Łódzka piłka w piasku

Mimo że Łódź dzieli od morza ponad 300 km, w grze w piłkę nożną na plaży miasto i region jest potęgą.

Publikacja: 06.06.2017 23:00

Łódzka piłka w piasku

Foto: materiały prasowe

Na świecie to niejedyny taki przypadek. Ta młoda dyscyplina najlepiej co prawda sprzedaje się podczas zawodów rozgrywanych na nadmorskich piaskach, ale potężne kluby działają też z dala od wybrzeży. Niezłą reprezentację i kluby mają Szwajcarzy i Czesi. W Rosji czołowym zespołem jest Lokomotiw Moskwa, w Niemczech kluby z Düsseldorfu i Berlina. W Polsce dominuje, i to zdecydowanie, Łódź.

Wybuch epidemii beach soccera

Dlaczego? – W Łodzi wszystko się zaczęło. Tu wybuchła epidemia beach soccera i stąd do swoich rodzinnych miast wyjeżdżali piłkarze zarażeni tą grą – mówi Jarosław Jagielski, założyciel i menedżer Grembachu Łódź, od lat najlepszej polskiej drużyny.

W Łodzi w 2003 roku, 11 lat po ustaleniu w Stanach Zjednoczonych reguł dyscypliny, powstała Polska Federacja Beach Soccera. Założył ją łodzianin Michał Sieczko, wielki popularyzator tego sportu. Pierwsze turnieje odbywały się w Poddębicach, gdzie dziś istnieje jeden z najlepszych w kraju ośrodków szkoleniowych. Pierwszym trenerem reprezentacji Polski był Jacek Ziober, wychowanek ŁKS Łódź, później piłkarz Montpellier i Osasuny Pampeluna. Najwybitniejszym zawodnikiem beach soccera jest Bogusław Saganowski, brat Marka, byłego piłkarza ŁKS i Legii.

Obecnie w ekstraklasie beach soccera występują trzy łódzkie drużyny: Grembach, KP Łódź i BSCC SAN AZS. W Łęczycy gra były mistrz Polski Hurtap. Miały też kluby na najwyższym poziomie Poddębice i Zgierz. Na 14 edycji mistrzostw Polski aż 10 tytułów zdobywały kluby z Łodzi albo okolic. Rekordzistą jest Grembach. Najważniejsze w kraju trofeum zdobywał siedmiokrotnie, w tym roku broni tytułu. W Portugalii właśnie brał udział – już po raz czwarty – w prestiżowych rozgrywkach Euro Winners Cup.

Z podwórka do mistrzostwa

Historia Grembacha dobrze oddaje intensywne lata rozwoju dyscypliny w Polsce. Na początku najważniejszy był entuzjazm i pasja grona przyjaciół wywodzących się z jednej dzielnicowej drużyny. Wszyscy mieszkali w części Łodzi, gdzie kiedyś na przełomie XIX i XX wieku korzenie zapuścili niemieccy osadnicy. W dawnych dokumentach o tej okolicy leżącej w obecnej dzielnicy Widzew, niedaleko stadionu Widzewa, urzędnicy pisali, że to Grynbach albo Grenbach. Różnie tłumaczy się genezę tego słowa. Jedni historycy przyjmują, że wywodzi się od słowa Grenzbuhl, czyli miejsce położone na krańcu miasta. Inni, że od słowa Grunbach, czyli zielone miejsce. To nazwa zapomniana przez młode pokolenia i niemal już nieużywana. Przetrwała za to w nazwie klubu sportowego. Łódzcy kibice wiedzą też, że w Grembachu mieszkał Rafał Grzelak, były zawodnik Widzewa, ŁKS, reprezentant Polski, mistrz Europy do lat 18 z 2001 roku.

W latach 70. i 80. XX wieku w tych okolicach prężnie działał TKKF. Wzorem innych polskich miast zorganizował Ligę Szóstek Piłkarskich. Na bazie jednego z zespołów powstał osiedlowy klub Grembach. Kiedy w Polsce pojawiła się moda na futsal, czyli halową odmianę piłki nożnej, Grembach szybko stał się najlepszą drużyną w Łodzi, po kilku latach zadebiutował w ekstraklasie. – W 2004 roku mieliśmy roztrenowanie i postanowiliśmy wystąpić w turnieju organizowanym na piasku. Zakochałem się w beach soccerze od pierwszego wejrzenia. Od tego momentu skupiłem się tylko na tej dyscyplinie – opowiada „Rzeczpospolitej" Jarosław Jagielski.

Pierwszym wielkim sukcesem Grembachu w nowej dyscyplinie było zdobycie mistrzostwa Polski na plaży w Ustce w 2008 roku. Zespół występował wówczas pod nazwą KP Piórkowscy Dmosin/Grembach Stalbor Zgierz. Na najlepszego zawodnika turnieju finałowego wybrano Marcina Olejniczaka, który odebrał ten tytuł Bogusławowi Saganowskiemu. Od tego czasu łodzianie dominują w kraju, a Grembach oddał tytuł tylko jeden raz, trzy lata temu... KP Łódź.

