Była minister finansów w rządzie Morawieckiego jest wiceprezesem EBI (jednym z ośmiu) z ramienia konstytuanty, którą tworzą Polska, Węgry i Chorwacja. Pracuje na tym stanowisku od marca 2020 r., do końca sześcioletniej kadencji ma jeszcze niespełna trzy lata. Rząd chciałby, by Polka została prezesem EBI. Do tego potrzeba jednak zgody większości państw UE, w tym największych i najbogatszych.
Druga już kadencja obecnego prezesa Wernera Hoyera z Niemiec upływa z końcem roku. Hoyer zapowiedział, że na kolejną nie będzie kandydował i do ostatniego piątku można było zgłaszać kandydatury. Oprócz Czerwińskiej w wyścigu są jeszcze inny wiceprezes EBI Thomas Ostros ze Szwecji, Daniele Franco z Włoch (były minister finansów w rządzie Mario Draghiego) i zgłoszona najpóźniej Margrethe Vestager, wiceprzewodnicząca Komisji Europejskiej z Danii. Ponadto rząd Hiszpanii zapowiada, że zgłosi kandydata. Na razie nie informuje, o kogo chodzi, ale w grze jest Nadia Calvino, obecna minister finansów.
Czytaj więcej
Europejski Bank Centralny wezwał banki ze strefy euro do zaprzestania operacji z rosyjskimi klientami. Dotyczy to szczególnie austriackiego Raiffeisen Bank i włoskiego UniCredit, które trzymają się rosyjskiego rynku, bo daje im ogromne zyski.
Pierwszy raz w historii jest takie zainteresowanie, i to ze strony kandydatów dużego kalibru. Czerwińskiej pomogłoby to, że jest kobietą, bo do tej pory prezesami EBI byli mężczyźni. Ale szkodzi jej pochodzenie: w rozgrywkach o poważne stanowiska Polacy za rządów PiS, który poszedł na wojnę z UE, raczej szans nie mają.
Z nieoficjalnych informacji wynika, że na razie toczą się wstępne dyskusje i prawdopodobnie po wakacjach dojdzie do budowy koalicji poparcia wokół kandydatów.