Podwodny okręt HMS P311 należący do Royal Navy, brytyjskiej Królewskiej Marynarki Wojennej, zatonął w styczniu 1943 roku. Jego wraku poszukiwano praktycznie od zakończenia II wojny, był jednym z najnowocześniejszych brytyjskich okrętów w rejonie Morza Śródziemnego. Przypadkowo natrafił na niego dopiero miesiąc temu włoski płetwonurek i poszukiwacz podwodnych zabytków, genueńczyk Massimo Domenico Bondone. Zauważył go na głębokości 80 metrów koło małej wysepki Tavolara w pobliżu Sardynii, na północny wschód od jej wybrzeży.
O odkryciu opinia publiczna dowiaduje się dopiero teraz, ponieważ najpierw powiadomione zostały władze, a wrak trzeba było zabezpieczyć przed rabusiami. Wsparcia logistycznego w tej operacji udzieliło miejscowe centrum nurkowe The Bear Poltu Quatu Diving Club.
HMS P311 zbudowała stocznia Vickers-Armstrong at Barrow-in-Furness, jako okręt podwodny klasy „T". Jednostka weszła do służby w marcu 1942 roku. Miała 84 m długości i 8 m szerokości. Tylko ta jednostka z tej klasy pozostała bez nazwy. Wprawdzie Winston Churchill zadecydował, aby wszystkie brytyjskie okręty podwodne miały oprócz numerów konkretne imiona, jednak P311 zatonął, zanim doczekał się nadania mu przeznaczonej dla niego nazwy „Tutanchamon".
W ostatni – jak się okazało – rejs wyruszył z bazy na Malcie, pod dowództwem kapitana Richarda Douglasa Cayleya, i skierował się do portu La Maddalena na Sardynii, miał zaatakować zacumowane tam dwa włoskie krążowniki, a następnie udać się do Triestu, z podobnym zadaniem. Atak został zaplanowany z użyciem najnowszej nowinki technicznej w postaci dwóch podwodnych skuterów Chariot, które miały podpłynąć do burt krążowników z ładunkami wybuchowymi. Nazywano je „żywymi torpedami", miały 6,8 m długości, przeznaczone były do prowadzenia akcji dywersyjnych na terenie portów. Plan się nie powiódł, okręt nie dał sygnału życia pomiędzy 30 grudnia 1942 i 8 stycznia 1943, potem uznano go za stracony.
Teraz okazuje się, że zatonął po eksplozji, gdy natknął się na nieoznakowane pole minowe.