"Działania resortu obrony narodowej w zakresie współpracy z organizacjami proobronnymi nie przyniosły oczekiwanych rezultatów. Przede wszystkim nie wypracowano modelu wykorzystania organizacji proobronnych w systemie obronnym państwa" – uważa NIK. Izba zwraca też uwagę, że trudno mówić o współpracy MON z organizacjami proobronnymi, skoro termin "organizacja proobronna", ani też "działalność proobronna" nie został zdefiniowany w żadnym przepisie prawnym. Nie było też całościowej wiedzy na temat istniejących organizacji, gdyż nie prowadzono wykazu "organizacji proobronnych".
Z raportu NIK wynika m.in. że jednostki wojskowe organizowały szkolenie członków organizacji proobronnych z obsługi przeciwpancernych i przeciwlotniczych pocisków rakietowych (SPIKE i GROM).
Najwyższa Izba Kontroli uważa za niecelowe i niegospodarne również finansowanie z budżetu państwa szkoleń strzeleckich dla uczniów klas wojskowych, w których przeznacza się 60 sztuk amunicji na jednego uczestnika oraz bezpłatne udostępnianie amunicji dla organizacji proobronnych (250 sztuk na osobę), w sytuacji gdy liczba dostępnych nabojów na jednorazowe szkolenie żołnierza zawodowego wynosi 6 sztuk.
Z ustaleń kontroli wynika, że resort obrony narodowej "w kontaktach z organizacjami proobronnymi reprezentowali członkowie lub byli członkowie organizacji proobronnych". "W momencie tworzenia Biura do Spraw Proobronnych na jego czele, zgodnie z etatem, stał żołnierz zawodowy w stopniu pułkownika. Po niespełna pół roku od utworzenia Biura dyrektor został odwołany, a po kolejnych trzech miesiącach, po stosownej zmianie w etacie, na stanowisko dyrektora powołano cywila, który jednocześnie był członkiem Związku Strzeleckiego „Strzelec" Józefa Piłsudskiego" – uważa NIK.