Szkolne ubezpieczenia NNW - jak uniknąć rozczarowania?

Rodzice wielu uczniów znów na początku roku szkolnego dostaną informację o konieczności wpłacenia kilkudziesięciu złotych na ubezpieczenie od następstw nieszczęśliwych wypadków (NNW). Za co tak naprawdę się płaci? Jak uniknąć rozczarowania wysokością odszkodowania wypłaconego po wypadku?

Aktualizacja: 30.08.2017 11:53 Publikacja: 30.08.2017 09:55

Szkolne ubezpieczenia NNW - jak uniknąć rozczarowania?

Foto: fotolia

Materiały marketingowe przygotowywane przez ubezpieczycieli obiecują często zbyt wiele w stosunku do rzeczywistego zakresu ubezpieczenia.

-  Kuszą atrakcyjnie brzmiącymi opcjami np. wypłatami za ukąszenie przez osę. Nie zawsze znajdziemy w nich informację o warunkach, jakie trzeba spełnić, żeby świadczenie dostać i ile ono wyniesie. Dlatego apelujemy do rodziców, żeby zapoznawali się z warunkami umowy, zanim zapłacą składkę. Umowa powinna być dostępna w szkole, czy to w formie papierowej czy elektronicznej - mówi Krystyna Krawczyk, dyrektor Wydziału Klienta Rynku Ubezpieczeniowo-Emerytalnego, w biurze Rzecznika Finansowego.

Przypomina, że kilka tygodni temu Rzecznik Finansowy opublikował specjalny Raport nt. ubezpieczeń szkolnych, w którym omawia mechanizm działania tego typu umów i zastrzeżenia co do ich konstrukcji.

Niska składka - niewielka wypłata

Składka na poziomie 50 zł rocznie to średnio nieco ponad 4 zł za każdy miesiąc ochrony ubezpieczeniowej. Za taką kwotę nie spodziewajmy się wysokich wypłat w razie wypadku dziecka. Rzecznik Finansowy przypomina, że wpisana w materiałach reklamowych suma ubezpieczenia w wysokości 10 tys. zł to maksymalna kwota świadczenia, jaką można otrzymać z takiej polisy w razie śmierci dziecka lub jego trwałego całkowitego inwalidztwa. Tymczasem najczęściej szkody zgłaszane z takich polis to drobne urazy typu złamanie nogi czy ręki. W takich przypadkach wypłata stanowi określony procent tej głównej sumy ubezpieczenia. W praktyce są to często symboliczne kwoty rzędu 70-150 zł.

- Warto też mieć świadomość, że te umowy w większości przewidują jakiekolwiek wypłaty tylko w przypadku stwierdzenia tzw. trwałego uszczerbku na zdrowiu. Zwykle za taki są uznawane uszkodzenia ciała, które są trwałe i nie rokują poprawy. A wiele urazów np. stłuczeń, zwichnięć czy złamań, nie powoduje trwałego uszczerbku i zakłady ubezpieczeń odmawiają wtedy wypłaty - zwraca uwagę Krystyna Krawczyk.

Warunki trudne do spełnienia

W części umów można znaleźć obietnicę symbolicznej wypłaty również za urazy, które nie skutkują trwałym uszczerbkiem. Tu jednak, nawet otrzymanie tych niewielkich kwot bywa uzależnione od spełnienia wielu warunków.

- Część umów przewiduje wypłatę w razie pogryzienia przez psa, pokąsania, ukąszenia czy użądlenia. Przy czym najczęściej jest to 1 proc. sumy ubezpieczenia, co przekłada się na około 100 zł wypłaty. Jednak, żeby taką kwotę otrzymać, dziecko na skutek takiego pogryzienia czy ukąszenia musi trafić na przynajmniej 2 dni do szpitala. Niestety, materiały marketingowe ubezpieczycieli nie zawsze wspominają o tym wymogu - zwraca uwagę Aleksander Daszewski, radca prawny w Biurze Rzecznika Finansowego.

Takie ograniczenia są też stosowane w innych opcjach atrakcyjnie brzmiących w ulotkach promocyjnych. Na przykład tzw. dzienne świadczenie szpitalne jest wypłacane dopiero przy pobytach dłuższych niż 1-2 dni i to  maksymalnie za 20-30 dni pobytu w szpitalu. Z kolei świadczenie z tytułu korepetycji dla ucznia bywa wypłacane dopiero, gdy dziecka nie ma w szkole ponad 14 dni, ale tylko za okres nieobecności nie dłuższy niż 35 dni szkolnych.

Czytaj definicje

Analiza ekspertów Rzecznika Finansowego pokazała też, że na szczegóły umowy powinni uważać rodzice, których dzieci uczęszczają na sportowe zajęcia dodatkowe.

