Prezes NBP Adam Glapiński: Trybunał Stanu? Boję się tylko Boga i żony

Inflacja wróciła do celu NBP, ale tylko przejściowo. Dlatego Rada Polityki Pieniężnej nie myśli obecnie o obniżaniu stóp procentowych – powiedział na piątkowej konferencji prasowej prezes banku centralnego Adam Glapiński.

Publikacja: 05.04.2024 18:14

Prezes NBP Adam Glapiński

Prezes NBP Adam Glapiński

Foto: Fotorzepa, Jakub Czermiński

Było to pierwsze publiczne wystąpienie prezesa NBP po tym, jak w Sejmie złożony został wniosek o pociągnięcie go do odpowiedzialności przed Trybunałem Stanu. – Jestem w takim wieku, że boję się tylko Boga i własnej żony – powiedział w tym kontekście prezes Glapiński.

Jak sugerował, rządząca koalicja próbuje rozliczać go za decyzje dotyczące polityki pieniężnej i jest to próba wywarcia na niego presji, aby tę politykę rozluźnił. Dużą część konferencji Glapiński poświęcił więc przekonywaniu opinii publicznej, że polityka pieniężna RPP w ostatnich latach była wzorcowa. Wikłał się przy tym w sprzeczności, mówiąc na przykład, że wzrost inflacji do lutego 2023 r. był skutkiem zawirowań w globalnej gospodarce w związku z pandemią Covid-19 i wojną w Ukrainie, a późniejszy spadek inflacji był skutkiem działania polityki pieniężnej, a nie wygasania wcześniejszych szoków.

Czytaj więcej

Rada Polityki Pieniężnej podjęła decyzję w sprawie stóp procentowych

Adam Glapiński: Cel nie został osiągnięty

Glapiński kilkakrotnie podkreślał, że ci sami ludzie, którzy krytykowali RPP za niedostateczne podwyżki stóp procentowych, teraz krytykują Radę za brak obniżek. To teza wątpliwa. Po pierwsze, takich głosów krytyki pod adresem RPP dzisiaj wcale nie słychać. Jeśli już, ekonomiści wytykają Radzie, że obniżyła stopy procentowe przed wyborami z listopada ub.r., choć prognozy NBP nie dawały nadziei na trwały powrót inflacji do celu banku centralnego (2,5 proc. z dopuszczalnymi odchyleniami o 1 pkt proc. w każdą stronę) w horyzoncie oddziaływania polityki pieniężnej. Aktualne prognozy NBP również nie dają takiej nadziei, a prezes Glapiński uzasadnia tym stabilizację stóp procentowych. Po drugie, jak przyznał sam prezes NBP, senaccy członkowie RPP („przysłani przez obecną koalicję rządową” – jak ich określił), którzy byli zwolennikami większych podwyżek stóp procentowych, a następnie byli przeciwni ich obniżkom jesienią ub.r., nadal nie widzą przestrzeni do obniżek.

- Zejście do celu jest przejściowe. W kolejnych kwartałach inflacja na pewno wzrośnie – mówił w piątek prezes Glapiński. Jak tłumaczył, w II połowie roku do wzrostu inflacji przyczyni się odmrożenie cen nośników energii, choć nie wiadomo jeszcze, jak rząd je przeprowadzi. Ale nawet przy założeniu, że ceny nośników energii pozostałyby na obecnym poziomie, inflacja wzrosłaby do niemal 4 proc. na koniec roku, przewyższając ponownie cel inflacyjny. To, jak tłumaczył prezes NBP, skutek bardzo szybkiego wzrostu płac, napędzanego przez podwyżki wynagrodzeń w sferze budżetowej. – Zaczyna to nas niepokoić – mówił.

Czytaj więcej

Rekordowe wynagrodzenie prezesa NBP. Tyle zarabia Adam Glapiński

RPP musi wciąż tłumić inflację

Prezes Glapiński przywołał też szereg innych czynników, które mogą sprawić, że inflacja będzie utrzymywała się powyżej celu NBP. To m.in. napięcia geopolityczne, które mogą wywindować ceny surowców, ale też szybsze od oczekiwań ożywienie w polskiej gospodarce oraz zapowiadane przez rząd nowe świadczenia społeczne. – Dlatego nie ma mowy o obniżaniu stóp procentowych – deklarował prezes NBP.

Prezes Glapiński nie wspomniał przy tym, że ekonomiści powszechnie spodziewali się tego, że po wyraźnym spadku na przełomie I i II kwartału br., później inflacja znów wzrośnie, właśnie pod wpływem tych czynników. Takie prognozy spowodowały, że ekonomiści byli zaskoczeni silną obniżką stóp procentowych we wrześniu ub.r. i kolejną, mniejszą, w październiku.

