Wartość BIK Indeksu Popytu na Kredyty Mieszkaniowe wyniosła we wrześniu 5,4 proc., w co oznacza, że w przeliczeniu na dzień roboczy banki i SKOK-i przesłały do BIK zapytania o kredyty mieszkaniowe na kwotę większą o 5,4 proc. niż rok temu – wynika z danych Biura Informacji Kredytowej.
Pandemia i ograniczenie kontaktów społecznych powodowało, że w tym roku rynek hipotek hamował. W sierpniu indeks popytu na hipoteki zmalał o 3,1 proc., w lipcu o 3,5 proc., w czerwcu 6,7 proc., w maju 24,2 proc. a w kwietniu aż 27,6 proc. Wcześniej rynek ten był mocno rozgrzany: w styczniu i lutym kontynuowana była hossa z lat 2017-2019 i popyt rósł odpowiednio 24,5 proc. i 27,7 proc. Pierwszy sygnał ograniczenia widoczny był w danych za marzec (popyt spadł o 3,1 proc.).
We wrześniu o kredyt mieszkaniowy wnioskowało 37,7 tys. klientów w porównaniu do 35,8 tys. rok wcześniej (wzrost o 5,3 proc.). W sierpniu, czyli miesiącu wakacyjnym, było to 32,66 tys., wobec dołka z kwietnia liczba ta odbiła bardzo wyraźnie, bo prawie o 36 proc. We wrześniu średnia kwota wnioskowanego kredytu mieszkaniowego wyniosła 291,8 tys. zł i była o 4,9 proc. wyższa niż rok temu.
- Na wartość Indeksu pozytywnie wpłynął zarówno wzrost liczby wnioskodawców, jak i wzrost średniej kwoty wnioskowanego kredytu. Wrześniowy odczyt, choć jest mu daleko do odczytu lutowego, który zakończył wzrostowy trend popytu na kredyty mieszkaniowe, jest pierwszym dodatnim odczytem obejmującym okres pandemii potwierdzającym odbicie popytu. Otwartym pozostaje pytanie, na jak długo. Wprawdzie nie ma przesłanek, by powtórzyła się sytuacja z pierwszych miesięcy pandemii i lockdownu, jednak trwa okres społecznego dystansowania, utrzymuje się niepewność dotycząca fali zachorowań i związanych z nią obostrzeń. Wszystkie te czynniki wydłużają czas recesji, wpływają na wolniejsze ożywienie, co może ponownie przynieść ujemne odczyty Indeksu w kolejnych miesiącach – mówi prof. Waldemar Rogowski, główny analityk BIK.