Decyzja jest w rękach kierownictwa Sejmu, gdyż to ta izba wybiera sędziów TK. Wymaga to nieco prawniczej elastyczności, a dokładniej uporania się z zapisanym w regulaminie Sejmu obowiązkiem zgłoszenia kandydatów do TK najpóźniej na 30 dni przed upływem kadencji sędziego. PiS to uczyniło, ale jeszcze za starej kadencji. Tymczasem wybrać sędziów powinien nowy Sejm.
Problem z wyborem trzech sędziów TK pojawił się już w połowie września, kiedy prezydium Sejmu (kontrolowane przez PiS) zadecydowało o przesunięciu części ostatniego posiedzenia na po wyborach (15 i 16 października). Zastanawiano się, czy PiS nie asekurował się, by w razie przegranej sędziów powołał jeszcze stary Sejm. PiS jednak wygrał i także w nowej kadencji może samodzielnie wybrać sędziów TK. Zresztą to jedyna legalna droga, gdyż badając głośną sprawę „skoku na Trybunał" przed kilku laty, czyli wybór „na zakładkę" dwóch sędziów przez PO, Trybunał Konstytucyjny w 2015 r. orzekł, że prawo wyboru sędziego TK ma Sejm, za którego kadencji wygasa kadencja odchodzącego sędziego (K 34/15).
Pojawiła się jednak pewna luka w regulaminie Sejmu: jak pogodzić zgłoszenie kandydatów w starej kadencji z ich wyborem w nowej.
Czytaj także: