Ustawa zakłada, że od połowy przyszłego roku firmy, najpierw te największe, zatrudniające co najmniej 250 tys. osób, będą zapisywały swoich pracowników do PPK. Ci będą co miesiąc odkładać na emeryturę od 2 proc. do 4 proc. swojej pensji brutto. Pracodawca dołoży im do tego od 1,5 do 4 proc. pensji. Osoby z niskim zarobkami (poniżej 2,5 tys. zł miesięcznie), zamiast 2 proc. odkładać będą 0,5 proc. pensji. Swoje trzy grosze dorzuci też państwo. Z budżetu wpłaci każdemu oszczędzającemu 250 zł opłaty powitalnej oraz dodatkowo co roku 240 zł. Taki mechanizm oznacza, że pensje pracowników, którzy przystąpią do PPK będą nieco niższe, zaś koszty ich zatrudnienia po stronie pracodawców nieco wzrosną.

Czytaj także: Już tylko dwa, trzy kroki do PPK

– Po tych zmianach przedsiębiorcom nie będzie już na pewno się opłacało zakładać programów emerytalnych, bo nie zdejmie to z nich obowiązku organizacji nowej formy oszczędzania. Musieliby wtedy płacić dwie składki za tych samych pracowników na dwa różne fundusze – zauważa Małgorzata Rusewicz, prezes Izby Gospodarczej Towarzystw Emerytalnych.

Czytaj także: Firmy mogą nie zdążyć z programem emerytalnym