Kajetan Kajetanowicz: Na pierwszy rajd zabrał go tata

Na pierwszy rajd zabrał go tata, a pierwszą rajdówką był maluch – teraz Kajetan Kajetanowicz ma w dorobku trzy tytuły mistrza Europy i rozpoczął regularne starty w mistrzostwach świata.

Publikacja: 29.04.2019 19:09

Kajetan Kajetanowicz, czyli dla przyjaciół „Kajto”

Kajetan Kajetanowicz, czyli dla przyjaciół „Kajto”

Foto: Marcin Snopkowski

Okolice jego rodzinnego Ustronia kojarzą się raczej ze sportami zimowymi, ale górskie drogi to także wymarzony teren dla rajdowców. Kajetan miał dziesięć lat, gdy ojciec zabrał go na Rajd Wisły. Kolorowe maszyny zrobiły wrażenie na chłopaku. Wyobraźnię pobudzał także garażowany kilkaset metrów od bloku poczciwy maluch państwa Kajetanowiczów. Do przywilejów małego Kajetana należało wyjeżdżanie nim z garażu przed weekendowymi wyprawami do babci.

Dorosły Kajetanowicz nie ukrywa, że za młodu był łobuziakiem. Palenie, picie, wagary, nieciekawe towarzystwo, szkoła tylko po to, by uniknąć wojska – typowe życie blokowiska. Samochody szybko stały się odskocznią. Zanim zrobił prawo jazdy, miał już malucha i trabanta. Pierwszą rajdówką był „maluch". Tata mechanik pomógł przygotować auto i załatwił sponsora na oszałamiającą kwotę 400 złotych, ale jazda skończyła się szybko: czterokrotnym koziołkowaniem przy „setce" na liczniku. Odbudowa trwała kilka miesięcy, a lekcja pokory z debiutu została zapamiętana na całe życie.

Starty maluchem przy ograniczonym budżecie ze świadomością, że kolejny wypadek może na długo przerwać karierę, nauczyły Kajetanowicza rozwagi, ale nie przytłumiły szybkości. Fiat 126p z młodzieńcem za kierownicą zostawiał z tyłu większe i szybsze maszyny. Przy okazji trzeba też było poznać podstawy techniki: idealnym miejscem do rozkładania silnika stało się domowe łóżko.

Coraz większe sukcesy utwierdzały Kajetanowicza w przekonaniu, że warto pielęgnować tę pasję i zrobić z niej sposób na życie. Dorywcze zajęcia w postaci koszenia trawników czy sprzedawania czajników miały służyć jedynie wyjściu z kryzysowych sytuacji, a wszystkie działania podporządkowano rozwijającej się karierze. Maluch poszedł w odstawkę, pojawiły się kolejne maszyny: fiaty, peugeoty, wreszcie rajdówki z napędem na cztery koła.

Rodzice nie byli milionerami, wspierali dobrym słowem, tata pomagał w kwestiach mechanicznych, ale funduszy na drogi sport trzeba było szukać. Dopiero po zdobyciu czterech z rzędu tytułów mistrza Polski, w latach 2010–2013, Kajetanowicz rozpoczął regularne starty za granicą. Na kolejne sukcesy nie czekał długo. Już w sezonie 2015 zdobył mistrzostwo Europy, powtarzając sukcesy Krzysztofa Hołowczyca z lat 90. oraz Sobiesława Zasady z lat 60. Przez dwa kolejne sezony skutecznie bronił tytułu, zostając pierwszym kierowcą, który przez trzy lata był niepokonany w ME.

Poznał smak rywalizacji z zawodnikami, którzy dziś startują w fabrycznych zespołach w MŚ. Zmierzył się z trasami, o których jako początkujący rajdowiec mógł tylko marzyć – poznał greckie szutry w Rajdzie Akropolu, gładziutkie asfalty na Wyspach Kanaryjskich, dziurawe drogi Cypru czy Azorów.

W poprzednim sezonie Kajetanowicz zaczął zbierać doświadczenie w MŚ, w tym roku zaliczy już pełny cykl WRC-2 – na zapleczu ścisłej czołówki najwyższej rajdowej ligi. Ścieżkę na szczyt wydeptał sobie ciężką pracą i talentem. Wie, że rajdy to sport zespołowy, więc otacza się sprawdzonymi ludźmi. W przeszłości startował z pilotami, od których mógł się wiele nauczyć (Maciej Wisławski i Jarosław Baran), teraz współpracuje z Maciejem Szczepaniakiem mającym na koncie najwięcej startów w mistrzostwach świata spośród polskich zawodników. Równie ważne jest przygotowanie fizyczne i psychiczne: treningi na koncentrację i refleks czy właściwa dieta. Ukochaną golonkę Kajetanowicz zostawia sobie jako nagrodę po wyjątkowym sukcesie. Oby w tym sezonie, po walce na najtrudniejszych trasach świata, miała ona wyjątkowy smak.

Okolice jego rodzinnego Ustronia kojarzą się raczej ze sportami zimowymi, ale górskie drogi to także wymarzony teren dla rajdowców. Kajetan miał dziesięć lat, gdy ojciec zabrał go na Rajd Wisły. Kolorowe maszyny zrobiły wrażenie na chłopaku. Wyobraźnię pobudzał także garażowany kilkaset metrów od bloku poczciwy maluch państwa Kajetanowiczów. Do przywilejów małego Kajetana należało wyjeżdżanie nim z garażu przed weekendowymi wyprawami do babci.

Pozostało 86% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
żużel
Ruszyła PGE Ekstraliga. Mistrz Polski pokazał moc na inaugurację sezonu
Moto
Rusza Rajd Dakar. Na trasę wraca Krzysztof Hołowczyc
Moto
Jedna ekstraliga to mało. Polski żużel będzie miał aż dwie
Moto
Bartosz Zmarzlik, mistrz bardzo zwyczajny
Moto
Zmarzlik po raz czwarty indywidualnym mistrzem świata