UW lepszy od Harvard'u

Rozmowa z laureatami I miejsca w międzynarodowym konkursie FDI Moot – Dominiką Jędrzejczyk, Aleksandrą Orzeł, Katarzyną Lubaniec, Markiem Szolcem i Wojciechem Rzeplińskim.

Publikacja: 29.10.2014 15:04

UW lepszy od Harvard'u

Foto: materiały prywatne

Rozmowa z laureatami I miejsca w międzynarodowym konkursie FDI Moot – Dominiką Jędrzejczyk, Aleksandrą Orzeł, Katarzyną Lubaniec, Markiem Szolcem i Wojciechem Rzeplińskim.

Mam przed sobą zdjęcie grupy roześmianych, młodych ludzi, którzy siedzą na kabriolecie gdzieś w Kalifornii. Czy tak wygląda oprawa konkursów międzynarodowych (śmiech)?

Dominika: Normalnie mielibyśmy jeszcze w rękach drinki, ale uznaliśmy, że nie wypada (śmiech). I ford mustang też niestety nie był nagrodą główną za wygraną. Ale na poważnie – tegoroczny konkurs był wyjątkowy ze względu na klimat Malibu. Rok temu finały były we Frankfurcie nad Menem i praktycznie cały czas padało. Wiadomo, że kiedy moot jest w takim miejscu jak Kalifornia, stres jest trochę mniejszy, ale zawsze zostaje – każdemu zależy na tym, żeby dobrze wypaść.

Kasia: Oj, nie. Stres jest i tak ogromny. Jednak na samym początku etapu ustnego, kiedy w ogóle nie spodziewaliśmy się, że zajdziemy tak daleko, żartowaliśmy, że jeśli wygramy zrobimy sobie takie zdjęcie na tle Pacyfiku. A kiedy się powiedziało „A"...

Wojtek: Mimo to przy całej tej atmosferze rywalizacji drużyny bardzo się lubią i wspierają – na przykład przed finałem z New York University dostaliśmy mnóstwo pozytywnej energii od innych uczestników, w szczególności z Polski.

Pierwsze miejsce w zawodach tej rangi co FDI Moot to wielki sukces. Na czym w ogóle polegają moot courty?

Aleksandra: To symulacja pracy nad prawdziwą, złożoną sprawą – najpierw pisze się pisma procesowe, a potem występuje w fazie ustnej, reprezentując powoda lub pozwanego.

Kasia: Na każdym etapie sprawdzamy więc swoją wiedzę merytoryczną, zdolności oratorskie i umiejętności miękkie w praktyce. Rywalizujemy też z innymi drużynami podczas „meczów".

A ten konkretny konkurs?

Dominika: Podobnie, chociaż dla mnie przyjemnym aspektem jest to, że pozwanym jest państwo. Można przybrać trochę bardziej polityczną postawę (śmiech).

Wojtek: FDI jest o tyle ciekawszy, że prawo inwestycyjne funkcjonuje na styku różnych dziedzin i systemów.

Trudno było pokonać pozostałe ekipy? To drużyny m.in. z Harvardu i King's College, więc z pewnością godni przeciwnicy...

Dominika: Dobrze, że nie mieliśmy za bardzo świadomości, z kim się mierzymy, bo drużyny występują pod aliasami... chociaż akurat w przypadku ćwierćfinału z Yusufem i finału ze Schwebelem wiedzieliśmy, że chodzi o Harvard i NYU. O tym, że jedną z drużyn w eliminacjach jest King's College dowiedzieliśmy się na minutę przed meczem – dzisiaj chyba wolałabym tego nie wiedzieć (śmiech).

Kasia: Presja była spora, zwłaszcza, że po ubiegłym roku wiedzieliśmy, na co stać akurat te drużyny – trudno zupełnie się zdystansować od tego, że właśnie występuje się przeciwko zespołom z najlepszych uniwersytetów na świecie.

Wojtek: Grunt to dobre przygotowanie merytoryczne – rozpracowanie kejsa na czynniki pierwsze pomaga zbudować pewność siebie. Ostatecznie przecież pytania zadaje trybunał i nie ma znaczenia, skąd pochodzi Twój przeciwnik procesowy.

Aleksandra: Ja absolutnie wierzę, że można i w mootcie, i w życiu wywalczyć tak dużo, jak wiele umiemy. Jeśli ktoś jest dobry - nie ma znaczenia na jakim uniwersytecie studiuje. Nasz sukces to najlepszy dowód na to, że możemy się mierzyć z najlepszymi.

