Nie oceniajmy kapitału przez pryzmat jego narodowości

Majątek firm amerykańskich współpracujących z AmCham jest dziś wart w Polsce ok. 56 mld dolarów – mówi Tony Housh, prezes Amerykańskiej Izby Handlowej w Polsce.

Publikacja: 28.11.2019 21:00

Nie oceniajmy kapitału przez pryzmat jego narodowości

Foto: materiały prasowe

W czwartek giełda w Stanach nie działała, Amerykanie obchodzili Święto Dziękczynienia. Jaki wpływ ma ten dzień na gospodarkę?

Tony Housh: W świątecznym czasie Amerykanie odbyli więcej podróży niż w trakcie świąt Bożego Narodzenia. Ponad 55 milionów Amerykanów odbyło ponad 100-kilmetrową podróż. Święto Dziękczynienia nie jest świętem religijnym, celebrują je wszyscy ludzie wszystkich wyznań. To jest też oficjalny początek świątecznych zakupów, dziś mamy słynny czarny piątek, czyli dzień wyprzedaży. Oczywiście coraz więcej sklepów i sieci handlowych nie czeka do tego dnia, widać to również w Polsce.

Handel mówi coś o gospodarce?

Analitycy oceniają wyniki wyprzedaży z tego weekendu rozpoczynającego się od czarnego piątku i starają się wyciągnąć wnioski, w jakim stanie jest gospodarka w kraju. Jednak dziś tak wiele handlu przeniosło się do internetu, że wnioskowanie na podstawie sprzedaży w sklepach detalicznych jest utrudnione. To także moment oddechu, refleksji, gdy akcjonariusze patrzą na wyniki giełdy i zastanawiają się, czy już spieniężać swoje inwestycje.

Tym razem Amerykanie mogli spokojnie zapraszać polskich gości, bo Polska dołączyła wreszcie do programu ruchu bezwizowego. Czy spodziewacie się wzrostu zainteresowania polskiego biznesu podróżami do Stanów?

Od amerykańskich firm technologicznych wiem, że gdy zniesiono wizy, zapytania w internecie o bilety do USA w dobrych cenach wzrosły błyskawicznie. Polacy nie potrzebują wiz, muszą się jedynie rejestrować w elektronicznym systemie autoryzacji podróży, jak obywatele pozostałych krajów objętych ruchem bezwizowym. Ta sytuacja ułatwi polskim firmom wykorzystywanie krótkoterminowych okazji na biznes. Gdy ktoś z USA wyrazi zainteresowanie polską technologią albo projektem, łatwiej będzie szybko zorganizować podróż, pojechać na targi, odwiedzić potencjalnych partnerów. Zniesienie wiz raczej nie zmieni diametralnie zainteresowania polskiego biznesu inwestowaniem w Stanach, ale po prostu zniknie uciążliwa przeszkoda biurokratyczna.

Łączna wartość amerykańskich inwestycji bezpośrednich od 2015 r. to ponad 1,24 mld euro. Co jest istotne dla inwestorów, by wybierali lokalizację inwestycji w Polsce, a nie w Czechach czy w Rumunii?

Polska od 30 lat jest otwartym krajem i bardzo życzliwym dla amerykańskiego kapitału. Sukces polskiej gospodarki przyciąga ludzi, którzy chcą w nim uczestniczyć. Charakterystyczne dla amerykańskich inwestycji jest, że co roku ponad połowa z nich to reinwestycje, dokonywane przez już obecnych w Polsce inwestorów. A to ważny znak, że nasi inwestorzy dobrze się tu czują i mają zaufanie do rynku. Oczywiście istotnym czynnikiem jest też rozmiar i chłonność polskiego rynku i spora konsumpcja.

Co jest ważne dla amerykańskich firm?

Nasze firmy nie ubiegają się o preferencyjne traktowanie, ale chcą być traktowane na równi z innymi inwestorami. Kapitał to kapitał, gdy środki trafiają do kraju, musi być traktowany po prostu jak inwestycja, bez oceniania go przez pryzmat narodowości. To dla nas szalenie ważne. Kluczowa jest również przewidywalność i stabilizacja prawa, aby inwestor mógł zaplanować długofalowe działania, bez obawy, że warunki otoczenia biznesowego mogą się w każdym momencie diametralnie zmienić.

Podkreśla to pan, jak gdyby takie sytuacje już się zdarzały.

Amerykańskie firmy zawsze patrzą na rynek pod tym kątem, czy nie ma na nim dyskryminacji firm lub odmiennego traktowania firm z innych krajów, zwłaszcza ze Stanów. To zadanie każdego inwestora, by patrzeć na to, w jaki sposób są traktowane jego pieniądze i gdzie je inwestuje. Nie obserwujemy systemowej dyskryminacji amerykańskiego kapitału, ale czy patrzymy na UE czy kraje sąsiedzkie, czy inne, sprawiedliwe traktowanie zawsze będzie priorytetem dla inwestorów.

Chiny i USA są w stanie wojny handlowej. Ich relacje rodzą obawy, że napięcia mogą się przenieść na stosunki między UE i Stanami. Czy dochodzą do pana podobne sygnały?

