- Myślę, że to stanowisko jest Trybunałowi doskonale znane. Zanim KE wszczęła postępowanie, wielokrotnie zasięgała opinii władz w Polsce. Przecież w głośnej sprawie Celmera, gdy irlandzka sędzia zadała pytanie o praworządność w Polsce, okazało się, że TSUE jest świetnie zorientowany w tym, co się w Polsce dzieje i m.in. dokonał wykładni pojęcia praworządności, pojęcia niezawisłości sędziowskiej. Skoro wtedy wiedział, jakie są podstawy takiej a nie innej decyzji, to tym bardziej te same podstawy mógł zastosować w innej sprawie - stwierdził prof. Czapliński.
Pytany o rozstrzygnięcia TSUE w sprawie kolizji między prawem krajowym, konkretnie niemieckim, a przepisami unijnymi prof. Czapliński powiedział, że faktycznie wytyczały one pewne granice dla przekazania suwerennych kompetencji państwa na rzecz UE. Trybunał powiedział, że przekazanie nie może dotyczyć federalnej struktury państwa, demokratycznej formy rządów i praw fundamentalnych (wyrok ws. traktatu z Maastricht).
- Jednak w kolejnych orzeczeniach zaczął się zastanawiać, co się stanie, jeśli zostanie uchwalone prawo unijne , które będzie naruszało te podstawowe elementy konstytucji Niemiec. I odpowiedział: wtedy Niemcy muszą starać się, żeby prawo unijne zostało zmienione, bo trzeba doprowadzić do zgodności prawa krajowego i unijnego - mówił prawnik.
- Sądy międzynarodowe przyjęły zasadę kompetencji kompetencji, co oznacza, że każdy sąd sam rozstrzyga o tym, czy jest właściwy do rozstrzygnięcia określonej sprawy. W przypadku Traktatu UE mamy jedną zasadniczą kwestię: sam Traktat przyznaje Trybunałowi Sprawiedliwości wyłączną kompetencję interpretowania prawa unijnego jako ostatniej instancji. Do TSUE będzie więc należało określenie granic przekazania kompetencji. Bo to jest prawo unijne. I sądy konstytucyjne mówią: istnieją granice tożsamości państwa, narodu, którą chronimy i w związku z tym nie możemy przekazać kompetencji w pewnych sprawach, bo naruszałoby to formułę tożsamości narodowej. Tylko że jakiekolwiek ograniczenia przekazania kompetencji, które sformułował Trybunał, muszą dotyczyć przekazania przyszłego, a nie tego, którego już dokonaliśmy. W pewnym zakresie sądzenie praworządności w Polsce oddaliśmy już Luksemburgowi. Sądy krajowe są jednocześnie sądami unijnymi, 80-90 proc. stosowania prawa unijnego to stosowanie przez sądy krajowe. Sądy krajowe muszą zatem spełniać wymogi stawiane sądom unijnym: niezawisłość, nieusuwalność sędziów. Spór z TSUE nie dotyczy organizacji sądów. Dotyczy gwarancji praworządności w postępowaniu sądowym, ochrony praw jednostek - powiedział prof. Czapliński
Jak wyjaśnił, istota pytania prejudycjalnego to pewna relacja między sądem krajowym a Trybunałem UE.
- Tylko sąd krajowy decyduje, czy zadać pytanie prejudycjalne, czy jest ono potrzebne do wydania rozstrzygnięcia sporu. I jakiekolwiek komentarze przedstawicieli władzy wykonawczej stwarzają zagrożenie, że coś z tą niezawisłością jest nie tak. Jeżeli dzień przed posiedzeniem sądu zagranicznego, który ma podjąć decyzję ws. ENA, wiceminister sprawiedliwości mówi publicznie, że ten sąd zagraniczny jest zły, bo się waha, czy wydać groźnego przestępcę, to powstaje przekonanie, że wiceminister wydał już wyrok. A po stronie zagranicznego sądu, a także TSUE rodzi się obawa, że z tą praworządnością w Polsce jest źle - tłumaczył profesor.