Mieliście jakiś moment krytyczny podczas trwania całego konkursu?

Dominika: Dla mnie to był trzeci mecz eliminacyjny. Do tego czasu miałam wielkie obawy co do mojej argumentacji dla strony powodowej – byłam przekonana, że ona po prostu nie ma szans, jest bez sensu i że powód jest w sprawie przegrany. Ale właśnie ten trzeci mecz z King's College poszedł nam dobrze i okazało się, że powód nie jest wcale w złej sytuacji... To było fajne wzmocnienie, bo w meczu ćwierćfinałowym z Harvardem byliśmy właśnie powodem.

Marek: U mnie przełom nastąpił chyba na meczu z Harvardem. Rok temu odpadliśmy z nimi w półfinałach. Nasz trybunał składał się wyłącznie z Amerykanów, a przeciwnik te był wymagający. Później wszystko wydawało się już prostsze.

Jak wyglądają przygotowania do konkursu typu moot court? Zakładam, że to ciężka praca.

Wojtek: Lekko nie jest. Trochę jak toczenie kuli śnieżnej – zaczyna się pomału, potem człowiek widzi, jak wiele roboty jeszcze przed nim, a w końcu kula robi się tak duża, że zasłania Ci wszystko dookoła.

Aleksandra: Porównanie Wojtka jest idealne! Nie ma co ukrywać - nasz sukces jest naprawdę okupiony ogromną ilością pracy. 5 miesięcy ciągłego pracowania nad sprawą i pismami. Oznacza to, że zawsze jak wracasz do domu z pracy czy szkoły musisz usiąść nad mootem. I oczywiście poświęcić na to weekendy. Zarwanych nocy też nie brakowało. Odpowiedzialność jest tym większa, że wiesz, że jesteś częścią teamu – jeśli zawalisz, to konsekwencje odczujesz nie tylko ty, ale i koledzy.

Kasia: Ogromnym wsparciem byli dla nas trenerzy – Monika Diehl pracująca w Clifford Chance, Marek Neumann z Allen&Overy oraz Natalia Kabacińska, prawniczka z Kochański Zięba Rapala. Tegoroczny sukces to w ogromnej mierze ich zasługa, gdyż byli gotowi poświęcić wiele swojego prywatnego czasu na poszukiwania materiałów, sprawdzanie pism czy ćwiczenia z nami wystąpień. Zawsze mogliśmy na nich liczyć, za co dziękujemy.

Pracodawcy przeglądający CV zwracają uwagę na takie sukcesy konkursowe? Złośliwi twierdzą, że to nie ma żadnego znaczenia przy rekrutacji.

Kasia: Jak jest w praktyce - nie wiem. Nie chce mi się w to jednak wierzyć, ponieważ mooty gromadzą ludzi ambitnych, bystrych i pracowitych, świetnie znających angielski, a jeśli takich cech brakuje u członków drużyny, to o sukces ciężko. Ponadto występowanie przed trybunałami wymaga niezwykłych umiejętności oratorskich, ale też umiejętności „sprzedania" siebie i swoich argumentów w taki sposób, by przekonać arbitrów. Uczy też opanowania w sytuacjach stresowych, szybkiego podejmowania decyzji, jasnego formułowania myśli. Dlatego nie wierzę, by pracodawcy nie ocenili pozytywnie takich umiejętności.

Rozmawiała Dominika Pietrzyk

Rozmowa z laureatami I miejsca w międzynarodowym konkursie FDI Moot – Dominiką Jędrzejczyk, Aleksandrą Orzeł, Katarzyną Lubaniec, Markiem Szolcem i Wojciechem Rzeplińskim.

Mam przed sobą zdjęcie grupy roześmianych, młodych ludzi, którzy siedzą na kabriolecie gdzieś w Kalifornii. Czy tak wygląda oprawa konkursów międzynarodowych (śmiech)?

Pozostało 95% artykułu
Nieruchomości
Droga konieczna dla wygody sąsiada? Ważny wyrok SN ws. służebności
Sądy i trybunały
Emilia Szmydt: Czuję się trochę sparaliżowana i przerażona
Zawody prawnicze
Szef palestry pisze do Bodnara o poważnym problemie dla adwokatów i obywateli
Sądy i trybunały
Jest opinia Komisji Weneckiej ws. jednego z kluczowych projektów resortu Bodnara
Materiał Promocyjny
Dlaczego warto mieć AI w telewizorze
Prawo dla Ciebie
Jest wniosek o Trybunał Stanu dla szefa KRRiT Macieja Świrskiego