Co można zrobić?
Nowelę konstytucyjną należałoby połączyć z nową ustawą o TK, przyjętą z możliwie najszerszym poparciem parlamentu. Ustawa mogłaby poszerzać uprawnienia TK, by mógł on – jak w Niemczech – kontrolować w następstwie skargi konstytucyjnej nie tylko przepisy prawa, ale i ich odczytanie przez organy administracji i sądy. Nierzadko „konstytucyjny zgrzyt" rodzi nie samo prawo. Po zmianie skargę konstytucyjną mógłby więc wnieść piekarz, który oddając nieodpłatnie chleb na cele dobroczynne, zostaje objęty obowiązkiem podatkowym.
Naprawy wymaga też proces nominowania nowych sędziów TK. Warto pomyśleć o stworzeniu procedury selekcyjnej. Mogłaby ona polegać – tak jak dzieje się przed wyborem sędziów EPTCz – na powołaniu specjalnej komisji oceniającej kandydatów i przedstawiającej rekomendacje. Kandydaci na sędziów nie znaleźli w październiku czasu na udział w tzw. społecznym monitoringu organizowanym od 2006 r. m.in. przez Helsińską Fundację. Wcześniej nominaci akceptowali tę formę obywatelskiej weryfikacji, tworząc dobry w demokracji obyczaj. Nowa ustawa o TK powinna czytelnie określić sposób selekcji i oceny kandydatów na sędziów TK. Udział w społecznych monitoringu niech pozostanie materią zarezerwowaną dla zwyczaju.
prof. Jan Majchrowski, Uniwersytet Warszawski, były doradca prezesa TK
Sędziowie nie mogą angażować się politycznie
Kryzys wokół i z udziałem Trybunału rozpoczął się wraz z wyborem przez większość sejmową poprzedniej kadencji „ponadnormatywnej" liczby sędziów. A zatem od początku nie chodziło o samą literę ustawy o TK, bardziej o właściwą kulturę polityczno-prawną. Tej nie da się zadekretować i żadne zmiany ustawy tu nie pomogą.
Kryzys miał także od początku wymiar polityczny: sędziowie TK nigdy nie są pozbawieni światopoglądów i przekonań politycznych. To właśnie przesądza o ich wyborze przez Sejm. Jest to słuszna zasada, gdyż w ten sposób ogromna władza Trybunału znajduje swe umocowanie w woli narodu. Istotne jest jednak, by osobowy skład TK był w jakimś stopniu odbiciem pluralizmu w społeczeństwie, a jednocześnie by sędziowie prezentowali najwyższy poziom wiedzy prawniczej przydatnej do orzekania w Trybunale, potwierdzony np. tytułami naukowymi lub wieloletnią praktyką, ale by posiadali zarazem horyzonty pozwalające na głębszą refleksję o państwie i prawie.
Co zmienić?
Wskazane jest, by ustawa bardziej konkretnie określała te wymagania, kwalifikacje. Niedopuszczalne jest także, by sędziowie – także w stanie spoczynku – angażowali się politycznie, np. publicznymi wypowiedziami, które niczym nie różnią się od wypowiedzi partyjnych działaczy. Grożąca z tego tytułu odpowiedzialność dyscyplinarna sędziego TK jest obecnie fikcją, bo odpowiadałby on przed kilkorgiem własnych kolegów. Najwłaściwszą formą wypowiedzi sędziego TK powinien być podpisywany przezeń wyrok.
Powoływanie sędziów TK wprost z ław ministerialnych lub poselskich też może się mścić. Polityk przebrany za sędziego pozostaje bowiem politykiem, folgując swej prawdziwej naturze. Widzimy przykłady, że gdy przechodzi w wygodny stan spoczynku: do końca życia pobiera pensję, lecz już nie orzeka, to uporczywie występuje w telewizji.
Szczegółowej regulacji ustawowej wymaga kwestia określania składu orzekającego w danej sprawie i wyznaczania sędziego sprawozdawcy. Nie należy zostawiać jej dyskrecjonalnej władzy prezesa TK.
prof. Tomasz Pietrzykowski, Wydział Prawa i Administracji Uniwersytetu Śląskiego
Sejmowi i rządowi nie wszystko wolno
Poważnie traktowane sądownictwo konstytucyjne musi się opierać na założeniu, że władzy ustawodawczej i wykonawczej nie wszystko wolno, nawet jeśli popiera je większość wyborców. Choć więc aktualnie atmosfera polskiego życia publicznego nie sprzyja spokojnej refleksji nad docelowym kształtem kontroli konstytucyjności prawa, to obecne wydarzenia nasuwają pewne istotne dla niej wnioski. Przede wszystkim wykluczyć należy ewentualne propozycje zmierzające do zastąpienia sądu konstytucyjnego organem o charakterze nie tyle sądowym, ile politycznym czy wręcz parlamentarnym. Rozwiązania takie są znane i praktykowane w części państw, nie odpowiadają jednak naszej kulturze prawnej i w naszych warunkach prowadziłyby wprost do instrumentalizacji i marginalizacji konstytucji. Do tego dopuścić nie wolno.
