Ranking powstaje w oparciu o badanie wśród menedżerów z całego świata pytanych, jakie firmy uznają za innowacyjne. Dodatkowo wykorzystywane są wskaźniki, np. stopa zwrotu z kapitału dla akcjonariuszy.
W takim gronie polskie firmy na razie nie mają szansy się znaleźć, ale trzeba zauważyć u nas zdecydowaną zmianę nastawienia do start-upów.
– Polskie start-upy mogą podbijać świat dzięki swoim innowacyjnym produktom lub usługom. Żeby było to możliwe, potrzebne jest wsparcie w postaci pomocy publicznej, takiej jak niedawno ogłoszone inicjatywy BRIdge VC czy Start in Poland, bądź rozważanej „piaskownicy regulacyjnej" dla małych firm z perspektywicznych branż, takich jak finanse – mówi Aleksander Naganowski, dyrektor ds. rozwoju nowego biznesu w polskim oddziale MasterCard Europe. – Cel łączenia korporacji i start-upów przyświeca platformie współpracy The Heart Warsaw, której jesteśmy strategicznym partnerem i która w styczniu ruszy w stolicy – dodaje.
– Wiele firm we wczesnej fazie rozwoju dochodzi do momentu, w którym posiada działający prototyp rozwiązania, ale nie potrafi przekonać do niego dużego pierwszego odbiorcy, a po pewnym czasie z braku środków oraz możliwości pozyskania finansowania drugiej rundy inwestycyjnej wynikającej z braku przychodów – rozumianego przez inwestorów jako brak zainteresowania rynku – projekt upada – mówi Piotr Pietrzak, główny technolog w polskim IBM. – Drogą do dojścia do globalnej sławy może być też współpraca z korporacjami.
W krakowskim laboratorium IBM jest co roku około 100 zgłoszeń patentowych, a w ich przygotowanie jest zaangażowany średnio co trzeci zatrudniony.
Są już firmy, które na arenie międzynarodowej się przebijają. – To m.in. CD Projekt RED z marką Wiedźmin, serwis ZnanyLekarz.pl, który działa już na 19 rynkach, rzeszowska firma G2A działająca globalnie w branży gier wideo czy dynamicznie rozwijający się start-up Azimo – mówi Rafał Plutecki, szef Google Campus Warsaw. – Jednak nadal mały jest udział funduszy venture capital, które muszą się znacznie rozwinąć, a na to potrzeba kilku lat. Potrzebna jest kultura akceptacji porażek jako koniecznych i normalnych kroków w rozwoju firm. Potrzebne są też ułatwienia prawne, które pozwolą z większą swobodą eksperymentować z ryzykownymi rozwiązaniami.