Wybory prezydenckie w USA. Clinton - Trump: To była zacięta debata

"Kandydaci atakowali się nawzajem, byli bezwzględni, równo obrzucali się oskarżeniami, nie szczędząc tematów zahaczających o życie prywatne. To była jedna z najbardziej zaciętych debat prezydenckich w historii" – oceniali komentatorzy amerykańskich mediów tuż po zakończeniu drugiej debaty prezydenckiej, która odbyła się w niedzielę wieczorem w St. Louis.

Aktualizacja: 10.10.2016 06:31 Publikacja: 10.10.2016 06:21

Wybory prezydenckie w USA. Clinton - Trump: To była zacięta debata

Foto: AFP

Na samym początku debaty kandydaci odmówili podania sobie rąk na przywitanie, nadając debacie wrogiego i burzliwego tonu. Komentatorzy przyznają, że Donald Trump był o wiele lepiej przygotowany do tej debaty niż do poprzedniej, i nie przepuszczał okazji atakowania swojej rywalki.

Dwa dni przed debatą media Stanach Zjednoczonych żyły nagraniem z 2005 r., na którym słychać jak republikański kandydat w niecenzuralny sposób i bez szacunku wypowiada się na temat kobiet. Po opublikowaniu tego nagrania ponad 30 prominentnych polityków republikańskich postanowiło wycofać poparcie dla kandydata swojej partii, nawołując go do wycofania się z kandydowania. Kontrowersyjne nagranie stało się przedmiotem burzliwej dyskusji już w pierwszej części debaty. Trump tłumaczył się, że to były nic nie znaczące rozmowy w szatni, stwierdził, że ma ogromny szacunek dla kobiet i aby odwrócić uwagę od siebie zaczął mówić o byłym prezydencie Billu Clintonie i jego rzekomych wykroczeniach seksualnych. Natomiast tuż przed debatą pojawił się na konferencji prasowej z, dziś 73-letnią, Juanitą Broaddrick, emerytowaną pielęgniarką, która twierdziła, że Bill Clinton zgwałcił ją, a Hillary Clinton pomogła mężowi zataić ten fakt. Na konferencji prasowej były jeszcze trzy inne kobiety, w tym Paual Jones, która oskarżyła Billa Clintona o napastowanie seksualne. Potem siedziały na widowni podczas debaty.

"Patrzcie na Billa Clintona. To co on zrobił kobietom jest o wiele gorsze niż moje słowa" – stwierdził Trump. Hillary Clinton natomiast w odpowiedzi zacytowała słowa Michelle Obamy: "Jak ktoś się zniża, idźcie wyżej". Przypomniała, że oprócz kobiet Trump obraził też Meksykanów, imigrantów, weteranów wojennych i wiele innych grup społecznych.

W drugiej debacie prezydenckiej między Hillary Clinton a Donaldem Trumpem pytania zadawali obywatele z widowni. W dużej mierze dotyczyły kontrowersji, a moderatorzy – Martha Raddatz z ABC News i Anderson Cooper z CNN próbowali kontrolować dyskusję, kilkakrotnie upominając obu kandydatów. Kandydaci wypowiadali się m.in. na temat podatków, sytuacji w Syrii, reformy systemu ubezpieczeń zdrowotnych przeprowadzonej przez Baracka Obamę, podejścia do muzułmanów, sądu najwyższego i polityki energetycznej.

Chcąc wybrnąć z dyskusji o jego niecenzuralnej wypowiedzi na nagraniu, Donald Trump przekierował dyskusję na temat prywatnego serwera sekretarz stanu Hillary Clinton i jej emaili. "Jak wygram, to poinstruuję prokuratora generalnego aby wyznaczył specjalnego prokuratora do przeprowadzenia śledztwa w tej sprawie. Prawdę mówiąc to powinnaś się wstydzić. Nigdy nie mieliśmy do czynienia z tyloma kłamstwami i oszustwami" – powiedział Trump, dodając za chwilę, że Clinton znalazłaby się w więzieniu, gdy on zostałby prezydentem.