- Należy upewnić się, że NNW szkolne obejmie również wypadki w czasie tzw. SKS, czy innych zajęć pozalekcyjnych. Część umów standardowo obejmuje tylko urazy powstałe w szkole, w czasie lekcji W-F. To efekt tego, że niektóre umowy definiują SKS czy uczestnictwo dziecka w różnego rodzaju turniejach czy zawodach jako wyczynowe, zawodowe lub profesjonalne uprawnianie sportu - mówi Aleksander Daszewski.

Warto zapoznać się też z definicjami sportów tzw. wysokiego ryzyka czy ekstremalnych.

- Można tam znaleźć wyłączenie odpowiedzialności np. za urazy powstałe w trakcie treningu sportów walki np. judo czy karate. Może też się zdarzyć, że nie dostaniemy wypłaty, jeśli dziecko złamie sobie rękę jeżdżąc na rowerze, rolkach czy deskorolce na coraz popularniejszych specjalnie przygotowanych rampach czy - jak to bywa zapisane w OWU - terenie naturalnym obfitującym w przeszkody - podkreśla Aleksander Daszewski.

Co ma z tego szkoła

Eksperci Rzecznika Finansowego zachęcają też rodziców do większej kontroli rozliczeń między szkołą a ubezpieczycielem. Chodzić może o różnego rodzaju dotacje dla szkoły lub upusty na ubezpieczenie szkoły lub personelu.

- Przypominam, że od 1 kwietnia 2016 r., ubezpieczający, czyli szkoła nie może otrzymywać wynagrodzenia lub innych korzyści w związku z oferowaniem możliwości skorzystania z ochrony ubezpieczeniowej lub czynnościami związanymi z wykonywaniem umowy ubezpieczenia. Tymczasem wciąż otrzymujemy sygnały o różnego rodzaju przepływach finansowych na rzecz szkoły czy Rady Rodziców, sięgających 20-30 proc. zebranej składki. Pytanie, czy rodzice mają świadomość, że z 51 zł ich składki, 34 zł jest przeznaczone na ochronę, a 17 zł stanowi dofinansowanie szkoły - mówi Aleksander Daszewski.

NNW w szkole bez przymusu

Decyzja o przystąpieniu do szkolnej umowy ubezpieczenia NNW uczniów należy wyłącznie do rodzica - przypomina Rzecznik.

- Wciąż pokutuje mit o obowiązkowości takiego ubezpieczenia. Tymczasem jedną obligatoryjną umową jest ubezpieczenie NNW i kosztów leczenia uczniów wyjeżdżających na zagraniczną wycieczkę - przypomina Krystyna Krawczyk.

Jednocześnie apeluje o większe zaangażowanie rodziców w wybór ubezpieczenia na kolejny rok lub skorzystanie z usług brokera ubezpieczeniowego. Jej zdaniem, tylko presja ze strony rodziców może wpłynąć na zmianę warunków takich umów.

- Z jednej strony to dobrze, że istnieje takie powszechne ubezpieczenie i dzieci mają jakąkolwiek ochronę ubezpieczeniową. Wydaje się jednak, że konstrukcja tych umów wymaga gruntownych zmian, żeby zapewniały one rzeczywiste wsparcie w razie nieszczęśliwego wypadku - apeluje Krystyna Krawczyk.

Czytaj też o raporcie Rzecznika Finansowego o NNW szkolnym.

Materiały marketingowe przygotowywane przez ubezpieczycieli obiecują często zbyt wiele w stosunku do rzeczywistego zakresu ubezpieczenia.

-  Kuszą atrakcyjnie brzmiącymi opcjami np. wypłatami za ukąszenie przez osę. Nie zawsze znajdziemy w nich informację o warunkach, jakie trzeba spełnić, żeby świadczenie dostać i ile ono wyniesie. Dlatego apelujemy do rodziców, żeby zapoznawali się z warunkami umowy, zanim zapłacą składkę. Umowa powinna być dostępna w szkole, czy to w formie papierowej czy elektronicznej - mówi Krystyna Krawczyk, dyrektor Wydziału Klienta Rynku Ubezpieczeniowo-Emerytalnego, w biurze Rzecznika Finansowego.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Praca, Emerytury i renty
Płaca minimalna jeszcze wyższa. Minister pracy zapowiada rewolucję
Prawo dla Ciebie
Nowe prawo dla dronów: znikają loty "rekreacyjne i sportowe"
Prawo karne
Przeszukanie u posła Mejzy. Policja znalazła nieujawniony gabinet
Sądy i trybunały
Trybunał Konstytucyjny na drodze do naprawy. Pakiet Bodnara oceniają prawnicy
Mundurowi
Kwalifikacja wojskowa 2024. Kobiety i 60-latkowie staną przed komisjami