Co można zrobić?
Uważam, że potrzebny jest powrót do dyskusji nad zmianami w sposobie wyłaniania kandydatów na sędziów TK. Wskazywać ich powinny podmioty niezaangażowane w rywalizację polityczną: instytucje sądowe, akademickie czy samorządy zawodów prawniczych itp. Pożądane i możliwe bez zmiany konstytucji byłoby także przyjęcie rozwiązań eliminujących z możliwości kandydowania do TK osób zaangażowanych w bieżącą politykę. Nie do zaakceptowania jest wybór do TK parlamentarzystów lub osób zajmujących stanowiska polityczne w administracji rządowej. Nie chodzi oczywiście o całkowite ich wykluczenie, raczej jakiś okres karencji, przynajmniej przekraczający długość jednej kadencji parlamentu. Takie propozycje były dotąd dość solidarnie odrzucane przez środowiska polityczne, z jednej strony narzekające na upolitycznienie sądu konstytucyjnego, a z drugiej liczące na jego polityczne wykorzystanie. Widać także wyraźnie, że potrzebne jest pewne uściślenie przepisów o skutkach prawnych wyroku TK względem zdarzeń zaszłych na podstawie niekonstytucyjnych przepisów. Trzeba jednak pamiętać, że żadne rozwiązania prawne nie będą idealne, a jakiekolwiek reformy nie zastąpią kultury politycznej i nie wyeliminują zagrożeń wynikających z jej niedostatków.
dr Ryszard Piotrowski, Uniwersytet Warszawski
Trybunał poza zasięgiem partii rządzącej
Udział sądów konstytucyjnych w definiowaniu demokratycznego państwa prawnego – w złożonym procesie dialogu, w którym uczestniczą także politycy obok organizacji pozarządowych i prawników – jest podstawą współczesnego ustroju demokratycznego. Politycy kwestionują prawo sędziów do ustalania znaczenia konstytucji, uznając, że skład Trybunału jest nieadekwatny do wyniku ostatnich wyborów parlamentarnych i prezydenckich. Takie było jednak założenie modelu przyjętego w ustawie zasadniczej – chodziło właśnie o to, by Trybunał nie odzwierciedlał wyniku wyborów. Jeżeli władza ustawodawcza i wykonawcza są w sferze wpływów tej samej partii politycznej, to pluralizmowi i demokracji rozumianej jako ograniczenie władzy przez prawa człowieka sprzyja sytuacja, w której Trybunał pozostaje (może przez pewien czas) poza zasięgiem partii rządzącej. Obywatele wybierają parlament i głowę państwa, ale nie Trybunał, co może zapobiec negatywnym konsekwencjom rządów większości, które mogłyby się ujawnić, gdyby prawa przez nią stanowione nie podlegały ocenie niezależnej od tej większości.
Skoro jednak wszystko wskazuje, że zostaną podjęte prace nad ustawą o Trybunale Konstytucyjnym, to w ramach konstytucji można rozważyć:
– Określenie w ustawie reguł preselekcji kandydatów przedstawianych Sejmowi: wprowadzenie zasady, że Sejm wybiera sędziów większością 2/3 głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów, a jeśli np. w ciągu trzech miesięcy nie dochodzi do wyboru, dokonuje go Trybunał. – Zgłaszanie kandydatów na sędziów przez grupę posłów lub senatorów, prezydenta, Krajową Radę Sądownictwa, i składanie ślubowania sędziego Trybunału wobec narodu na ręce prezesa TK lub wiceprezesa.
Zmiany konstytucji wymagałoby natomiast ustalenie, że: prezesa TK wybierają sędziowie na trzyletnią kadencję, która nie może być powtarzana; Trybunał ogłasza niezwłocznie orzeczenia we własnym organie urzędowym; jego sędziów wybiera Krajowa Rada Sądownictwa, by zmniejszyć ryzyko wpływów politycznych na Trybunał i ograniczyć konflikty na tym tle.