Od tamtego czasu RPP utrzymuje stopy procentowe na niezmienionym poziomie, w tym stopę referencyjną NBP na poziomie 5,75 proc. Ostatnią taką decyzję podjęła w czwartek. Komunikaty RPP, a także wypowiedzi prezesa Glapińskiego, przekonały większość ekonomistów, że stopy pozostaną bez zmian co najmniej do końca br.

Spośród 36 uczestników konkursu prognostycznego „Parkietu” i „Rzeczpospolitej” ankietowanych na początku kwietnia, 16 dostrzegało szansę na to, że jeszcze w tym roku RPP zdecyduje się na delikatne rozluźnienie polityki pieniężnej. Kwartał temu obniżki stóp przed końcem br. – i to na ogół o 0,5-0,75 pkt proc. – spodziewało się 30 uczestników tego konkursu.

Czytaj więcej

Trybunał Stanu dla Adama Glapińskiego: osiem zarzutów dla szefa NBP

Ciasny rynek pracy tworzy presję na wzrost cen

- Spodziewamy się, że w obliczu perspektywy wzrostu inflacji w najbliższych miesiącach Rada utrzyma ostrożne nastawienie, a stopy procentowe pozostaną bez zmian do końca 2024 r. Różnimy się od NBP w ocenie głównych zagrożeń inflacyjnych, ale widzimy podstawy do utrzymywania restrykcyjnej polityki pieniężnej w najbliższych miesiącach – napisał w komentarzu po piątkowym wystąpieniu prezesa Glapińskiego Adam Antoniak, starszy ekonomista w ING BSK. - Naszym zdaniem głównym wyzwaniem nie jest przejściowy wzrost cen po wygaśnięciu tarczy energetycznej, który jest poza kontrolą polityki pieniężnej. Większym ryzykiem jest uporczywie wysoka inflacja bazowa (po wyłączeniu cen nośników energii i żywności – red.) w kontekście napiętego rynku, wysokiego wzrostu wynagrodzeń i presji na wzrost cen usług – dodał.

Ci ekonomiści, którzy dostrzegają przestrzeń do obniżek stóp procentowych pod koniec br., zwracają uwagę przede wszystkim na ryzyko nadmiernego umocnienia złotego, do którego może dojść, gdy Europejski Bank Centralny zacznie rozluźniać politykę pieniężną. Podkreślają też, że w 2025 r., pomimo przyspieszenia wzrostu gospodarczego, wyhamować może wzrost płac. Stanie się tak, nie powtórzą się tegoroczne podwyżki wynagrodzeń w sferze budżetowej oraz płacy minimalnej. Taka perspektywa mogłaby dać RPP zielone światło do obniżek stóp procentowych jesienią br.

Było to pierwsze publiczne wystąpienie prezesa NBP po tym, jak w Sejmie złożony został wniosek o pociągnięcie go do odpowiedzialności przed Trybunałem Stanu. – Jestem w takim wieku, że boję się tylko Boga i własnej żony – powiedział w tym kontekście prezes Glapiński.

Jak sugerował, rządząca koalicja próbuje rozliczać go za decyzje dotyczące polityki pieniężnej i jest to próba wywarcia na niego presji, aby tę politykę rozluźnił. Dużą część konferencji Glapiński poświęcił więc przekonywaniu opinii publicznej, że polityka pieniężna RPP w ostatnich latach była wzorcowa. Wikłał się przy tym w sprzeczności, mówiąc na przykład, że wzrost inflacji do lutego 2023 r. był skutkiem zawirowań w globalnej gospodarce w związku z pandemią Covid-19 i wojną w Ukrainie, a późniejszy spadek inflacji był skutkiem działania polityki pieniężnej, a nie wygasania wcześniejszych szoków.

Pozostało 85% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Banki
Lista hańby. Największe banki UE wciąż wspierają rosyjską wojnę
Banki
Lepszy początek roku Deutsche Banku, gorszy BNP Paribas
Banki
Saga frankowa drenuje banki. Czy uchwała Sądu Najwyższego coś zmieni?
Banki
Zmiany w zarządzie największego polskiego banku. Nowy wiceprezes PKO
Materiał Partnera
Kredyt Unia to wsparcie dla beneficjentów dotacji unijnych, w tym środków z KPO
Materiał Promocyjny
Co czeka zarządców budynków w regulacjach elektromobilności?