Chodzi przede wszystkim o rolnictwo, przetwórstwo żywności i energetykę słoneczną, w zachodniej części Ukrainy otwierane są nowe zakłady. Duńscy inwestorzy zainwestowali w hodowlę wieprzowiny, spore środki w rolnictwo włożyli również Amerykanie, którzy wspólnie z Brytyjczykami inwestują w rynek ropy i gazu. Wzrasta zainteresowanie inwestorów z Niemiec i Cypru. Wciąż problemem jest jednak to, że największymi inwestorami na Ukrainie są pracujący za granicą Ukraińcy. Kwot, które przelewają i przywożą do kraju, nie można nawet porównywać do tego, co wkładają w gospodarkę zachodni inwestorzy.
Jak inwestorzy reagują na to, że prezydentem kraju został człowiek bez żadnego doświadczenia politycznego?
Nastroje odzwierciedla kurs hrywny, która po ogłoszeniu wyników wyborów się wzmacnia. To pozytywny sygnał, który świadczy, że zmianę prezydenta przyjęto optymistycznie. Tylko w ciągu ostatniego roku wybuchło kilka afer korupcyjnych, wśród nich słynna afera w ukraińskim przemyśle zbrojeniowym (związani z prezydentem Petrem Poroszenką ludzie przemycali z Rosji stare części do ukraińskich zakładów zbrojeniowych i kilkakrotnie zawyżali ich ceny – red.). Z powodu skali korupcji w kraju Poroszenko przegrał wybory. Nie udało mu się przekonać ludzi, że prezydent nie miał na to wpływu. Dlatego ludzie oczekują, że Zełenski zacznie działać. Mówił, że jego głównym celem będzie walka z korupcją. Pewnie w najbliższym czasie zaczną się rozliczenia.
A jak pan wytłumaczy to, że tuż przed drugą turą wyborów sąd w Kijowie stwierdził, że nacjonalizacja największego w kraju Privatbanku w 2017 roku była bezprawna? Właścicielem banku był oligarcha Igor Kołomojski, który był też partnerem biznesowym Zełenskiego.
To polityczna decyzja, ponieważ zapadła dwa dni przed wyborami. Miało to wpłynąć na zwolenników zarówno jednego, jak i drugiego kandydata. Sytuacja w tym banku jest stabilna i liczymy na to, że tak pozostanie. Tymczasem system sądowniczy na Ukrainie potrzebuje większych zmian, oczywiście w kierunku niezawisłości sędziów.
Nowy prezydent chce wyprowadzić z szarej strefy oligarchów, którzy mieliby zalegalizować swój majątek, przekazując 5-proc. podatek do Skarbu Państwa. Czy to dobry pomysł?