W środę upływa czas na decyzję Senatu w sprawie ustawy o powszechnych wyborach korespondencyjnych, ale prawnie rzecz biorąc, nie może on ich odwlekać. Gdyby Senat do środy włącznie nie zajął stanowiska ws. tej ustawy, trafi ona na biurko prezydenta w wersji sejmowej i jeśli prezydent ją podpisze, wybory powinny się odbyć korespondencyjnie. Senat jednak ustawę prawdopodobnie odrzuci lub wniesie do niej poprawki. Te może odrzucić Sejm, ale musi mieć w czasie głosowania bezwzględną większość – a nie ma takiej pewności.
Nieuczciwy plebiscyt zamiast wyborów
Jaki plan ws. wyborów prezydenckich przyjmie PiS?
Sejm nie ma terminu na zajęcie stanowiska, więc może te poprawki zablokować – ale tylko z całą ustawą. Jeśli zaryzykuje i przegra w głosowaniu, to nie znaczy, że zacznie obowiązywać ustawa z senackimi poprawkami – bo jeszcze jest kwestia podpisu prezydenta. Ma on 21 dni na zajęcie stanowiska, więc będzie to już czerwiec. Może zgłosić weto do ustawy lub przesłać ją do TK w ramach kontroli prewencyjnej, więc nie miałaby ona dla tych wyborów znaczenia.