Na europejskim szlaku

Od kilku lat mistrzowie Polski próbują swoich sił w Europie, startując w Euro Winners Cup. W pierwszym starcie, w 2013 roku, zajęli szóste miejsce. – Gdyby nie sędziowie z Włoch, którzy prowadzili nasz mecz z AC Milan, byłoby dużo lepiej – wspomina Jagielski. W minionym tygodniu Grembach i KP Łódź grali w portugalskim Nazare. KP odpadł w pierwszej fazie rozgrywek, nie wygrywając meczu. Grembach w 1/16 finału uległ Lokomotiwowi Moskwa, w którym występują wyłącznie reprezentanci Rosji i Brazylii. Ostatecznie łodzianie zajęli 13. miejsce. W klubie mówią, że mogło pójść znacznie lepiej, gdyby na przeszkodzie nie stanął Lokomotiw, który zajął trzecie miejsce. Puchar zdobył Sporting Braga.

Sporting Braga, Lokomotiw Moskwa to jedne z nielicznych przykładów klubów piłki plażowej, które działają pod znaną futbolową marką. Swoje sekcje ma też w Portugalii Sporting Lizbona, we Włoszech – Lazio Rzym i AC Milan, w Szwajcarii Grasshopers Zurych. W Polsce beach soccer rozwija się w klubach założonych wyłącznie z myślą o tej dyscyplinie. Dla działaczy, trenerów, zawodników to dowód na to, że ich sport traktuje się „po macoszemu", mimo że od kilku lat piłka nożna plażowa została wzięta pod opiekę PZPN. Związek utworzył rozgrywki z prawdziwego zdarzenia, które otrzymały nazwę ekstraklasa, w strukturę federacji włączona została reprezentacja. W ubiegłym roku Polska wygrała turniej kwalifikacyjny do mistrzostw świata, co było ogromnym sukcesem, ale w rozegranym na Bahamach turnieju nie wygrała jednak meczu. Kadrę prowadził i prowadzi nadal Marcin Stanisławski, który piłki plażowej uczył się w Grembachu.

Czekając na boiska

Fundamenty dyscypliny są nadal chwiejne. Kluby nawet najlepsze w kraju, takie jak Grembach, ledwie wiążą koniec z końcem. Działają jak u zarania dzięki pasji i entuzjazmowi grupki ludzi zakochanych w beach soccerze. Jeśli startują w rozgrywkach europejskich, dostają wsparcie od PZPN. Grembach otrzymuje także pomoc od urzędu marszałkowskiego, lokalnych firm. Starczy, by zbudować najsilniejszy zespół w Polsce, ale na sukcesy za granicą to zdecydowanie za mało. Lokalni piłkarze, żeby przeżyć, zarabiają w drużynach futsalowych bądź w niższych ligach tradycyjnej piłki nożnej. Na to, aby ścignąć najlepszych Brazylijczyków, trzeba mieć worek z pieniędzmi. – Doskonale wiem, ile zarabiają najlepsi piłkarze plażowi na świecie, jakie są budżety klubów, w których występują. Budżet tych najsłynniejszych jest 40–50 razy wyższy niż nasz, czasami nawet ta różnica jest stukrotna. Nasze szanse w rywalizacji są iluzoryczne, a mimo to potrafimy jeszcze tak dobrze zaprezentować się w Europie – mówi Jagielski.

Grembach ma nawet problemy z boiskiem. W tym roku trenują nad Stawami Jana, jak mówi menedżer klubu, na „placu z piaskiem i bramkami". Dwa lata temu ćwiczyli na terenach MOSiR w centrum miasta, choć boisko było niewymiarowe i miało za mało piasku. Potem przenieśli się do Zgierza, a tam zajęcia groziły kontuzją. Boisko było zapuszczone, z piaskiem pełnym odpadków i śmieci. W klubie z niecierpliwością czekają na oddanie do użytku obiektu, na którym będą boiska do piłki plażowej z prawdziwego zdarzenia. Są już wizualizacje, plany. Mają powstać na osiedlu Grembach, tam, gdzie narodził się najsilniejszy klub w najsilniejszym regionie polskiej piłki plażowej.

Na świecie to niejedyny taki przypadek. Ta młoda dyscyplina najlepiej co prawda sprzedaje się podczas zawodów rozgrywanych na nadmorskich piaskach, ale potężne kluby działają też z dala od wybrzeży. Niezłą reprezentację i kluby mają Szwajcarzy i Czesi. W Rosji czołowym zespołem jest Lokomotiw Moskwa, w Niemczech kluby z Düsseldorfu i Berlina. W Polsce dominuje, i to zdecydowanie, Łódź.

Wybuch epidemii beach soccera

Pozostało 94% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Materiał partnera
Dolny Śląsk mocno stawia na turystykę
Regiony
Samorządy na celowniku hakerów
Materiał partnera
Niezależność Energetyczna Miast i Gmin 2024 - Energia Miasta Szczecin
Regiony
Nie tylko infrastruktura, ale też kultura rozwijają regiony
Regiony
Tychy: Rządy w mieście przejmuje komisarz wybrany przez Mateusza Morawieckiego