Rozmowa z laureatami I miejsca w międzynarodowym konkursie FDI Moot – Dominiką Jędrzejczyk, Aleksandrą Orzeł, Katarzyną Lubaniec, Markiem Szolcem i Wojciechem Rzeplińskim.
Mam przed sobą zdjęcie grupy roześmianych, młodych ludzi, którzy siedzą na kabriolecie gdzieś w Kalifornii. Czy tak wygląda oprawa konkursów międzynarodowych (śmiech)?
Dominika: Normalnie mielibyśmy jeszcze w rękach drinki, ale uznaliśmy, że nie wypada (śmiech). I ford mustang też niestety nie był nagrodą główną za wygraną. Ale na poważnie – tegoroczny konkurs był wyjątkowy ze względu na klimat Malibu. Rok temu finały były we Frankfurcie nad Menem i praktycznie cały czas padało. Wiadomo, że kiedy moot jest w takim miejscu jak Kalifornia, stres jest trochę mniejszy, ale zawsze zostaje – każdemu zależy na tym, żeby dobrze wypaść.
Kasia: Oj, nie. Stres jest i tak ogromny. Jednak na samym początku etapu ustnego, kiedy w ogóle nie spodziewaliśmy się, że zajdziemy tak daleko, żartowaliśmy, że jeśli wygramy zrobimy sobie takie zdjęcie na tle Pacyfiku. A kiedy się powiedziało „A"...
Wojtek: Mimo to przy całej tej atmosferze rywalizacji drużyny bardzo się lubią i wspierają – na przykład przed finałem z New York University dostaliśmy mnóstwo pozytywnej energii od innych uczestników, w szczególności z Polski.