe (wydobycie dziś się nie opłaca). Potem wiele z nich zaliczano do strat.
NIK wytyka, że minister środowiska zaakceptował dokumenty spółek węglowych, przez które zasoby węgla w Polsce zmniejszyły się o 2,5 mld ton (do 10,4 mld ton). Minister trzykrotnie zgodził się na przeklasyfikowanie ok. 2 mln ton tzw. zasobów nieprzemysłowych do strat z powodu dokonania przez PKW niszczącej podbudowy jednego pokładu przez bardziej opłacalną eksploatację innego. – Pokłady węgla są jeden na drugim. – Najpierw powinno się wydobywać ten z góry, potem resztę. W pogoni za zyskiem często wydobywa się to, co w danej chwili jest bardziej opłacalne, nie myśląc, że bezpowrotnie niszczy się inne pokłady – mówi kontroler NIK.