W pytaniu dotyczącym podatków, Trump, który obiecuje obniżenie podatków dla najbogatszych i klasy średniej, praktycznie przyznał się do tego, co kilka dni wcześniej wyjawił "New York Times" – że przez 18 lat nie płacił podatku, bo w 1995 r. wykazał stratę w wysokości prawie miliarda dolarów i skorzystał z luki prawnej. "Wykorzystałem lukę prawną. Tak samo jak Warren Buffet, George Soros i wiele innych ludzi, od których Hillary otrzymuje pieniądze" – powiedział Trump dodając, że zna prawo podatkowe lepiej niż ktokolwiek inny. "Trump żyje w alternatywnej rzeczywistości" – stwierdziła Hillary Clinton. "To zabawne słyszeć teorie podatkowe od kogoś, kto nie płacił podatków od 20 lat. Donald zawsze się troszczy o siebie. Zmniejszy podatki najbogatszym, a ucierpi na tym klasa średnia" – powiedziała Clinton, przypominając, że ona chce podwyższyć podatki dla najbogatszych, żeby ulżyć finansowo klasie średniej.

Wielkie poruszenie wśród komentatorów wywołała wypowiedź Trumpa na temat Syrii, w której republikański kandydat przyznał, że się nie zgadza ze swoim kandydatem na wiceprezydenta Mikem Pencem jeśli chodzi o podejście do Rosji i Syrii. Kandydat stwierdził, że mimo iż nie popiera syryjskiego prezydenta Bashar al-Assada, to przyznaje, że skutecznie walczy on z ISIS. "Nie lubię Assada, ale Assad zabija ISIS. Rosja i Iran zabijają ISIS. I te trzy strony się teraz trzymają razem, bo my mamy słabą politykę zagraniczną" – powiedział Trump. Tymczasem na wtorkowej debacie kandydatów na wiceprezydentów Pence stwierdził, że jeżeli Rosja nadal będzie zaangażowana w ataki na Aleppo, to Stany Zjednoczone powinny być przygotowane na użycie siły. "Ok, nie rozmawiałem z nim na ten temat, ale się z nim nie zgadzam w tej kwestii" – powiedział Trump, stwierdzając też, że Aleppo już upadło.

Ton zaciętej debaty złagodziło ostatnie pytanie, w którym mężczyzna z widowni – Carl Becker – poprosił kandydatów aby – mimo różnic i "obecnej retoryki" wymienili jedną pozytywną rzecz, którą szanują u swojego oponenta. Hillary Clinton powiedziała, że szanuje dzieci Donalda Trumpa, bo są "niezwykle oddane". Jej oponent natomiast stwierdził, że podziwia u Hillary Clinton to, że się nie poddaje. "Ona umie walczyć. Nie zawsze zgadzam się z tym o co walczy, ani z jej opinią, ale ona się nie poddaje, co uważam za godne podziwu" – stwierdził republikański kandydat.

Trzecia i ostatnia debata między kandydatami na prezydenta odbędzie się 19 października na University of Nevada w Las Vegas.

Na samym początku debaty kandydaci odmówili podania sobie rąk na przywitanie, nadając debacie wrogiego i burzliwego tonu. Komentatorzy przyznają, że Donald Trump był o wiele lepiej przygotowany do tej debaty niż do poprzedniej, i nie przepuszczał okazji atakowania swojej rywalki.

Dwa dni przed debatą media Stanach Zjednoczonych żyły nagraniem z 2005 r., na którym słychać jak republikański kandydat w niecenzuralny sposób i bez szacunku wypowiada się na temat kobiet. Po opublikowaniu tego nagrania ponad 30 prominentnych polityków republikańskich postanowiło wycofać poparcie dla kandydata swojej partii, nawołując go do wycofania się z kandydowania. Kontrowersyjne nagranie stało się przedmiotem burzliwej dyskusji już w pierwszej części debaty. Trump tłumaczył się, że to były nic nie znaczące rozmowy w szatni, stwierdził, że ma ogromny szacunek dla kobiet i aby odwrócić uwagę od siebie zaczął mówić o byłym prezydencie Billu Clintonie i jego rzekomych wykroczeniach seksualnych. Natomiast tuż przed debatą pojawił się na konferencji prasowej z, dziś 73-letnią, Juanitą Broaddrick, emerytowaną pielęgniarką, która twierdziła, że Bill Clinton zgwałcił ją, a Hillary Clinton pomogła mężowi zataić ten fakt. Na konferencji prasowej były jeszcze trzy inne kobiety, w tym Paual Jones, która oskarżyła Billa Clintona o napastowanie seksualne. Potem siedziały na widowni podczas debaty.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 793
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 792
Świat
Akcja ratunkowa na wybrzeżu Australii. 160 grindwali wyrzuconych na brzeg
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 791
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 790