Sędzia sądu rejonowego załatwił w 2018 r. średnio 845 spraw, w okręgu 334, a w sądach apelacyjnych 256 spraw – to najnowsze dane Ministerstwa Sprawiedliwości. I kolejne: w sądach apelacyjnych załatwiono (sami sędziowie bez referendarzy) w tym czasie 113 tys. spraw, w okręgowych 858 tys., a w rejonowych blisko 6 mln. Resort zdradził także, ilu sędziów musiało sobie poradzić z wpływem. W rejonie sprawy załatwiło 6800 sędziów, w okręgu 2600 sędziów, a w sądach apelacyjnych – 113.
– Jesteśmy obciążeni ponad miarę, a najnowsze statystyki zdają się to potwierdzać – mówi „Rzeczpospolitej" jeden z warszawskich sędziów. W referacie, jak podaje, ma już ponad 800 spraw i nie zanosi się, żeby to był koniec. Prosi, by nie ujawniać jego danych, bo zaraz do całej jego mozolnej pracy zostanie dołożony kontekst polityczny. Sposobu na poprawę od trzech lat szuka Ministerstwo Sprawiedliwości. Zleciło nawet Instytutowi Wymiaru Sprawiedliwości przygotowanie analizy, jak przeciwdziałać nierównomiernemu obciążeniu sądów. Jednym ze sposobów, jak ujawniono w raporcie, ma być określenie szacunkowego pensum spraw danego typu dla sędziego.
– Będzie to bardzo trudne, bo rozpatrywane sprawy, nawet w jednym wydziale, należą do odmiennych kategorii, a nawet w jednej, wydawałoby się jednolitej kategorii spraw stany faktyczne będą różne i inne będą konieczne do przeprowadzenia czynności – twierdzą autorzy raportu. I podają przykład postępowania w sprawie o zapłatę z umowy pożyczki. Okoliczności faktyczne każdego tego stosunku prawnego naprawdę mogą być różne. I nie można oceniać, że każda sprawa z umowy pożyczki powinna trwać trzy terminy albo jeden, albo że nie powinno się słuchać świadka dłużej niż trzy godziny.
Czytaj także: