W ten sposób Wojewódzki Sąd Administracyjny w Gdańsku rozstrzygnął sprawę niepełnosprawnego ucznia, którego matka i ojciec posłali do terapeutycznego punktu przedszkolnego. Uznali, że w ich okolicy nie ma placówki, która lepiej spełniałaby zalecenia z orzeczenia lekarskiego, wystawionego ich synowi, a do wójta swojej gminy zwrócili się o zwrot kosztu dojazdu. We wniosku zaznaczyli, że dziecko wożą prywatnym samochodem codziennie ponad 20 kilometrów w jedną stronę. Ten powołał się na prawo oświatowe nakładające na gminę obowiązek zapewnienia niepełnosprawnym dzieciom pięcio- i sześcioletnim oraz tym objętym wychowaniem przedszkolnym bezpłatnego transportu i opieki w czasie przewozu do najbliższej placówki, np. przedszkola lub oddziału przedszkolnego w szkole podstawowej. Jednak jego zdaniem w tym przypadku jest nią położone niecałe pół kilometra od domu rodziny przedszkole, gdzie też uczą się m.in. dzieci z autyzmem i niepełnosprawnością sprzężoną.