Ostrożny Polak po kryzysie

Lepiej nie tworzyć dziś gigantycznych banków. Kiedy taki golem się wywróci, powstała fala może podtopić ?cały rynek – ostrzega Piotr Czarnecki, prezes Raiffeisen Polbanku.

Publikacja: 23.07.2014 02:30

Rz: Kredyty rosną w tym roku wolniej, niż oczekiwano. ?Czy można jeszcze liczyć na to, że dynamika przyspieszy do wartości dwucyfrowych?

Nie sądzę. Lekcje z kryzysu wyciągnęli nie tylko nadzorcy, rządy czy banki, ale też klienci, zarówno ci firmowi, jak i indywidualni. Zdali sobie doskonale sprawę z tego, że myślenie w krótkiej perspektywie, zbytnie poleganie na bieżącej koniunkturze i akumulowanie zadłużenia mogą być niebezpieczne, zwłaszcza w momencie zawirowań na rynku.

Czyli jeśli konsumpcja, to tylko taka, na którą nas stać?

Tak, bo w Polsce nie przyjął się amerykański styl karta na kartę czy kredyt gotówkowy wzięty pod przyszły wzrost wartości nieruchomości. Nie będziemy się przesadnie zadłużać i mimo sprzyjających danych makroekonomicznych nie wierzę, że wartości kredytów wzrosną w dwucyfrowym tempie w tym roku. Oczywiście, widać wzrost inwestycji, szybko rośnie eksport, spada bezrobocie, jest niska inflacja i stopy procentowe, ale mimo to klienci są ostrożniejsi niż przed kryzysem.

Podobnie jak nadzorcy. Po kryzysie pojawiło się wiele nowych regulacji, zwłaszcza te Komitetu Bazylejskiego.

Owszem, ale proszę pamiętać, że kryzys nie wziął się znikąd. Nadzorcy trochę przespali radosną twórczość banków, skupioną na krótkoterminowych zyskach. A przecież w instytucjach finansowych najważniejsza jest ochrona depozytów, dopiero potem zaś inwestowanie tych pieniędzy. Co więcej, banki w odróżnieniu od innych firm działają w bardzo długim horyzoncie, w zasadzie do nieskończoności. Przecież nikt nie zakłada, że bank podziała pięć lat i zakończy działalność.

Czy to nie ogranicza nadmiernie banków?

Oczywiście, że jest trudniej. Działamy w gorsecie coraz to nowych regulacji, które wymagają wdrażania kolejnych systemów, skrupulatniejszego raportowania, co oznacza dla branży koszty. Ciągle rosną wymogi kapitałowe, co powoduje obniżanie zwrotu z kapitału dla właścicieli, najczęściej giełdowych. Zmienił się sposób zarządzania ryzykiem. Proszę zwrócić uwagę, że nadzór, aby mieć pewność, że bank działa dobrze, daje zgodę na mianowanie najważniejszych według niego dwóch osób w zarządzie banku: prezesa i szefa ds. ryzyka. To prosty dowód na to, jak teraz patrzy się na banki. Pojawia się jednak jeszcze jeden problem – rządy niektórych krajów są przekonane, że w bankach są pieniądze i w momencie kryzysu można po nie sięgnąć. Rzecz w tym, że to pieniądze klientów. O tym wszyscy nie za bardzo chcą pamiętać. W bankach kapitału – tego wymaganego – jest tylko 12 proc.

Nadchodzi w Polsce czas zbyt dużych, by upaść?

Lepiej nie tworzyć kolosów, bo więcej na tym stracimy, niż zyskamy. Kiedy taki golem się wywróci, to powstała fala może podtopić cały rynek. Uważam jednak, że kolejne fuzje i połączenia nadal mogą się dokonywać, głównie powodowane strategicznymi decyzjami zagranicznych central polskich banków, bo co do tego, że nasz rynek jest najatrakcyjniejszy w regionie, nie mam wątpliwości.

Nie boi się pan przegranej ?w tym akwizycyjnym wyścigu?

Przecież my bierzemy udział w konsolidacji sektora bankowego jako jeden z niewielu banków w Polsce! Raptem dwa lata temu przejęliśmy Polbank. Wcześniej Raiffeisen w bankowości detalicznej koncentrował się na lepiej zarabiających. Wraz z kryzysem pojawiła się okazja, żeby uzupełnić ofertę o brakujący segment masowy. Udało się. Zobaczymy, jak dalej sytuacja będzie się rozwijać.

Gdzie w takim razie Raiffeisen Polbank będzie za pięć lat?

Mamy krótszą perspektywę – dwa lata. Chodzi o debiut na warszawskiej giełdzie (powinien nastąpić do połowy 2016 r. – red.), który traktujemy jako kierunek strategiczny. To wyzwanie, które ma nam wystawić certyfikat, że skutecznie przeprowadziliśmy połączenie z Polbankiem, restrukturyzację, osiągnęliśmy efekty synergii i lepszą efektywność.

Kto wystawia ten certyfikat?

Inwestorzy. Gdy kupują akcje, głosują pieniędzmi. To dla naszej organizacji najważniejszy sprawdzian. Giełda da potem dodatkowe możliwości rozwoju.

A co ze zwolnieniami?

Proces restrukturyzacji zatrudnienia trwa. W większym stopniu następuje on naturalnie, czyli nie zatrudniamy nowych ludzi na miejsce odchodzących, a częściowo dzieje się to w formie zwolnień grupowych. W sumie w ubiegłym roku ubyło nam ponad 560 stanowisk. W bankach, co łatwo zauważyć, bardzo szybko wdrażane są technologiczne nowinki, postępuje automatyzacja, procesy są upraszczane, zmienia się charakter placówek. Chcemy działać szybciej i skuteczniej. To powoduje, że w niektórych obszarach potrzeba mniej ludzi. Poza tym, idąc na giełdę, musimy się dostosować do wymagań rynku również pod względem efektywności.

Rozumiem, że całe siły są zatem skoncentrowane na giełdzie?

Całe siły banku są skoncentrowane na rozwoju. Ale prawdą jest, że myślimy już kategoriami giełdowymi i reżimem zwyżek. Musimy też równać do najlepszych w sektorze pod względem efektywności i wyników. Wiemy, gdzie chcemy być, i staramy się to osiągnąć. Musimy przekonać inwestorów, że nasze akcje będą wartościowe. Taki jest nasz cel.

Piotr Czarnecki

prezesem Raiffeisen Banku został 5 marca 2003 r. Wcześniej pracował m.in. jako menedżer w Polskim Banku Rozwoju i dyrektor departamentu kredytów w Kredyt Banku. Zasiadał w zarządzie Banku Rolno-Przemysłowego, a w latach 1996–2000 był wiceprezesem polskiej filii holenderskiego Rabobanku.

Banki
Ludwik Kotecki, RPP: Adam Glapiński złamał naszą dżentelmeńską umowę
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Banki
Były prezes państwowego banku chińskiego idzie do więzienia
Banki
Kolejna awaria w największym polskim banku w ciągu dwóch dni
Banki
Bank centralny Rosji wspomaga wojnę Putina
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Materiał Promocyjny
Click to Pay podbija polski rynek - Mastercard rozszerza nowy standard płatności kartą w internecie