O szefie Grupy Azoty, jednej z największych spółek Skarbu Państwa, zrobiło się głośno tuż przed świętami Bożego Narodzenia. Wówczas "Fakt" opisał relacje, jakie mają panować pomiędzy prezesem Wojciechem Wardackim a jego asystentką. Według dziennikarzy gazety prezes de facto dzieli się władzą ze swoją podwładną. Rozmówcy gazety twierdzili też, że prezesa i asystentkę łączą zażyłe, prywatne relacje. Firma wszystkiemu zaprzeczyła. Tymczasem kilka dni temu Agnieszka Sorbnicka-Krasinkiewicz objęła stworzone specjalnie dla niej stanowisko z pensją mającą wynosić ok. 30 tysięcy złotych miesięcznie (Grupa Azoty nie potwierdza informacji o wysokości zarobków).
Senegalska afera Azotów: projekt upadł przez Polaków
Wokół Wojciecha Wardackiego atmosfera gęstnieje od kilku miesięcy - pryzpomina onet.pl. Pod koniec września trójka zachodniopomorskich posłów PO, Stanisław Gawłowski, Arkadiusz Marchewka i Norbert Obrycki, złożyła interpelację poselską, której adresatem był szef rządu, ale pytania dotyczyły działań szefa Azotów. Konkretnie inwestycji Zakładów Chemicznych Police (wchodzących w skład Grupy Azoty) w Afryce.
W czerwcu 2017 roku CBA zatrzymało prezesów i menedżerów polickich zakładów z czasów PO. Akcja Biura była wynikiem śledztwa, którego początek dały donosy obecnych władz firmy. Zarząd z nadania PiS zarzucił poprzednikom działanie na szkodę zakładów poprzez kupno w 2013 r. za 29 milionów dolarów większościowego pakietu akcji spółki AFRIG w Senegalu, która miała się zajmować wydobyciem fosforytów używanych do produkcji nawozów (czyli tego, czym zajmują się polickie zakłady).
Sędziowie, którzy rozpatrywali wnioski o areszt dla byłych włodarzy firmy, uznali, że zarzuty opierają się na słabych dowodach i wypuścili podejrzanych na wolność (gdańska prokuratura wszczęła śledztwo ws. decyzji sądu, jednak postępowanie umorzono).