Nie sposób nie zauważyć, że były to trudne miesiące. Skupię się na jednym przykładzie. Okazało się, że ustawa o nieodpłatnej pomocy prawnej, która miała być szansą dla wielu profesjonalnych pełnomocników i ich klientów, o czym tak gorąco zapewniali jej autorzy, dziwnym trafem w toku pac legislacyjnych uległa metamorfozie. Sejm uchwalił ustawę, która prostą drogą może doprowadzić do bezrobocia tysięcy radców prawnych i adwokatów. Posłowie nie dość, że wprowadzili magistrów prawa do grona profesjonalnych zawodów prawniczych, to jeszcze rozszerzyli katalog osób uprawnionych do korzystania z bezpłatnej pomocy prawnej o miliony zupełnie dobrze sytuowanych Polaków, których swobodnie na nią stać. Nie będą zatem skłonni płacić za coś, co mogą mieć za darmo. W efekcie zaś radcy prawni i adwokaci będą mogli odwiesić togi do szafy i zarejestrować się jako bezrobotni. Stanie się tak niestety przy dość biernej postawie przedstawicieli władz samorządów radcowskiego i adwokackiego, którzy uczestniczyli w procesie stanowienia tego złego prawa. Na starcie niemal hołubili rzeczoną ustawę, ale teraz, nie mam wątpliwości, przystąpili do demonstracyjnych działań blokujących. Udzielają wywiadów, piszą sążniste artykuły – analizy, wręczają listy itp. Szkoda tylko, że dopiero na finiszu prac i raczej w wymiarze PR-owskim.