Nie widzę napięcia w relacjach bilateralnych miedzy Polską i Stanami Zjednoczonymi. Handel doskonale się rozwija. Trwa dyskusja polityczna na temat różnych sektorów gospodarki czy opodatkowania niektórych działalności, ale to zwyczajne sprawy. Amerykański biznes wraz z naszymi europejskimi partnerami lubi przypominać politykom po obu stronach Atlantyku, że stosunki handlowe Stanów z Unią Europejską to największe i najbardziej wartościowe relacje handlowe na świecie.

To wiemy, ale przez rosnącą gospodarkę Chin sytuacja wcale nie jest dana raz na zawsze.

Oczywiście, ale biznes i tak będzie kontynuowany, a politycy i strategie polityczne co kilka lat się zmieniają dzięki wyborcom. Myślę, że nasze relacje są bardzo silne. Takie sygnały odbieramy od inwestorów i konsumentów. Sprawy, które utrudniają handel, nie dotyczą jedynie rządów. Mają realny wpływ na ludzi, co mogą kupić, czy ich miejsca pracy są bezpieczne. Wierzę, że wartości, na których opierają się nasze relacje handlowe i inwestycyjne, stanowią silny fundament, niezależnie od krótkoterminowej retoryki.

W czerwcu 11 amerykańskich izb handlowych w Europie podpisało w Lublanie porozumienie, by wspierać rozwój inwestycji w inicjatywie Trójmorza. Są zainteresowanie sektorami transportu, energetyki, usługami finansowymi. Na czym ma polegać wsparcie?

W regionie inicjatywy Trójmorza do Polski trafia blisko połowa amerykańskich inwestycji. Czujemy jednak, że przed nami wciąż wiele możliwości. Nasza inicjatywa ma wsparcie amerykańskiej administracji, a także coraz większe wsparcie w Komisji Europejskiej. Zwłaszcza w obszarze cyfrowym, energetycznym, logistyki i transportu – nasze firmy od dawna działają ponad granicami. W kwestii logistyki, stanu połączeń drogowych, infrastruktury energetycznej, dostaw gazu wciąż widzimy mniejszy rozwój korytarza na linii północ–południe niż wschód–zachód.

I co widzicie z tej perspektywy firm działających w całym regionie?

Byśmy mogli ocenić, że zdecydowanie ma sens wejście w niektóre inwestycje, potrzebujemy jasno zdefiniowanych projektów, wskazania, kto jest ich właścicielem, jakie są terminy i wreszcie jakie są szanse na zwrot z inwestycji.

Jaka jest pozycja amerykańskich firm w Polsce?

Amerykańskie firmy w Polsce są szczególnie obecne w sektorach o wysokiej wartości dodanej, w badaniach i rozwoju, w IT, w zaawansowanych technologiach. Łączny majątek w Polsce firm współpracujących z AmCham jest dziś wart ok. 56 mld dolarów. 40 proc. wszystkich bezpośrednich inwestycji zagranicznych w Europie Środkowej jest zlokalizowane w Polsce, stworzyliśmy tu 264 tys. miejsc pracy. Szacujemy, że w sektorach o wysokiej wartości dodanej jedno na pięć miejsc pracy jest rezultatem inwestycji amerykańskich firm. Zaangażowanie firm z kapitałem amerykańskim jest nieodzownym elementem podtrzymania imponującego tempa wzrostu polskiej gospodarki. Celem AmChamu i naszej społeczności inwestorów jest budowanie na sukcesach polsko-amerykańskich partnerstw ekonomicznych i obronnych. Taka współpraca będzie filarem relacji trans-atlantyckich.

Uruchomili państwo w tym roku program wsparcia dla polskich firm zainteresowanych inwestycjami w USA.

W programie American Investor Desk chcemy się podzielić doświadczeniem z amerykańskiego rynku i jak prowadzić organizacje wspierające inwestorów. Przedstawiamy różne sposoby i formy prawne, w jakich można być obecnym w Stanach. Ułatwiamy kontakt z władzami i organizacjami branżowymi. Co ważne, nasze podstawowe usługi są bezpłatne, ale przez nasz „klub" tworzymy społeczność polskich firm obecnych w USA.

Tony Housh jest szefem AmCham w Polsce od blisko pięciu lat. Ekspert i doradca w zakresie polityki strategicznej, biznesu i komunikacji. Przed rozpoczęciem pracy w Polsce pełnił funkcje analityka w Londynie i Brukseli, a także prowadził dwie udane kampanie kongresowe w USA. Absolwent Uniwersytetu w Kansas. Odznaczony Krzyżem Kawalerskim za zasługi dla Polski.

W czwartek giełda w Stanach nie działała, Amerykanie obchodzili Święto Dziękczynienia. Jaki wpływ ma ten dzień na gospodarkę?

Tony Housh: W świątecznym czasie Amerykanie odbyli więcej podróży niż w trakcie świąt Bożego Narodzenia. Ponad 55 milionów Amerykanów odbyło ponad 100-kilmetrową podróż. Święto Dziękczynienia nie jest świętem religijnym, celebrują je wszyscy ludzie wszystkich wyznań. To jest też oficjalny początek świątecznych zakupów, dziś mamy słynny czarny piątek, czyli dzień wyprzedaży. Oczywiście coraz więcej sklepów i sieci handlowych nie czeka do tego dnia, widać to również w Polsce.

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację